Midoriya przetarł ze znużenia oczy. Już od ponad miesiąca studiował chemiczne właściwości najróżniejszych substancji, o których nawet nie wspominali w szkole. Właściwie to by było bardzo dziwne, gdyby o nich mówili na lekcji. Dodatkowo przygotowywał się do egzaminów. Zarówno tych kończących gimnazjum, jak i tego, który pozwoli mu dostać się do U.A. Miał więc prawo być zmęczony.
Ostatnio stwierdził również, że sama chemia nie wystarczy. Nie ważne jak kochał ten przedmiot, to wciąż było za mało. Dlatego zaczytywał się też na temat zwierząt, które mogą w przyszłości być bardzo pomocne. Zainteresował się również mechaniką, ale w tej dziedzinie szło mu wyjątkowo opornie. Po prostu za dużo rzeczy naraz.
Izuku wstał od biurka i wyjrzał za okno. Zapowiadał się naprawdę ładny dzień.
Postanowił ulec swojej chwilowej zachciance i zrobić sobie dzień wolnego. Jeszcze nikomu spacer nie zaszkodził, a może zyska tym siłę na dalszą naukę. Midoriya bardzo lubił spacerować po mieście. Bacznie obserwował wtedy wszystko co się wokół niego działo. Niejednokrotnie był światkiem jakiejś bohaterskiej akcji i notował wtedy wszystko w swoich licznych zeszytach. Co prawda charakter tych wpisów zmienił się nieco miesiąc temu, ale zdecydowanie nie zamierzał z tego rezygnować.
Był słoneczny i ciepły dzień, więc z mimowolnym uśmiechem na ustach szedł w stronę centrum. Rozejrzał się po okolicy i uświadomił sobie, że nie on jeden wpadł na pomysł dotlenienia sobie mózgu. Na ulicach było bowiem coraz więcej ludzi. Izuku nie lubił tłumów, dlatego skręcił w pierwszą napotkaną boczną uliczkę. Doszedł nią pod wiadukt, na którym umieszczony był starty już napis UWAGA NA GŁOWĘ 2M. Naszła go refleksja, że kiedyś ten napis byłby całkowicie absurdalny. Ludzie przeważnie nie mieli wtedy po dwa metry. Teraz jednak wszystko się zmieniło i niczego nie należało być pewnym.
Izuku był już w połowie trasy pod wiaduktem, kiedy usłyszał jakieś bulgotanie. Zatrzymał się i rozejrzał, ale niczego szczególnego nie zauważył. Był tam sam, ale dziwny dźwięk nie ustawał. Horrory nauczyły go, że w takich sytuacjach powinien jak najszybciej opuścić podejrzane miejsce, ale jakoś nie mógł zmusić się do zrobienia nawet małego kroku.
Nagle ze znajdującej się nieopodal studzienki kanalizacyjnej wypłynęła jakaś ciemnozielona breja. Uformowała się w człekopodobny kształt i zanim w ogóle Midoriya zdążył pomyśleć o czymkolwiek, zaatakowała go, pochłaniając do swojego wnętrza.
- Spokojnie, tylko pożyczam twoje ciało – usłyszał bulgoczący głos z brei.
Izuku ogarnęła panika. Zaczął się przeraźliwie szarpać, ale atakujący go złoczyńca coraz bardziej ograniczał jego ruchy. Błotnista breja wlewała mu się przez usta. Miał ochotę wymiotować. Dusił się. Tylko raz na kilka wdechów udawało mu się zaczerpnąć świeżego powietrza. Do oczu napłynęły mu łzy.
Pomocy! Nie chcę umierać...
Złoczyńca zaczął kierować się w stronę centrum miasta. Powiększał swoją objętość, jednocześnie coraz bardziej pochłaniając Izuku, mimo iż ten nie poddawał się i próbował stawiać mu opór. Wkrótce dotarły do niego pierwsze krzyki przerażonych ludzi. Nie rozumiał ani słowa. Liczył jedynie na to, że to przyciągnie uwagę jakiegoś bohatera i w końcu go uwolnią. Zanim złoczyńca zdąży go zabić.
Szybko dotarli między wieżowce. Widok przysłaniały mu jego własne łzy i brejowata maź, ale udało mu się zauważyć kilku bohaterów. Mt. Lady utknęła gdzieś na początku ulicy i nie mogła przejść dalej ze względu na swój rozmiar. Drzewny bohater zajął się ewakuacją cywili. Pewnie ze względu na szalejący ogień, który wybuchł gdzieś po drodze, a którego Izuku nawet wcześniej nie zauważył. Ten sam pożarł gasił kolejny z bohaterów. Było jeszcze kilku, którzy próbowali jakoś walczyć z brejowatym złoczyńcą, ale nic co zrobili nie przynosiło skutku.
CZYTASZ
Will you be mine? || Villain Deku
FanficO chłopcu, który jedyne o czym marzył to móc zostać bohaterem oraz o mężczyźnie, który jako jedyny w niego uwierzył i dał mu tę szansę. Bo świat to nie tylko czerń oraz biel i istnieje wiele odcieni szarości. Więc czy mógłbyś być mój? Chociaż raz...