– Przytrzymaj tutaj.
Izuku wykonał polecenie i chwycił koniec bandaża, który wskazał mu Stain. Mężczyzna w tym czasie wziął nożyczki i płynnym cięciem odciął zbędny kawałek. Później przeciął opatrunek wzdłuż przez środek, a powstałe kawałki owinął wokół przedramienia nastolatka i zawiązał je w supeł.
– No, gotowe – ogłosił, oceniając krytycznie swoje dzieło.
– Dziękuję.
Stain wzruszył tylko ramionami i zabrał się za sprzątanie pozostałości białego materiału. Schował również to co jeszcze nadawało się do użycia do ich apteczki. Kiedyś powiedziałby, że prowizorycznej apteczki, ale odkąd ma pod opieką Izuku, stała się ona bardzo potrzebna i coraz lepiej zaopatrzona.
Jak na każdym treningu, i tym razem nie obyło się bez ran ciętych. Szatyn nie mógł popuścić swojemu uczniowi i był naprawdę surowy. W końcu w przyszłości to może mu uratować życie. Sprawiało to niestety później problemy w życiu codziennym Izuku, ponieważ musiał uważać, żeby nikt nie zauważył jego bandaży, ale chłopak ani razu się nie skarżył. Stain odnosił też wrażenie, że nastolatek wyrobił sobie już pewną odporność i nie czuje już bólu tak dotkliwie jak na samym początku.
– Zbliża się Festiwal Sportowy – powiedział Midoriya, kiedy już zasiedli obok siebie na kanapie, pijąc sok pomarańczowy. Jeden prosto z butelki, drugi grzecznie ze swojej szklanki.
– Chcesz się wykazać?
– Oczywiście. Nie wiem czego konkretnie powinienem się spodziewać, ale złożyłem już wniosek, żeby móc wnieść kilka wykonanych przez siebie pomocy.
– I rozumiem, że trucizny odpadają? – zapytał Stain, patrząc na chłopaka ze szczerym zainteresowaniem.
Midoriya westchnął ciężko.
– Niestety. Choć to moja specjalność, to jednak wiele z nich jest nielegalnych. Właściwie to nie wiem czy którakolwiek jest legalna. – Izuku zamyślił się na chwilę. – Ale kilka nieszkodliwych substancji chemicznych wpisałem w tym wniosku. No i oczywiści jedyny gadżet bohaterki, który udało mi się do tej pory stworzyć. Myślę, że on akurat zostanie zaakceptowany.
– Będzie ciężko – stwierdził Stain, popijając swój sok pomarańczowy.
– Wiem. Nawet nie mogę mieć ze sobą noży. – Midoriya westchnął cierpiętniczo.
– I tak nie jestem przekonany, czy to byłby dobry pomysł. Za bardzo byś się z tym zdradził.
– Tak, rozumiem. Po prostu czuję się zirytowany.
– Zawsze masz jeszcze swój spryt i inteligencję – powiedział czerwonooki, na co Izuku uśmiechnął się blado.
– Chyba masz o mnie za wysokie mniemanie – stwierdził.
– Skądże. Moja ocena sytuacji jest jak najbardziej prawidłowa.
Midoriya nic na to nie odpowiedział, ale tym razem uśmiechnął się szczerze i naprawdę szeroko. Uwielbiał spędzać czas ze swoim mentorem. Ten zawsze wiedział, co zrobić, aby poprawić humor nastolatkowi, a nawet nie próbował osiągnąć takiego efektu. Mimo iż trening był naprawdę ciężki i często nie mógł spać po nocach przez ból, który powodowały jego rany, to jednak cieszył się, że z każdym dniem przybliża się do upragnionego celu. Robił więc wszystko, żeby efektownie połączyć czas spędzony ze Stainem, obowiązki szkolne i własne badania naukowe i jak na razie wychodziło mu to świetnie.
– Czemu przyszedłeś dzisiaj tak późno? – zmienił temat.
– Miałem do załatwienia pewną sprawę na mieście. Myślę, że jestem gotowy zacząć.
CZYTASZ
Will you be mine? || Villain Deku
FanficO chłopcu, który jedyne o czym marzył to móc zostać bohaterem oraz o mężczyźnie, który jako jedyny w niego uwierzył i dał mu tę szansę. Bo świat to nie tylko czerń oraz biel i istnieje wiele odcieni szarości. Więc czy mógłbyś być mój? Chociaż raz...