Rozdział XIX

509 59 9
                                    

 Dochodziła już godzina dwudziesta, więc Midoriya powoli zaczął kierować swoje kroki w stronę wyjścia z internatu. W pokoju wspólnym przebywała aktualnie roześmiana grupka jego znajomych z klasy, ale zignorował ich i ruszył prosto do drzwi. Założył na siebie kurtkę, owinął się szalikiem i wsunął na stopy swoje czerwone buty. Miał już wychodzić, kiedy na korytarz wyszedł Shinso.

– Wychodzisz? – zapytał.

– Tak, na chwilę – odparł Izuku wymijająco. Z oczywistych względów wolał nie wdawać się w szczegóły.

– Jasne. – Shinso odwrócił się i już miał wyjść z pomieszczenia, ale zatrzymał się w progu i jeszcze raz spojrzał na Midoriyę. – Tylko nie szwendaj się nigdzie po ciszy nocnej.

– Postaram się wrócić jak najszybciej.

Midoriya nie był w ogóle pewien, czy wróci kiedykolwiek. Wszystko zależało teraz od Bakugo i tego, co blondyn zdecyduje się zrobić. Znał jego sekret. W każdej chwili mógł wydać go policji i było to bardzo dziwne, że jeszcze tego nie zrobił.

– Nie wpakuj się tylko w jakieś kłopoty – dodał jeszcze Shinso, po czym wszedł z korytarza do pokoju wspólnego.

Izuku opuścił internat i wyszedł na zewnątrz. Owiało go chłodne powietrze styczniowego wieczoru. Było ciemno, ale główne ścieżki były oświetlone przez liczne latarnie. Chłopak pewnie skierował kroki w stronę placu beta.

Midoriya bardzo się denerwował spotkaniem, które miało niedługo nastąpić. Trzymał nerwy na wodzy w internacie, żeby nikt nie zauważył niczego podejrzanego, ale teraz w ciemności i samotności czuł jak trzęsą mu się dłonie. Przygryzał też dolną wargę i niespokojnie rozglądał się po otoczeniu. Płoszył go każdy najcichszy szelest.

Był sobą niesamowicie zażenowany.

Próbował analizować zachowanie Katsukigo, ale nie dochodził do żadnych logicznych wniosków. Nastolatek bez wątpienia go nienawidził. Gnębił go niemal przez całe życie. Nigdy nie przepuszczał okazji do poniżenia go.

A teraz krył go. Poszukiwanego seryjnego mordercę.

Midoriya nie rozumiał, dlaczego Kacchan to robi. Wnioskując z jego wczorajszej reakcji, on sam jest zaskoczony, tym jak się zachował.

Chce z nim rozmawiać. Ale o czym? Nie rozmawiali normalnie odkąd... Właściwie to kiedy oni ostatni raz rozmawiali? Czy teraz będzie to w ogóle konwersacja? A może jedynie wyrzuty, groźby, obelgi i cała masa nienawiści?

Dlaczego Bakugo od razu nie wydał go w ręce policji?

I co sam Midoriya czuje w związku z tym?

Izuku był tak zagubiony, jak nie był już od wielu miesięcy. Nie czuł się tak, odkąd przygarnął go Stain. Był przekonany, że już ma te momenty słabości za sobą. Tymczasem Kacchan po raz kolejny eksponował w nim wszystko to co najgorsze. Wszystkie jego wady znowu wyszły na światło dzienne.

Nienawidził tego, że był przez niego słaby.

Wreszcie Izuku dotarł na plac beta. Był to specjalnie skonstruowany fragment miasta. Był wzorowany na typową dzielnicę kilkupiętrowych biurowców. Wszędzie betonowe budynki bez cienia życia. Nie paliły się też latarnie, co tylko potęgowało przygnębiającą atmosferę.

Midoriya ruszył środkiem głównej ulicy, wypatrując blond czupryny. Na Bakugo natrafił po niespełna dwóch minutach spaceru. Stał na środku drogi w nieznacznym rozkroku i intensywnie wpatrywał się w zielonowłosego. Jego mina nie zdradzała żadnych konkretnych emocji.

Will you be mine? || Villain DekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz