11. Stołówka i pokarm bogów

774 85 41
                                    

- Co dzisiaj na obiad? - Zapytał się Bastian stojącego obok niego Andrzeja. Chłopak cały czas trącał ramieniem swojego brata, by ten nie zasnął. 

- Pokarm bogów.  

- Rosół? - Powiedział z nadzieją Bastian. 

- I schabowe z ziemniakami. 

- No to możemy iść! - Zakrzyknął wesoło awanturnik numer 1, idąc w kierunku stołówki. 

Tam stała już niewielka kolejka, na końcu której ustawili się przyjaciele. Jedzenie rozdawała starsza, siwa pani, na którą każdy mówił po prostu babcia. Ona też zachowywała się, jakby wszyscy byli jej wnukami.

Kolejka przesuwała się dość powoli, ponieważ Babcia chciała z każdym zamienić kilka słów. W skutek tego, kiedy doszli byli już naprawdę głodni. 

- Witaj Bastian! Co tam u ciebie słychać? - Powiedziała starsza kobieta, nakładając makaron na głęboki talerz. 

- Wszystko dobrze, Babciu. 

- Jesteś pewny? Bo słyszałam że do was uczniowie z Japonii przyjechali! 

- To prawda, ale spokojnie. Nikt mi nic złego nie zrobił. - Uspokajał ją Bastian. 

- A w żadną bójkę się nie wdałeś? - Zapytała podejrzliwie kobieta. Chłopak zawahał się, co wystarczyło jej za odpowiedź. - Oj, żebyś ty tylko nic nikomu poważnego nie zrobił. 

- Oczywiście. - Powiedział chłopak, biorąc talerz. 

- O, Andrzej! A co tam u Olka? Nadal strasznie się spóźnia? 

- Niestety tak, Babciu. 

- Niestety. Za moich czasów, to jak uczeń się spóźnił, to dostawał linijką po łapach! To były czasy... Kiedyś nawet usiąść nie mogłam, takie lanie dostałam. Ale to było wtedy kiedy uciekłam z lekcji. 

- Dziękuje Babciu. - Andrzej byle szybko  uciął rozmowę. Wiedział, że kobieta mogłaby przeciągać swój dialog do tego stopnia, że zupa by mu wystygła. 

Poszedł w stronę stolika który zajął mu przyjaciel. Przez chwilę się do siebie nie odzywali - zajęci byli jedzeniem. 

- Jak myślisz, czy w Japonii mają rosół? - Zapytał znienacka Bastian. 

- Muszą mieć. Przecież bez rosołu nie ma innych zup. 

- Czemu? 

- Przecież jeśli dodasz do rosołu pomidory, to zrobi się pomidorowa, a jeśli dodasz kaszę, to krupnik. - Powiedział mądrym głosem Andrzej. 

- Acha. - Przytaknął Bastian. Po chwili jednak znowu się odezwał. - Ale co jeśli oni nie mają zup? 

- Przecież wszędzie są zupy. 

- Ale jak mają jeść zupę tymi kijkami? 

Andrzej chciał coś odpowiedzieć, ale zabrakło mu słów. Wziął do ust kolejną łyżkę zupy. 

- No a jak jedzą ryż? - Zapytał w końcu. 

- Po ziarenku. - Odpowiedział szybko Bastian. Po chwili jednak się zamyślił. - To już wiem czemu ten blondyn taki nerwowy. 

- Czemu? 

- Przecież każdy by się wkurzył, jeśliby musiał jeść ryż po ziarenku. 

- Acha. To może nie mają rosołu z kluskami, tylko kluski z rosołem? - Zapytał Andrzej. Bastian spojrzał na niego pytająco. 

Wymiana międzyszkolna - BNHA w PolsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz