25. Śpiący szpieg

395 48 14
                                    

Olek, niezauważony przez nikogo, szedł w swojej duchowej postaci za Błyskiem. Lubił używać swojego quirk - choćby dlatego, że nie był wtedy śpiący. Często jednak tracił tak poczucie czasu i pięciominutowa drzemka zamieniała się w półgodzinną. 

W końcu mężczyzna stanął w miejscu. Chłopak, gdyby miał ciało, to by w niego wszedł, a tak to na luzie przez niego przeniknął. 

Błysk się rozejrzał. W końcu podszedł pod najbliższy osiedlowy sklep. 

- Dzień dobry! - Powiedział głośno do leżącego pod nim menela. - Widział pan tą dwójkę? 

Pokazał coś na telefonie. Olek zauważył, że chodzi tu o Bastiana i Andrzeja. 

- Hę? - Zapytał lekko nieprzytomnie menel. - A masz dwa złote? 

- Nie mam. 

- No to nie widziałem. - Powiedział pijak i położył się na nowo na ziemi. Błysk zacisnął zęby. 

- Mam pięć. To widział pan czy nie? 

- Daj mi pan te pięć złoty. - Menel spojrzał dokładnie na zdjęcie. - Nie, nie widziałem. 

- Ale jest pan pewien? 

- Na pewno. Tutaj nie przechodzili. Niech się pan zapyta sklepową, to dobra kobita. Choć czasami mówi, że jestem za pijany i mi nie sprzeda nawet piwa... Ale pozwala mi tutaj siedzieć. Dobra kobita. 

Ty leżysz, gościu, pomyślał Olek. 

- Dobrze, i dziękuje. - Powiedział Błysk i poszedł do sklepu. 

Chłopak zdążył jeszcze zobaczyć, że sprzedawczyni kręci głową. 

Tak się nie dowie niczego. Poszedł więc dalej, wzdłuż rzędu bloków. Tam wchodził do każdego i sprawdzał piwnice - pamiętał, że Błysk coś wspominał o podziemnym miejscu. 

Doszedł tak do samego końca i się zatrzymał. Coś musiał przegapić. Przecież to było praktycznie pewne, że gdzieś tutaj jest kryjówka złoczyńców. 

Zastanowił się i obejrzał. Zdał sobie sprawę, że w pobliżu są jeszcze miejsca których nie sprawdził. 

Monopolowy i inne sklepy. 

Podszedł do najbliższego z nich i wniknął w ścianę. 

Tymczasem w kryjówce, Todze się nudziło. 

- Tomuraaaa - Powiedziała, machając nogami w powietrzu. - Mogę iść pociachać naszych więźniów? 

- Nie. - Odparł sucho Shigaraki. 

- Czemu? - Zapytała, przeciągając ten wyraz. 

- Bo muszą być w dobrym stanie. - Powiedział, coraz bardziej poddenerwowany. 

- Ale mi się nudzi - Powiedziała, machając nogami. 

- To nie wiem, zajmij się czymś. Idź pozmywać podłogę. - Powiedział coraz bardziej zdenerwowany Shigaraki. 

Że też dzisiaj nie może iść do pokoju i pograć. Nie, owi Polacy zgodnie uznali że to są jego więźniowie, więc to on ma się nimi zajmować. Dabi stwierdził że to był jego plan i teraz śpi u siebie w pokoju. Twice zaczął się zastanawiać, czy powinien mu pomagać, czy nie, a Spinner po prostu gdzieś wyparował. 

Wyłącznie ten agresywny Polak zdecydował się pomóc mu w nagraniu filmiku który miał służyć jako przynęta. 

- Ale ja nie chcę zmywać podłogi. To nudne. - Himiko nadal gadała i denerwowała go jednocześnie. 

- To masz tutaj butelkę i pij. - Shigaraki, którego irytacja sięgnęła już zenitu, rzucił do niej flaszkę z winem. Dziewczyna zwinnie ją złapała. 

- Przecież Kurogiri zabronił mi pić alkohol. - Powiedziała zdziwiona. 

- Ale Kurogiriego tu nie ma, a ty może jak wypijesz, to się zamkniesz. Jak nie chcesz, to tam masz mopa. 

Toga spojrzała na butelkę. 

A potem na mop. 

I znowu na butelkę. 

I wyjęła szklankę. 

Tymczasem Olek wchodził do jednego z nieczynnych zieleniaków. O ile jego przód wyglądał jak zwykły, nieczynny od wielu lat sklep, to zaplecze było prawdziwym domem z salonem, kuchnią, łazienką, a nawet następnym piętrem. 

- Nieźle tu mają. - Wyszeptał, szukając schodów do piwnicy. 

Tymczasem Dabi właśnie schodził ze schodów. Ziewnął. Dopiero niedawno się obudził i zgłodniał. Chciał zrobić sobie kanapkę i iść znowu spać. A może zrobiłby sobie coś lepszego i zjadłby to na oczach Shigarakiego? I nie dać mu nawet spróbować? 

To jest plan. Tak czy siak, trzeba najpierw dostać się do kuchni. 

Nagle wydało mu się, że widzi coś kątem oka. Zmarszczył czoło. Nie, przewidziało mu się. Albo to była jakaś mucha. 

Nagle usłyszał jakiś szept. 

- Toga, wyłaź. - Powiedział. Po chwili, zdał sobie jednak sprawę, że język ten to nie jest Japoński. Jest bardziej szeleszczący i dziwny. - Toga? 

Cisza. Nagle jednak wydało mu się, że coś przebiegło mu tuż przed nim. Przeszedł go dreszcz. 

- Halo? 

Nie, no, nie ma powodu żeby się bać. Przecież on sam teoretycznie prawnie umarł, więc nie powinien się bać hipotetycznego ducha. 

Nagle jednak znowu przeszedł go dreszcz. Obrócił się w stronę schodów. 

Poczuł że coś za nim jest. 

Nie oglądał się już. Pobiegł prosto na górę. Nie był jednak taki głodny. Może weźmie jakieś chipsy z pokoju Tomury? Byleby już nie schodzić. 

Tymczasem Olek wchodził właśnie do piwnicy. Niektórzy ludzie, którzy byli już blisko śmierci, byli w stanie wyczuć jego obecność. Najwyraźniej ten spalony Japończyk też się do nich zaliczał. 

Zszedł do piwnicy. 


802 słowa

Pamiętajcie dzieci, jak stary, wysuszony gość daje wam butelkę, zawsze wybierajcie mopa. 

To tyle z ogłoszeń społecznych i propagowania trzeźwości

Sayonara! 

Wymiana międzyszkolna - BNHA w PolsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz