17. Toga i rowy

725 67 75
                                    

Toga, podskakując wesoło, szła poboczem. Tomura ostatnio był dość nerwowy. Nie pozwalał jej wychodzić, ani nikogo zabijać. Z tego powodu strasznie jej się nudziło. 

Co prawda Czarnobyl była fajną koleżanką, ale nic nie mogło zastąpić poznawania nowych ludzi. A przez poznawanie miała na myśli zabijanie i wysysanie krwi (ale także ich w pewien sposób poznawała, bo przed śmiercią z nimi rozmawiała. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy napotka na interesującą osobę). 

Tymczasem Julek z Aliną wracali do domu. Jako że mieszkali niedaleko szkoły, wyłącznie od poniedziałku do piątku spali w akademikach, żeby mieć bliżej do szkoły. W weekendy wracali do domów. 

- Ci Japończycy są irytujący. - Stwierdził chłopak, dźwigając w ręce plecak dziewczyny. Sam stwierdził, że skoro już idzie razem z nią, to może przy tym być dżentelmenem. 

- Dla ciebie większość osób jest irytująca. - Stwierdziła z uśmiechem blondynka. - Jak dla mnie są fajni. Trochę nie ogarniają niektórych rzeczy, ale są zabawni! 

- Jak sądzisz. - Westchnął Juliusz, poprawiając torbę na plecach. - Jak dla mnie są za głośni i cały czas trzeba im wszystko tłumaczyć. 

- Przynajmniej jest ciekawie! 

Tak doszli do dwóch domów jednorodzinnych. Julek i Alina byli sąsiadami, więc znali się praktycznie od zawsze. Razem chodzili do przedszkola, do podstawówki, a teraz także do szkoły średniej. 

Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie... 

- O, dziura. - Skomentowała Alina. 

- Myślałem że już z tym skończyli. - Westchnął Juliusz. 

- Kiedyś może się pogodzą. - Powiedziała optymistycznie dziewczyna. 

Rzeczywiście, przed bramą do domu chłopaka znajdował się dość długi rów. Koło niego leżała sterta ziemi. Ktoś musiał przekopać się przez twardą ziemię i kamienie. Najwyraźniej tej osobie wyjątkowo zależało na tym, żeby zdenerwować lub zrobić krzywdę komuś z jego domu. 

- Idę po łopatę. - Westchnął chłopak i obszedł rów. Podciągnął się na ogrodzeniu. Przeszedł na drugą stronę i poszedł po narzędzie. 

Tymczasem Himiko szła, podskakując. Było ciepło (nawet gorąco, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że miała na sobie sweterek od starego mundurka), powietrze było przyjemnie (tak przyjemne jak może być powietrze przy ruchliwej drodze), było spokojnie (co prawda trochę głośno od samochodów, ale miała słuchawki i słyszała tylko piosenki jej własnego autorstwa, opisujące krew i miłość), no i nikt jej nic nie kazał. Zamknęła oczy. 

Nagle jednak, zamiast na twardą nawierzchnie, natrafiła butem na pustkę. Spanikowana otworzyła oczy. Zaraz potem upadła na plecy. 

Pierwszą rzeczą którą zobaczyła była zmartwiona twarz jakiejś różowookiej dziewczyny. Natychmiastowo sięgnęła po nóż za paskiem, ale musiał jej wypaść. 

- Wszystko w porządku? Nic sobie nie złamałaś? - Zapytała zmartwiona dziewczyna. Widząc nic nie rozumiejącą minę Togi, powtórzyła to po angielsku. 

- Chyba wszystko w porządku. - Powiedziała ostrożnie Himiko. Poruszyła po kolei każdą częścią ciała, by sprawdzić jego stan. Oprócz kilku stłuczeń nic jej nie było. Usiadła. - Jestem Toga Himiko! A ty jak masz na imię? 

- Jestem Alina. Możesz wstać? 

Toga posłuchała jej. Zobaczyła za jej plecami chłopaka niosącego łopatę. 

- Wychodź. Muszę to zakopać puki mama nie wróci. - Powiedział do niej lekceważącym tonem. Himiko od razu pomyślała, że go nie lubi. Był zbyt sztywny. Przypominał jej tego niebieskowłosego chłopaka  z UA, przyjaciela Izuku. 

Wymiana międzyszkolna - BNHA w PolsceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz