V

354 29 26
                                    

Po powrocie nie robiłem nic ciekawego. A raczej nie było nic ciekawego do roboty. Następnego ranka Daisuke wyszedł z pokoju mówiąc, że spędza dzisiejszy dzień z siostrą, więc nie muszę się martwić. Nikt nie powiedział, że będę to robić... Ale znając mnie to nie ważne o kogo chodzi i tak bym się martwił. Taki urok bycia "mamą". Wczorajsza rozmowa... Przybierała różne tory. Starałem nie unikać tematu Daichi'ego, ale czarnowłosy od czasu do czasu zadawał jakieś pytania na jego temat. I.. chyba mówił mi komplementy. Nie miałbym żadnego problemu, gdyby nie to, że jestem zajęty. W tej chwili nie czuje, żeby to było coś złego, ale w stosunku do Sawamury... Czuję, że nie jest to po prostu fair. Poza tym czy sam Daisuke nie uważa tego za coś czego nie powinien robić? W końcu to tylko mój przyjaciel, a w dodatku też zajęty. Czy nie powinien mieć jakiegoś respektu? Nawet nie ma co myśleć. Uznam to za głupi żart.

Kiedy wykonałem swoją poranną toaletę, zajrzałem do notatek z wykładów. Patrząc na to jestem przygotowany... Chce się spotkać z Daichi'm... Nawet, gdybym to na musiał przyjechać. Czy jeśli powiem mu, że chce się spotkać to uzna mnie za natrętnego? Nie chciałbym naciskać. Ja... Po prostu tęsknię. Nie sądziłem, że kiedykolwiek się tak do kogoś przywiąże. Nawet za mama tak nie tęsknię. Chociaż też przydałoby się do niej kiedy zadzwonić albo odwiedzić... W końcu nadal jestem w Miyagi. Tak naprawdę ciągle się waham czy do niego zadzwonić. Mieliśmy razem ustalać spotkania, a nie wychodzić na spontanie. Trudno. Wziąłem do ręki telefon i wybrałem numer do bruneta. Już po chwili mogłem usłyszeć jego głos.

- Coś się stało? Dzwonisz dosyć wcześnie.

- A um... Nie, wszystko w porządku. Po prostu...

- Czyli jednak coś jest na rzeczy. Jeżeli ktoś Cię skrzywdził to...- przerwałem mu.

- Nie, nie! Spokojnie Daichi. Nic mi nie jest.- zaśmiałem się.- Nie musisz się tak bardzo martwić.- Na chwilę nastała martwa cisza.

- ...Muszę...-powiedział, po czym ściszył głos.- Bo nie ma mnie obok Ciebie i nie mam jak cię chronić...- Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Dlaczego mu się teraz zebrało na takie teksty... Otarłem szybko zbierające się w kącikach oczu łzy.- Jesteś tam jeszcze?

- Tak, tak.

- To w czym sprawa?- zapytał.

- Wiesz... Zaoszczędziłem trochę czasu, że tak to powiem i... Myślałem, że jeżeli nie jesteś zajęty to... Możemy się spotkać...- wydukałem. Nie wiem czemu nie mogłem powiedzieć czegoś tak prostego.

- Um... Chłopacy z pokoju chcieli gdzieś wyjść, ale spokojnie. Powiem, że nie mogę pójść.

- W takim razie lepiej nie.- odparłem.

- Hm?

- Byłeś z nimi umówiony. Nie wypada teraz wszystkiego odwoływać.

- Ale to przecież nie prob...- znowu mu przerwałem.

- Daichi. Idź z nimi na spokojnie. Przecież nie mam dziesięciu lat, żeby się obrazić. Poza tym... Tak jak mówiłeś. Będziemy mieli wiele okazji, żeby się spotkać.

- Mówiłem tak, ale teraz możn...

- Daichi. Nie marnuj czasu i idź się przygotować do wyjścia, okej? Ja znajdę sobie coś do roboty. Może odwiedzę kogoś z drużyny.

- ...

- Obraziłeś się?- spytałem.

- Nie.- odparł.

- No, to zobaczymy się najwyżej innym razem. Nie chcę Ci zabierać czasu. Miłego wyjścia i pa, kocham Cię.- odpowiedziałem.

- Ja ciebie też, ale pocze...- rozłączyłem się.

°~Na odległość~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz