XXII

244 24 54
                                    

*Pov Suga*
Nie mogłem spać przez całą noc. Po prostu zżerały mnie nerwy. Myślałem co i jak powiedzieć. Cholera, a co jak w ogóle ze mną nie pogada? W końcu to Chiyo zapewniła mi to spotkanie. Nie mogę spieprzyć. Jeżeli to zrobię to będzie koniec. A ja nie chcę. Poza tym wczoraj zabrałem z domu nasze wspólne zdjęcie. Było ono zrobione dzień po tym jak Daichi wyrzucił moja żyletkę do rzeki. Jeżeli zawale sprawę... Chyba do niej wrócę.

Cały dzień przesiedziałem w łóżku. Nie chciałem nigdzie wychodzić. Do tego wolałem jeszcze przemyśleć na spokojnie co mu powiem. Tak bardzo się bałem. Ale... Przecież mi wybaczy, prawda? W sumie to nie ma czego wybaczać. To tylko małe nieporozumienie...

~~~

Była piętnasta czterdzieści, kiedy wyszedłem z metra. Na miejscu byłem za dziesięć. Cholernie się bałem. Teraz to nawet trzęsły ręce. Musze się uspokoić. Zaraz zejdę na zawał za nim przyjdzie. Normalnie jak na sygnał zza rogu wyszedł brunet że swoimi znajomymi. Nie wyglądał na zadowolonego, zwłaszcza kiedy mnie zobaczył.

- Co tu robisz? Nie wyraziłem się jasno?

- Dzwoniłem do Ciebie, ale odebrał ktoś inny.- brunet zerknął na zielonooką.

- I tylko tyle? Możesz sobie iść.

- Porozmawiajmy.

- Nie mamy o czym.- odpowiedział.

- Cholera, Daichi czy Ty musisz być taki uparty?!

- Nie jestem! Wiem co widziałem!

- Może i to tak wyglądało, ale jest inaczej! Spotkaliśmy się przypadkowo na ulicy! Daisuke powiedział mi, że mnie kocha, ale go odrzuciłem! Powiedziałem, żeby sobie poszedł, bo mam się z Tobą spotkać, ale on zacz się robić w stosunku do mnie nachalny!

- I po co mi to mówisz?- zapytał.

- Jak to po co? Żebyś mi uwierzył!

- Nie mam zamiaru. Długo myślałeś nad wymyśleniem tej bajeczki? Powiem Ci, że nie robi wrażenia.

- Bo nie ma! Mówię Ci prawdę! Dlaczego mi nie wierzysz?!

- Mam swoje powody!

- To mi je może powiedz!? Co niby takiego zrobiłem, że mi już nie ufasz!?

- Odwal się!

- Przestań! Daichi, ogarnij się wreszcie!

- Zastanów się, kto powinien się ogarnąć! Poszliśmy tylko na inne studia! Wylądowaliśmy z innymi osobami w pokojach. Wystarczył jeden typ, żebyś zapomniał o wszystkim

- O niczym nie zapomniałem! Mówiłem Ci, że mnie i Daisuke nic, a nic nie łączy!

- Jesteś tego taki pewien? Uwierz mi, że wiem od pewne osoby, że jakoś dobrze się bawiłeś.

- Kto Ci nagadał takich głupot?

- Dobra, powiem to raz. Słuchaj mnie lepiej. Nie masz co ukrywać. Mogłeś to powiedzieć prosto z mostu przy pierwszym spotkaniu, a nie liczył, że w końcu spotkam się z Twoim nowym fagasem obściskujących się na środku drogi! Natsuko, jednak miała rację. Nie wierzyłem jej dlatego, że myślałem, że jest tak jak kiedyś! Wiesz co? Żałuję! Żałuję wszystkiego! Po jakąś cholerę Cię w ogóle wtedy obroniłem?! Wielka miłość, a i tak nic nie wyszło!- zabolało. Cholernie zabolało. Spieszyłem całą robotę, ale chociaż teraz wiem co tak naprawdę myśli. Poczułem jak łzy zaczynają zlatywać po moich policzkach.

- Nigdy Cię o to nie prosiłem! Wiesz, że chciałem wtedy umrzeć!? Żyłem tylko dla Ciebie i mamy, ale widocznie nie miałem po co! Wszyscy jesteście tacy sami! Przypominam, że to Ty wszedłeś z butami w moje życie! Nie prosiłem Cię, żebyś pilnował mnie czy jem! Nie prosiłem, żebyś się o mnie martwił! Nikt nie zmuszał Cię do pilnowania czy na moich nadgarstkach nie ma nowych cięć! Nikt nie kazał Ci mnie bronić przed tamtym śmieciem! Skończył bym z nożem w brzuchu, jaki problem! Chcesz mi teraz powiedzieć, że każda chwila była tylko dla pokazu? Dobrze się bawiłeś  widząc nastolatka z problemami? Udawanie jak to nazwałeś "wielkiej miłości" nic nie dało jak widzisz! Każde Twoje "kocham cię" było wymuszone? Robiłeś to bo? Bo była fajnie? Jesteś cholernym dupkiem Daichi! Po tym co dla siebie zrobiliśmy, po tym ile przeszliśmy razem... Obiecałeś, że będziesz przy mnie! Tymczasem nawet nie wierzysz mi w takiej sytuacji. Nawet zaczynasz mówić to co myślisz! Przepraszam, bo to moja wina, że wychowywałem się z patologicznym, alkoholikiem aka moim ojcem, przez którego prawie zginąłeś, pasi?! Teraz jest Ci lepiej?!- ściągnąłem pierścionek i rzuciłem go nim.- Masz, zabierz go! Daj to lepszej osobie niż wybrakowanemu chłopakowi! Poza tym wiesz co? Cieszę się, że to już koniec. I nigdy nie dawaj mi już nadziei, skoro twierdzisz, że ratowanie mnie było bez sensu!- rozpłakałem się na dobre i uciekłem. Czuję się tak samo jak wtedy kiedy myślałem, że przez ojca stracę jedyną miłość. Teraz straciłem ją na zawsze. Nieodwracalnie. Do tego powiedziałem wiele rzeczy, których tak naprawdę nie myślę! Zwaliłem! Już nigdy... Nigdy nie chce się zakochać!

*Pov Daichi*
Stałem jak debil. Wpatrywałem się w odbiegającego szarowłosego chłopaka. Mimowolnie samotna łza zleciała po moim policzku. Dlaczego tak bardzo nie umiem mu ufać... To się chyba zaczęło od momentu, w którym obiecał, że się już nigdy nie potnie. Chciałem wierzyć, ale nie mogłem. Przygryzłem wargę, żeby hamować narastający płacz. Nie chciałem rozryczeć się na środku chodnika.

- Daichi...

- Po co do niego zadzwoniłaś...?

- Nie zrozum mnie źle, ale zmarnowałeś swoją jedyną szansę.- odpowiedziała.

- Szansę...? Na co...?

- Na pogodzenie się z nim. Może mi teraz powiesz, że wcale nie zauważyłeś, że mówił to wszystko pod wpływem emocji? I na dodatek naprawdę tak myśli? Sawamura. Uwierz mi. Ma rację. Po tym wszystkim, dalej nie chcesz mu wierzyć?

- A jak mam to zrobić!?-

- On jakoś mógł!- zawołała.

- Co?- spytałem.

- Co z Natsuko? Całowałeś się z nią, a on Ci wybaczył! Tutaj nawet do niczego nie doszło, a Ty wzbraniasz się i twierdzisz, że mu nie wierzysz. To dlaczego on jakoś mógł to zrobić?- nie odpowiedziałem. Miała rację. Totalnie zapomniałem o tej akcji, bo została mi przebaczona i nie miałem potem wyrzutów sumienia.

- Tch...-  nie patrząc na nic odszedłem stamtąd. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Mam dosyć. Dosyć tego wszystkiego. Potrzebuje teraz spokoju, żeby sobie wszystko na spokojnie poukładać. Chociaż to co było już więcej nie powróci. Tego byłem pewny. Z oddali słyszałem jeszcze krzyk Akio.

- KTOŚ MI MOŻE POWIEDZIEĆ O CO TU CHODZIII?!!!

_________________________________________
Witam, prosiaczki!

BOŻE, WY MNIE ZABIJECIE...

Em... Nie wiem co napisać :'))


Moi drodzy, zostały nam dwa rozdziały + epilog

Miłego dnia 💞🤗

°~Na odległość~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz