XVI

290 23 13
                                    

*Pov Suga*
Nie mogłem zasnąć. Naprawdę. Próbowałem. Faktycznie na chwilę mi się to udało, jednak po jakiejś godzinie znowu się przebudziłem. Chwyciłem do ręki telefon. Na ekranie wyświetlała się godzina druga czterdzieści. Przysięgam, że jak zaraz nie zasnę to się odstrzelę. Jakoś po trzeciej stwierdziłem, że nie ma co w ogóle próbować, a najlepszym rozwiązaniem będzie spacer. Po cichu, więc się ubrałem, nasunąłem na stopy buty i wyszedłem z mieszkania Yaku. Stwierdziłem, że nie ma się też co oddalać, więc przejdę się po okolicy i wrócę. W głowie miałem tylko dzisiejszą sytuację. Czuję się źle z myślą, że Daichi mógł mnie okłamać. No, ale czy zrobiłby to pomimo, iż wie, że tego nie cierpię? Nienawidzę wręcz? Kłamstwo.. to jedna z najgorszych rzeczy. Nawet nie ma co go usprawiedliwiać. To samo powinno się tyczyć białych kłamstw. Ludzie powinni być w stosunku do siebie szczerzy i lojalni w stu procentach. W końcu lepiej usłyszeć bolesną niż wyimaginowaną prawdę. Każdy powinien mieć to na uwadze. Wszystko czasem boli. Nawet najszczersza prawda może skrzywdzić na tyle, że człowiek na przykład straci na poczuciu własnej wartości. Czasami zastanawiam się co skłania ludzi do kłamstwa... Bezmyślność? Brak wyjścia z innej sytuacji? Charakter? Tak naprawdę można by podać mnóstwo podobnych wymówek. Dla mnie nie ma co się usprawiedliwiać. Niektórzy powiedzą, że kłamią innych, bo "to dla ich dobra". Gdzie tu jest dobro? Okłamywanie innych nie jest dobre. Boże, chyba za bardzo odszedłem od pocztówkowego tematu. Nagle poczułem wibracje swojego telefonu. Wyciągnąłem go z tylniej kieszeni, ale nie zdążyłem odebrać przychodzącego połączenia. Dopiero teraz zobaczyłem kilka nieodebranych wiadomości od Yaku. Czuję, że jak wrócę... To mnie zabije.

Kocia mama 😺❤️
Gdzie jesteś?
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
Suga
DO CHOLERY JASNEJ MOŻESZ W KOŃCU ODPISAĆ!?

Hm... Mogłem się tego spodziewać... Miałem zamiar odpisać, ale przerwało mi połączenie przychodzące właśnie od Morisuke. Oczywiście odebrałem je, żeby nie mieć większych "problemów".

- Halo!?

- Halo.

- Boże, Kōshi to naprawdę Ty!

- No, a kto in...- przerwał mi.

- Idioto pieprzony, myślałem, że coś sobie zrobiłeś! Jezu, jak dobrze, że żyjesz!

- Zaraz, co? Dlaczego miałbym coś sobie zrobić?- zapytałem.

- Jak nie odbierasz to znaczy, że coś się MUSIAŁO stać. Poza tym jesteś nieobliczalny i nie wiadomo co Ci odbije!

- Ja?! Nieobliczalny!?

- No, a kto inny!?

- Ja przynajmniej nie bije swojego chłopaka!

- Nikt go nie bije! A! Właśnie, poczekaj chwilę.- myślałem, że się rozłączy... Nastała chwila ciszy, po czym...- Lev, możesz wracać, żyje!, Już jestem.

- Em... O co chodzi?

- Byłem gotowy wysyłać Lev'a na poszukiwania.- Myślałem, że się przesłyszałem. To wszystko brzmiało jak komedia. Wyszedłem z domu w nocy, aby się przejść, a oni już przygotowują się, żeby mnie znaleźć, bo nie odbieram telefonu. Nie mogąc się już dłużej powstrzymywać, zacząłem się śmiać.- Czego się śmiejesz! Ja naprawdę się martwiłem!

- Prze... Praszam haha, to po prostu brzmi jak jakaś komedia.

- Ugh... Wracaj już...- powiedział z lekkim gniewem i się rozłączył. Przynajmniej mnie nie zabije. Znaczy... Chyba. Cóż... Skąd mogłem wiedzieć, że się skapnie? No..., Ale naprawdę miło wiedzieć, że ktoś się martwi, ale czemu od razu, że sobie coś zrobię? Nie jestem nieobliczalny. Przecież nic sobie nie zrobiłem. Przynajmniej teraz. Znaczy, jest już u mnie dobrze. Terapie przyniosły skutki. Były częste przez co udało mi się "naprawić" zdrowie psychiczne w wakacje. No i przede wszystkim miałem dobrego psychologa. No i... Mimo wszystko był przy mnie wtedy Daichi. Wracając do niego... Czy powinienem być zły? Mieć chociaż focha? Nie mam pojęcia...  Właśnie z tymi myślami doszedłem do domu Yaku.

°~Na odległość~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz