XI

277 20 46
                                    

*Pov Suga*
Wczoraj wieczorem wróciłem do akademika i od razu rzuciłem się na łóżko. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Gdy wróciłem zastałem w pokoju Daisuke. Opowiedziałem mu co się u mnie działo. Oczywiście pomijając sytuację z jego współlokatorem i tego co się działo podczas "przebierania". Stwierdziliśmy, że o reszcie pogadamy jutro ze względu na mnie. Byłem wyczerpany, a czuję, że jutro będzie boleć mnie pewna część ciała, która na codzień nie powinna...

~~~

Dzisiaj w planach miałem odwiedzić mamę. W końcu dawno się z nią nie widziałem. Wcześniej już ją poinformowałem i mówiła, że ma jakieś dobre wiadomości, ale nie chce mi o nich mówić przez telefon. Ciekawe co to. Patrząc na ostatnie zdarzenia zaczynam się bać co to może być... Wyszedłem właśnie z akademika. Założyłem słuchawki i puściłem jakąś piosenkę. Zacząłem iść w stronę swojego domu.

Stałem wysłanie przed drzwiami. Mam zapukać? A może wejść jak do siebie? Patrząc na zewnątrz ten dom praktycznie niczym się nie zmienił oprócz tego, że są jakieś kwiaty w doniczce przy wejściu. W każdym bądź razie stwierdziłem, że połączę swoje wcześniejsze zamierzenia. Zapukałem i wszedłem do środka.

- Mamo, już jestem!- zawołałem, a zaraz w progu zobaczyłem swoją rodzicielkę. Kobieta od razu się uśmiechnęła i podeszła w moją stronę, po czym mocno przytuliła. Oczywiście oddałem uścisk.

- Tak dawno Cię nie widziałam! Pokaż no mi się!- położyła ręce na moich ramionach i  obejrzała od stóp do głów.- Podrosłeś?

- Ani trochę.

- Ah, wyglądasz tak... dojrzalej. A jak z Daichi'm? Wszystko dobrze?

- Jasne. Wczoraj się nawet widzieliśmy.

- Naprawdę się cieszę.- Nagle poleciały jej łzy.

- H-Hej! Nie płacz! Co się stało?

- Nie przejmuj się mną. Zjesz coś? Napijesz się czegoś? Musisz mi opowiedzieć co u Ciebie.

- Nie jestem głodny, ale z chęcią herbatę wypiję.- uśmiechnąłem się i razem poszliśmy do kuchni. Po chwili siedzieliśmy przy stole z dwoma ciepłymi naparami.

- To mów. Jak na studiach?- zapytała.

- Znaczy nie narzekam. Oczywiście jest ciężko, ale jakoś daje radę.- odpowiedziałem.

- Masz z kimś pokój?

- Tak. Dosyć śmieszna sprawa, bo znaliśmy się z korytarza.

- Fajny? Mam nadzieję, że pozwala Ci się uczyć.

- Spokojnie. Jest w porządku. Czasami się nawet razem uczymy. No wiesz, te same wykłady.- kobieta uśmiechnęła się.- A teraz chce wiedzieć co to jest to tak ważnego, że nie możesz mi tego powiedzieć przez telefon.

- Um...- spojrzała na zegar.- Kōshi... Nie wiem jak na to zareagujesz...

- Przecież nie wpadnę w żaden szał. Powiedz o co chodzi, bo zaczynam się o Ciebie martwić.

- Widzisz...- w tym momencie usłyszałem, że ktoś wchodzi do domu. Byłem nie mało zaskoczony tym faktem, że nawet mama nie reaguje. Odwróciłem głowę w tamtą stronę, a po chwili w progu kuchni pojawił się jakiś mężczyzna. Na oko trochę ponad czterdzieści lat. Miał niebieskie oczy, i włosy ułożone na bok, delikatnie oklapnięte przez nałożone na nie żel. Były koloru jasnego brązu. Dodatkowo ubrany był w garnitur, a w lewej ręce trzymał jakąś torbę.

°~Na odległość~°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz