Z szybko bijącym sercem patrzyłam na zegar, wiszący na ścianie mojego pokoju. Oddech znacznie przyspieszył, gdy wybiła godzina szesnasta.
Jeszcze tylko pół godziny.
Zaczęłam chodzić w kółko po całym pomieszczeniu, starając się wyprzeć negatywne myśli. Rozbieganym wzrokiem skanowałam wrzozysty dywan, a w głowie panował zamęt. Ciągle przed oczami widziałam siebie. Analizowałam każdy szczegół tej wizji, jednak nie dowiedziałam się niczego innego. Pojawiała się wtedy, gdy zatracałam się w myśleniu na temat teraźniejszej siebie.
Tamte słowa huczały w moich uszach, a ja nie potrafiłam nic z tym zrobić. Zazwyczaj zatykałam uszy, jednak nic mi to nie pomagało. Następnie rozlegał się pisk, który sprawiał, że moja głowa zaczynała boleć, a ja widziałam swoją twarz.
Jęknęłam przeciągle, gdy moje dochodzenia doszły ponownie do tego samego miejsca.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie odgłos pukania. Przelotnie spojrzałam na zegar i podeszłam do drzwi. Z ciężkim oddechem nacisnęłam klamkę, a w progu stał Ezarel. Posłałam mu pytające spojrzenie, ponieważ nigdy do mnie nie przychodził, a przynajmniej od wtedy, kiedy pamiętałam.
— Musisz wykonać test na krew — mruknął, a ja zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, co to oznaczało i nie miałam ochoty go wykonywać, a zwłaszcza wtedy, kiedy czas mnie tak bardzo gonił.
Dwadzieścia minut.
— Test? — powtórzyłam, a ten głośno westchnął. Najprawdopodobniej był rozdrażniony moim pytaniem.
— Miiko ma pewne wątpliwości, co do twojej obecnej rasy, więc chodź — oznajmił i pociągnął mnie za nadgarstek. Cicho syknęłam, gdy jego uścisk stał się mocniejszy. Kiedy doszliśmy do laboratorium, ten ruchem dłoni nakazał, bym usiadła na fotelu. W pomieszczeniu znajdowała się także Miiko, która przypatrywała mi się dziwnym spojrzeniem.
— Będzie boleć? — w oczach elfa dostrzegłam dziwną iskrę, a jego usta rozciągnęły się w ironicznym uśmiechu.
— Zależy, jak słaba jesteś — odpowiedział, a jego kąciki ust wygięły się ku górze. Cicho odetchnęłam, a ten polał moją skórę dziwną miksturą. Przez pewną chwilę nic się nie działo, jednak po paru sekundach nastąpiła reakcja. Niebiesko-fioletowy ogień wydobył się z mojej ręki, przez co się przeraziłam. Spojrzałam na twarze swoich towarzyszy, wyrażające zaintrygowanie. Miiko zmarszczyła brwi, gdy ujrzała barwę ognia, a Ezarel zaczął wpatrywać się w swoje zapiski.
— Jaki był wcześniej ogień? — zapytała cicho kitsune, zerkając na niebiesko włosego, który przewracał kolejne kartki. Kiedy najprawdopodobniej znalazł tą odpowiednią, zaczął wzrokiem skanować tekst.
— Niebieski — odpowiedział, a Miiko wyraźnie się zmieszała. Następnie podeszła do mnie i usiadła na krześle, które znajdowało się na przeciwko mnie.
— Mira, co ostatnio robiłaś? Czułaś coś dziwnego? Rozmawiałaś z kimś podjerzanym? — zadawała kolejne pytania, przez co lekko zmarszczyłam brwi. Nie mogłam powiedzieć jej o tym, że rozmawiałam z Lefitanem, skoro to ona była naszym wrogiem.
— Nie, nic takiego nie poczułam. Przebywałam tylko w kwaterze — rzekłam najbardziej naturalnie, jak umiałam. Nie mogłam dopuścić do tego, by zaczęła coś podejrzewać.
— Widziałaś ostatnio Wyrocznię? — jej wzrok wyrażał zwątpienie. Nie wiedziała, czym była spowodowana inna reakcja substancji z moją skórą.
— Nie — odrzekłam, a ta cicho westchnęła. Zsiadła z krzesła i zamyślona wyszła z pomieszczenia, uprzednio dając znak elfowi, by poszedł za nią. Ezarel pozwolił mi opuścić pomieszczenie, co z chęcią uczyniłam. Kiedy znalazłam się w Sali Drzwi, przeniosłam swój wzrok na zegar.
Pięć minut.
Zmusiłam swoje ciało do ruchu i zaczęłam iść w stronę bramy. Musiałam zdążyć na czas. Kiedy upewniłam się, że nikt mnie już nie zobaczy, zaczęłam szybko biec. Moja kondycja nie była najwynitniejsza, jednak pozwalała mi na dłuższe biegnięcie.
Z szybko bijącym sercem przemierzałam kolejne metry. Wiedziałam, że musiałam zdążyć na czas, przez co nie przerywałam biegu, mimo że zmęczenie dawało się we znaki.
Wbiegłam do lasu i wybrałam odpowiednią dróżkę, która prowadziła do Leiftana. Kiedy dotarłam idealnie na czas, usłyszałam głośne klaśnięcie, a następnie dostrzegłam lekki uśmiech chłopaka.
— Jesteś na czas — zauważył, a ja pokiwałam głową, ciężko dysząc. Oparłam swoje dłonie o kolana i zaczęłam stabilizować swój oddech. — Nikt cię nie widział?
— Nie — wydyszałam, a ten przytaknął głową, na znak, że rozumiał. Obserwowałam jego każdy ruch, by upewnić się, że nie planował w moją stronę żadnych ataków.
— W takim razie możemy zaczynać — mruknął, a następnie zaczął chodzić wokół mnie. — Mamy jeden cel, ochronić kryształ i ewentualnie przejąć władzę.
— Jak chcesz to zrobić? Jesteśmy tylko my, a w kwaterze w każdym kącie są strażnicy — zauważyłam, a ten cicho westchnął. Posłał mi nieodgadnione spojrzenie, a ja zmarczyłam brwi.
— Po pierwsze, musisz opanować swoją moc, a raczej przypomnieć sobie, jak się jej używa. Po drugie, musisz mi zaufać, mam plan, ale najpierw spełnij punkt pierwszy — wyjaśnił. Zmrużyłam lekko oczy, prostując się i posłałam mu zaintrygowane spojrzenie.
— Jaką moc? — spytałam, a ten zatrzymał się w miejscu. Jego usta rozciągnęły się w tajemniczym uśmiechu, a oczy zabłysły dziwnymi iskrami.
— Władasz niebieskim ogniem oraz mocą regeneracji na ten czas — odpowiedział, a ja rozchyliłam usta. Spojrzałam na swoje dłonie, a chłopak wydał z siebie cichy śmiech.
— Z tego co widziałem, nie masz opanowanej mocy regeneracji do końca, ale niebieskim ogniem posługujesz się już świadomie i go kontrolujesz — kontynuował, a ja zerkałam na niego, czekając na kolejne wypowiedzi, by jeszcze czegoś się dowiedzieć. Niespodziewanie Leiftan znalazł się tuż przy mnie i wyjął szybkim ruchem z kieszeni swój sztylet. Zmachnął się, a ostrze rysnęło moją twarz. Chciałam od razu przyłożyć dłonie do policzka, jednak ten swoim sztyletem mnie powstrzymał, raniąc moje ręce. Syknęłam z bólu, skupiając się na nim. Po chwili niebieskie światełka otoczyły moje rany, a prawie niewidzialne nitki złączyły skórę. Wpatrywałam się w to zjawisko z wymalowanym szokiem. — Widzisz?
— A co z ogniem? — dopytywałam. Chłopak schował sztylet do kieszeni i odsunął się ode mnie.
— Przyjdź tu znowu, kiedy odkryjesz go od nowa — mruknął, a ja zmarszczyłam brwi.
— Jak mam to zrobić, skoro nic o sobie nie wiem? — zaironizowałam, a Leiftan cicho prychnął. Posłał mi zmęczone spojrzenie.
— Zapytaj się ich. Możesz wykorzystać to, że masz amnezję i powiedzieć im, że miałaś wizję, jak używałaś swojej mocy. Ktoś się tym zainteresuje, a ty odkryjesz sposób, w jaki możesz jej używać — powiedział, a ja przytaknęłam głową. Pogonił mnie, bym wracała, ponieważ w tym czasie warty są zwiększane i mogliby się dowiedzieć, że gdzieś zniknęłam.
Ponownie zaczęłam biec, a w głowie zapanował kolejny zamęt.
Mam moce.
***
Cześć!
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Powiedzcie, jak u was?
Pozdrawiam,
Kodaia.
![](https://img.wattpad.com/cover/228523858-288-k111768.jpg)
CZYTASZ
Chroń nas |Eldarya| ✔
FanfictionII część trylogii "Ochrona". Pomóż nam ocalić siebie nawzajem. Pozwól mi sprawić, by te gwiazdy lśniące na niebie, były nasze. Podaruj mi jedną z nich i razem uwiecznijmy w niej nasze wspomnienie, nas. *** Zdjęcia: Autor nieznany, Mitchell Hartley. ...