Wróciłam do pokoju po kolejnym treningu i rozmowie z Leiftanem, a chwilę później opadłam bez życia na łóżko.
Byłam tak bardzo zmęczona pierwszy raz od dawna. Nie czułam swoich dłoni, a głowa nieprzyjemnie pulsowała. Przetarłam zrezygnowana twarz i głośno odetchnęłam. Wszystkim, na co miałam ochotę, było spanie.
Nagle do pokoju, bez żadnego pukania, wszedł Nevra. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, ponieważ czułam się przy nim dobrze.
Podszedł do mnie i pociągnął mnie za nadgarstki. Jęknęłam niezadowolna oraz podniosłam się z łóżka.
— Gdzie my idziemy? Nevra, jestem zmęczona. Zmęczona, rozumiesz? — zaczęłam, opornie idąc za nim. Chłopak posłał mi delikatny uśmiech.
— Gwarantuję, że będzie ci się podobać — zapewniał, a ja głośno westchnęłam.
— Obyś mówił prawdę. — Pociągnął mnie mocniej, a chwilę później znaleźliśmy się przy stołówce.
— Ja zawszę mówię prawdę. — Uśmiechnął się szerzej, a ja zmarszczyłam brwi.
— Nevra, ja nie mam ochoty na jedze...— Weszliśmy do pomieszczenia, a głośny krzyk dotarł do moich uszu.
— Wszystkiego najlepszego, Mira! — Ezarel wyskoczył z wielką trąbką i zaczął na niej nieudolnie grać. Valkyon z trudem podniósł się zza stołu, Miiko wypuściła balony, Kero przygotował magiczne iskierki, które poleciały w moją stronę, Ykhar wypuściła serpentyny, Ewelein podeszła do mnie i założyła na moją głowę czapeczkę urodzinową, a Karuto z wielkim tortem zmierzał w moją stronę. Z wielkim szokiem wpatrywałam się w zaistniałą sytuację. Moje oczy zaszły łzami, natomiast usta wykrzywiały się w szczerym uśmiechu. Spojrzałam na Nevrę dziękczynnym wzrokiem i rzuciłam się na jego szyję.
— Dziękuję — wyszeptałam, natomiast chłopak cicho się zaśmiał. Oddaliłam się od niego i jeszcze raz zlustrowałam wzrokiem wszystkich. Moje ciało drżało ze wzruszenia, zaś serce biło szybciej.
— Zdmuchnij świeczki — nakazał Karuto, który po chwili znalazł się tuż przy mnie. Od razu je zdmuchnęłam, a mężczyzna zaczął kroić tort.
— Wiedzieliśmy, że byłaś ostatnio zmęczona, więc postanowiliśmy zrobić imprezę urodzinową i na cześć odzyskania przez ciebie wspomnień — wyjaśnił Ezarel, a łzy spłynęły po moich policzkach. — Mam nadzieję, że spełniliśmy twoje oczekiwania.
— To znacznie więcej niż moje wymysły. Byłam tak zajęta, że zapomniałam o moich urodzinach. Dziękuję, naprawdę — powiedziałam, śmiejąc się pod nosem.
Zrobili to wszystko dla mnie.
— Czas świętować! — Wykrzyknęła Ykhar. Wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść tort przygotowany przez Karuto.
— Wyglądasz jak wściekły królik — skomentował Ezarel, kiedy jadłam. Jego oczy dziwnie błyszczały, ciesząc się, że wszystko było tak jak kiedyś.
— Sam tak wyglądasz — odgryzłam mu się, a ten posłał mi piorunujące spojrzenie.
— Nic się nie zmieniło, dalej jesteś wściekłym królikiem — zaśmiał się Nevra, natomiast tym razem ja posłałam mu wściekłe spojrzenie.
— I ty też przeciwko mnie? — wytknęłam, hamując uśmiech, który cisnął się na moje usta.
Mijały kolejne godziny, a my tkwiliśmy w miłej atmosferze. Czułam w końcu, że żyłam. Zmęczenie, które jeszcze niedawno mi towarzyszyło, teraz rozpłynęło się wraz z negatywnymi myślami.
Po tym jak wróciłam, bałam się, że nasze relacje się zmienią, jednak teraz wiedziałam, że wszystko zostało na swoim miejscu.
W moim sercu zakiełkowała nadzieja na to, że w końcu będzie lepiej.
Musiało być.
***
Avery POV.
Kiedy usłyszałam głośne rozmowy, postanowiłam pójść sprawdzić, skąd dochodziły. Podeszłam do stołówki i zauważyłam, że wszyscy się uśmiechali i gawędzili.
Szczególnie wyostrzyłam swój słuch na te słowa:
— Wiedzieliśmy, że byłaś ostatnio zmęczona, więc postanowiliśmy zrobić imprezę urodzinową i na cześć odzyskania przez ciebie wspomnień.
Odzyskanych wspomnień?
Rozszerzyłam swoje oczy i tępo wpatrywałam się w podłogę.
Mira odzyskała wspomnienia?
Kiedy?
W jaki sposób?
Powiedziała im wszystko?
Wybiegłam z kwatery i zaczęłam biec w stronę lasu.
Musiałam go o tym poinformować.
Nasz cały plan mógł runąć w każdej chwili, kiedy ona wiedziała wszystko.
Zadyszana przystanęłam w miejscu i wzrokiem szukałam znajomiej mi sylwetki.
— Leiftanie! Mam ci coś ważnego do powiedzenia! — zawołałam, a chłopak odwrócił się w moją stronę. Zmarszczył brwi i posłał mi pytające spojrzenie.
— Co się stało? Wyglądasz na przerażoną — mruknął ponuro. Wzięłam serię oddechów i uspokoiłam swój rytm serca.
— Mira. Ona odzyskała wspomnienia — wydyszałam, natomiast on uniósł brwi do góry i rozchylił szeroko usta. Jego oczy wyrażały zdziwienie. Jednak jego wyraz tak szybko zniknął, jak się pojawił. W tamtej chwili przypominał żywego diabła. Jego spojrzenie było ostre tak samo jak jego cały wyraz. Zaciskał mocno szczękę i swoje dłonie. Nie zostało nic po jego szoku. Na jego miejsce wpłynęło zdenerwowanie.
— Udawaj, że o tym nie wiesz. Celowo ci nie powiedzieli, bo ci nie ufali. Dalej ją śledź jak i całą Lśniącą Straż — mruknął, a ja kiwnęłam głową.
— A co z Mirą? Pozwolisz jej tu przychodzić? Żeby cię wydała? — pytałam, a ten wyglądał na jeszcze bardziej wkurzonego.
— Tak. Niech dalej odgrywa swoją rolę. Kiedy powiem jej, że o wszystkim wiem, wywołam tylko niepotrzebny chaos. Niech wszystko idzie swoim tępem — mówił z dziwnym spokojem. Zdziwiłam się, że potrafił tak szybko zmieniać wyrazy twarzy. — Niech się szykują na prawdziwe piekło.
Po wypowiedzeniu tych słów, odszedł. Bałam się nawet pomyśleć, co zamierza zrobić.
Jednak wiedziałam jedno.
Leiftan był prawdziwym potworem.
***
Cześć!
Rozdział tym razem znacznie krótszy, przepraszam, ale nie chciałam na siłę go wydłużać.
Miłego dnia!
Kodaia.
CZYTASZ
Chroń nas |Eldarya| ✔
FanfictionII część trylogii "Ochrona". Pomóż nam ocalić siebie nawzajem. Pozwól mi sprawić, by te gwiazdy lśniące na niebie, były nasze. Podaruj mi jedną z nich i razem uwiecznijmy w niej nasze wspomnienie, nas. *** Zdjęcia: Autor nieznany, Mitchell Hartley. ...