3. Nie chciałem tracić tych gwiazd.

171 12 3
                                    

Wszedłem do pomieszczenia i od razu zauważyłem zmartwioną twarz Miiko. Zmarszczyłem brwi na jej wyraz i podszedłem bliżej kitsune.

— Jestem — zacząłem, przyciągając uwagę Miiko oraz reszty.

— Sprawa jest bardzo poważna. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale podobno Leiftan przebywał w lesie — oznajmiła, wyczekując na naszą reakcję. Zaczęła nerwowo chodzić dookoła, a ja wiedziałem, że kobieta ma jeszcze coś do przekazania.

— Kiedy? — zapytałem, wpatrując się na nią w zdziwieniu.

— Nie wiem. Może jakoś godzinę temu — mruknęła, pogrązając się w swoich, nikomu nie znanych, myślach.

— Jak na nas napdanie, nie będziemy mieli szans — rzekł zdenerwowany Ezarel, a ja musiałem się z nim zgodzić.

Nasz zasób mikstur, broni oraz strażników był bardzo mały, a kondycja kryształu była w opłakanym stanie.

— To jeszcze nie wszystko — wymamrotała Miiko, a w jej oczach odostrzegłem iskry przerażenia.

— Może być coś gorszego od tego, że deamon, który chce zniszczyć kolejny raz kryształ i przebywał w lesie? — wtrącił się Valkyon. Nie spodziewałem się po nim żadnej odpowiedzi, a zwłaszcza takiej. Najprawdopodobniej on także dał się ponieść emocjom.

— Tak, przewidywany jest rozpad Eldaryi — powiedziała szeptem. Jednak wszyscy usłyszeliśmy to, co powiedziała.

Rozchyliłem usta, a serce szybciej zabiło. Kątem oka spojrzałem na moich towarzyszy, byli w takim samym szoku, co ja. Nie mogłem uwierzyć w tę informację. Nie było żadnych znaków, które miałyby przynieść taki obrót spraw.

— Jak to? Kiedy? — zapytał natychmiastowo Ezarel. Wiedziałem, że on też się tym przejął.

— W następnym miesiącu. Kryształ Wspomnień podobno ma być aktywowany jeszcze w tym tygodniu, ale jakoś bardzo późno — byliśmy teraz w najgorszej sytuacji. Jest nawet gorzej, niż gdy kryształ się rozbił. Rozpad Eldaryi oznacza koniec tego świata. Mało kto, by to przeżył. Ziemia jest w stanie rozpadania, jedynie wielka siła mogła by to uratować.

— Jest bardzo źle. Gdy reszta się dowie, to będzie tragicznie. Wszyscy zaczną panikować. Nastąpi istny chaos! — kitsune była bardzo przejęta całą sytuacją tak, jak my wszyscy. Jej oczy się zaszkliły, a oddech wyraźnie przyspieszył.

Byliśmy bezsilni.

— Miiko, uważam, że powinniśmy być szczerzy ze wszystkimi. Nie chcę, aby żyli w kłamstwie — wtrąciłem po chwili ciszy.

— Zgadzam się — dodał Ezarel.

— Wiem, że to będzie trudne, ale gdy dowiedzą się dopiero w dzień rozpadu, to oni stracą do nas zaufanie. Jeszcze bardziej będą panikować — rzekł Valkyon.

— Dobrze, w takim razie dziś wieczorem to ogłosimy. Ty i Avery macie wtedy być na warcie. Wyjaśnisz jej wszystko, dobrze? Chcę, abyśmy byli dalej bezpieczni — zwróciła się do mnie, a ja przytaknąłem. Cała sytuacja mnie jeszcze bardziej zestresowała, niż przypuszczałem. Myśląc, że świat w którym żyję od dziecka, zostanie zniszczony, czuję ogromny niepokój i przygnębienie.

Nie chciałem tracić tych gwiazd.

Miiko pozwoliła nam się wszystkim rozejść. Gdy nastał wieczór, ja i Avery udaliśmy się na naszą wartę.

— Avery, Miiko prosiła o to, aby powiedzieć ci o tym, że niedługo ma nastąpić rozpad Eldaryi. Jako, że nie możesz uczestniczyć na ogłoszeniach, miałem ci to powiedzieć — zacząłem a dziewczyna milczała.

— Jak to? — spytała szeptem.

— Nie jest to wszystko potwierdzone, ale są takie przypuszczenia — wyjaśniłem. Dziewczyna się zatrzymała, rozchylając usta.

— Odeślecie mnie do domu i będę bezpieczna? — zapytała, a ja spojrzałem na nią w zdziwieniu.

— Nie, zostaniesz tutaj — mruknąłem. Avery, mimo że wyjaśniałem jej cały proces, dalej myślała, że może wrócić do domu.

— Ale jak to?! Chcecie narażać mnie na niebezpieczeństwo? — zatrzymałem się i spojrzałem na dziewczynę, próbując nie wybuchnąć.

— Nie chcemy ryzykować większymi powikłaniami, zrozum to w końcu. Avery, nie jesteś człowiekiem, nie możesz wrócić na Ziemię. Twoje pytania lub prośby nic nie zmienią — wycedziłem i poszedłem naprzód. Między nami panowała ciężka atmosfera. Nie chciałem zaczynać kolejnej rozmowy, bo wiedziałem, że znowu zakończy się ona kłótnią. Wyjaśniałem jej to tak wiele razy.

Przechadzałem się po drogach i rozglądałem się. Mijały godziny, a my dalej nie rozmawialiśmy ze sobą. Cały ten rozpad Eldaryi wydawał się taki absurdalny. Nie mogłem przyzwyczaić się do myśli, że to my zadecydujemy, co będzie dalej. Mogliśmy tak dużo zyskać albo wszystko stracić.

Domyślałem się, że to sprawka Leiftana i jego wspólników. Jednym z nich jest Aschcore, ale czy ktoś jeszcze?

— Nevra, przepraszam za moje zachowanie. Zależy mi bardzo, żebym wróciła na Ziemię. Jestem teraz w ciężkiej sytuacji — westchnęła, podchodząc do mnie.

— Ty w ciężkiej sytuacji? My tu mamy świat do uratowania. To od nas zależy, czy wszyscy przeżyją czy nie. Avery, ty już nie możesz wrócić, zrozum to w końcu — odwróciłem się i zacząłem iść dalej.

— Rozumiem! Wiem, że trudno ci po śmierci tej dziewczyny, ale musicie mnie odesłać do domu! — krzyknęła, a ja zatrzymałem się w miejscu. Spojrzałem na nią z wymalowaną irytacją.

— To raczej my powinniśmy wydawać ci rozkazy, a nie ty nam — mruknąłem.

— Ugh! Niech się zniszczy ten głupi świat! Przynajmniej wtedy wrócę do domu! — wrzeszczała, a ja zacząłem tracić swoje opanowanie.

— Wtedy to raczej umrzesz. Avery, nie zdajesz sobie sprawy z powagi tej sytuacji? Ty zostałaś wyznaczona do warty, aby chronić Eldaryę. Kłócąc się, nic nie zdziałasz, nie wiem ile razy mam ci to powtarzać. Życie mieszkańców leży w naszych rękach. Więc, jeśli chcesz nam pomóc, to zmień swoje nastawienie albo utrudniając nam nasze obowiązki, zostaniesz zawieszona w prawach — próbowałem jej jak najjaśniej dać do zrozumienia, że musisła przestać, tak się zachowywać.

— Zawieszona w prawach? — zapytała zaciekawiona.

— W sytuacji takiej jak ta, są stosowane inne zasady, a mieszkańcy muszą się dostosować tak, jak ty — rzekłem, wzdychając ciężko.

— Dobrze, przepraszam. Postaram się wam pomóc. Zmienię swoje zachowanie — wyszeptała, a ja lekko się uśmiechnąłem. W końcu zaczęło coś do niej dochodzić.

— Mam nadzieję — zakończyłem rozmowę. Przez całą naszą wartę nic się nie działo, więc Miiko pozwoliła nam odpocząć.

Dopiero wtedy doszło do mnie, że Eldarya mogła się rozpaść. Nie mogłem pokazywać innym, że jest bardzo źle. Nie chciałem, aby jeszcze bardziej się przestraszyli.

Jednak była jeszcze nadzieja.

***

Do następnego!

Chroń nas |Eldarya| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz