22. Od samego początku.

37 3 0
                                    

Przyszedł w końcu dzień ataku. Na samą myśl, że miałam zmierzyć się z Leiftanem po tym wszystkim, robiło mi się słabo.

Mimo długiego trenowania, bałam się, że nie dam sobie z nim rady. Wiedziałam jednak, że nie będę tam sama. Za mną stał cały sznur osób, które zawsze by mi pomogły.

Jednak myśl, że zrobię coś nie tak, potęgowała się z każdą chwilą.

Stałam w Kryształowej Sali i słuchałam, jak Miiko ponownie tłumaczy cały plan.

— Mira pójdzie się spotkać z Leiftanem tak, jak zawsze. On najprawdopodobniej nie będzie się niczego spodziewać. Wtedy, gdy Mira da nam znak, zaatakujemy. Ważne, żeby był wtedy sam. Musimy go otoczyć, inaczej może powtórzyć się sytuacja z Memorii. Jednak tym razem nie pozwolimy mu uciec. — Żołądek skręcał się ze stresu, a myśli ponownie wkraczały na zły tor. Oddech przyspieszał tak samo, jak bicie mojego serca. — Zaczynajmy.

Udaliśmy się wszyscy przed bramy. Biorąc kilka głębokich oddechów, ruszyłam w stronę lasu.

Ze strachu wszystko dookoła wydawało mi się wrogie. Miałam wrażenie, że zaraz ta jedna roślina okaże się moim przeciwnikiem, co było absurdalne.

Pokręciłam głową, starając się uspokoić. Nie mogłam przecież oszaleć. Nie w tamtym momencie.

Pocieszałam się, że przecież wszystko było dobrze. Nic nie wskazywało na to, że nasz plan zawiedzie. Leiftan przecież nie mógł domyślać się o naszej taktyce. Nas było więcej, a on tylko jeden.

Poradzimy sobie.

Prawda?

Głupio mi było z myślą, że nie wierzyłam w naszych strażników ani w Lśniącą Straż, kiedy oni byli przekonani, że nam się uda. Po prostu zbyt wiele czasu spędziłam z Leiftanem i wiedziałam, jak straszny może on być.

Zaczęłam go szukać wzrokiem, kiedy wkroczyłam na teren, na którym najczęściej przebywał.

Zmartwiło mnie to, że nigdzie go nie wdziałam.

Niespokojnie poruszałam się z miejsca na miejsce.

Gdzie on jest?

— Lefitan? — zawołałam niepewnie chłopaka, jednak w odpowiedzi dostałam ciszę. Oddychałam głęboko, odpychając natrętne myśli.

Nagle usłyszałam szelest, którego nikt inny nie mógł. Wyostrzałam swoje zmysły, kiedy uważałam, że byłam w niebezpieczeństwie.

Natychmiast się odwróciłam i wycelowałam swoją dłonią w chłopaka, który stał tuż przede mną. W swojej dłoni trzymał sztylet, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że chciał mnie zaatakować jako pierwszy.

— Wiedziałeś? — zapytałam, a ten parsknął śmiechem. Jego złowieszcze oczy zapłonęły dziwnym ogniem, natomiast usta wygięły się w szalonym uśmiechu.

— Oczywiście, że tak. Ja o wszystkim wiem — odpowiedział z pewnością siebie. Zmarszczyłam brwi na jego zachowanie.

Chłopak niespodziewanie ze swojej dłoni wywołał jasne światło, które zetknęło się z moją skórą. Odskoczyłam do tyłu, czując, jak moja ręka zaczyna piec. Chwilę później zauważyłam, jak z niej ciekła krew.

— Teraz! — krzyknęłam, a z drzew zeskoczyli strażnicy i Lśniąca Straż. Otoczyliśmy Leiftana zgodnie z planem.

— Imponujące. Doprawdy imponujące — zaśmiał się, a wszyscy w jednym momencie rzucili się w jego stronę. — Jednak nie myślcie, że mnie pokonacie. Mira, tym razem zginiesz ponownie.

Chroń nas |Eldarya| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz