19. Całym światem.

43 4 0
                                    

Stałam przed wejściem do piwnicy, czekając na Nevrę, który miał mi pomogać w treningu. Co jakiś czas przenosiłam ciężar swojego ciała na lewą nogę, a czasem na prawą. Pośpiewywałam sobie pod nosem piosenki i rozglądałam się dookoła.

Kątem oka zauważyłam, jak Avery wchodzi do biblioteki z jakąś książką, a po paru minutach z niej wychodzi, rozglądając się dookoła. Delikatnie zmarszczyłam brwi, zastanawiajc się dlaczego tak reagowała.

Z moich rozmyśleń wyrwały mnie dłonie, które umiejscowiły się na moich ramionach. Wzdrgnęłam się, gdy poczułam ten dotyk, jednak po chwili delikatnie się uśmiechnęłam i odwróciłam się w stronę mojego towarzysza.

— Długo musiałam na ciebie czekać — mruknęłam, zerkając na szczęśliwą twarz Nevry. Na powitanie złożył pocałunek na moich ustach.

— Ale już jestem, możemy już iść — powiedział, a ja kiwnęłam głową. Zaczęliśmy schodzić na dół, rozmawiając w międzyczasie.

Kiedy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, chłopak chwycił za piłki.

— Będę nimi rzucać w ciebie, a ty musisz je powstrzymać. Dasz sobie radę, prawda? — zapytał, a ja zajęłam odpowiednią pozycję. Kiwnęłam głową na znak, że byłam już gotowa. Zamachnął się ręką, a następnie wyrzucił w moją stronę piłki. Skupiłam się na moim celu, przez co po chwili w palcach poczułam narastające ciepło. Przeniosłam swój wzrok na przedmioty i uniosłam dłoń przed siebie. Dzięki mojemu skupieniu, natychmiast dookoła piłek wytworzyła się tarcza, a one same zostały w powietrzu. Chłopak zaczął wyrzucać o wiele więcej 'pocisków', dlatego szybko niszczyłam barierę, a one opadały na ziemię, przez co miałam większą kontrolę nad tymi, które leciały w moją stronę.

Ze skupieniem wytwarzałam kolejne ilości mocy, co skutkowało tym, że zaczęłam się męczyć. Po kilkudziesięciu minutach, Nevra przestał rzucać w moją stronę piłki i postanowił przejść do nauczenia mnie technik walki.

— Weźmy pod uwagę to, że ta moc nie zawsze cię uchroni, dlatego przyda ci się nauka samoobronczy czy władania nad sztyletami i nożami. Będę cię atakował nienaostrzonym sztyletem, żeby nie zrobić ci krzywdy, a ty unikaj tego i sama staraj się zaatakować. Obserwuj, a także analizuj moje ruchy, to ci się na pewno przyda w przyszłości. Możesz także używać swojej mocy, ale nie przesadzaj, bo ja nie jestem na nią odporny. — Pod koniec swojej wypowiedzi, zaśmiał się cicho, przez co na moje usta wtargnął uśmiech.

— Nie skrzywdę cię — zapewniłam, natomiast on przytaknął głową. Po chwili Nevra wyjął ze swojej kieszeni potrzebną broń i podbiegł w moją stronę.

Zamachnął się ręką i wycelował we mnie. Ostrze prawie spotkało się z moją skórą, jednak postawiłam krok do tyłu, który mnie uratował. Nevra nie przestawał atakować, a ja jedyne co robiłam, to uniki. Podczas tej części byłam bardzo zamyślona, przez co trafił mnie mnóstwo razy. Chłopak w pewnym momencie przestał i posłał mi pytające spojrzenie.

— Jesteś w zupełnie innym miejscu, nie skupiasz się na atakach i ciągle patrzysz w losowe miejsca. Jesteś nieobecna — zauważył, a ja cicho westchnęłam. Przetarłam twarz swoimi dłońmi, a następnie wzruszyłam ramionami. — Coś się dzieje?

— Leiftan ostatnio powiedział mi, że po tym wszystkim wrócę na Ziemię. Wiem, że to głupie, ale czy ja naprawdę tam wrócę? Po upływie czasu, sama nie wiem, czy tego chcę. Namieszał mi znowu w głowie. Najgorsze jest to, że wyglądał tak, jakby wiedział o czymś więcej. Mówił to w taki sposób, jakby to było prawdą. On był o tym przekonany — wyjaśniłam, obserwując reakcję chłopaka. Oczekiwałam tego, że mnie wyśmieję, ponieważ wierzyłam w słowa Leiftana, jednak on tego nie zrobił. Wykonał krok w moją stronę i objął mnie, czego zupełnie się nie spodziewałam. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w jego ubranie.

Nevra był dla mnie czymś więcej, niż zwykłą osobą. Był dla mnie ogromnym oparciem, za co byłam mu tak bardzo wdzięczna.

Był dla mnie całym światem.

Nie odpowiedział już nic, tylko stał i mnie przytulał.

***

Siedziałam na łóżku w moim pokoju i wpatrywałam się w ścianę. Szukałam w niej odpowiedzi, co miałabym ze sobą zrobić. Nasz trening dobiegł końca i od tamtego momentu nie wiedziałam, co mogłabym jeszcze zrobić.

Nagle z moich rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Natychmiast zerwałam się z siedzenia i podbiegłam do nich. Otworzyłam drewnianą klapę, zaś w moje oczy rzuciła się Miiko. Wydawała się być zakłopotana.

— Coś się stało? — zaczęłam, a ta od razu pokręciła głową. Po paru sekundach ciszy, w końcu przeniosła na mnie swój wzrok.

— Mira, wiem, że niedawno odzyskałaś wspomnienia i może być to dla ciebie ciężkie, ale... — Ucięła w połowie wypowiedzi i zamilkła. Cicho westchnęłam.

— Ale? — ponagliłam ją, a ta w końcu przełknęła ślinę i przeniosła ciężar swojego ciała na lewe biodro.

— Ale czy mogłabyś przesłuchać Aschcora? — Dokończyła swoją wypowiedź. Kiedy przez chwilę nie odpowiadałam, szybko dodała: — Jeśli to za dużo, to możesz odmówić. Nie musisz tego robić

— Nie, to nic. Mogę to zrobić — odpowiedziałam, a ta z uglą odetchnęła. Tak, jakby bała się, że mogłam odmówić. — Teraz?

— Jakbyś miała teraz czas — mruknęła, a ja kiwnęłam głową. Poszłam za nią, chwilę później byłyśmy już przy jego celi.

Ashcore spojrzał na mnie i posłał pytające spojrzenie w stronę Miiko.

— Kto to? — zapytał, a ja zmarszczyłam brwi.

Nie pamiętał mnie?

Stracił wspomnienia przez Leiftana — wyjaśniła cicho, a ja przytaknęłam głową. — Ale sami nie wiemy, czy tak tylko mówi, czy tak jest faktycznie.

— Pamiętasz cokolwiek? — Skierowałam się w jego stronę, a ten pokręcił głową.

— Możesz sobie darować zadawanie pytań. Nic nie pamiętam i raczej nagle nie odzyskam pamięci — bąknął. Spojrzałam na Miiko, natomiast ta cicho westchnęła.

— Mira, możesz? — Spojrzała na mnie, a ja zrozumiałam, że chodziło jej o to, żebym użyła na nim swojej mocy. Nie byłam do tego przekonana, jednak zgodziłam się na to.

Postawiłam parę kroków do tyłu i wystawiłam swoją dłoń przed siebie. Skupiłam się na wytworzeniu dookoła jego nadgarstków ognistych linii. Po chwili zostały stworzone, a Ashcore syknął z bólu.

— A teraz coś pamiętasz? — zapytała Miiko. Jej głos był ostry i sama byłam zdziwiona, że tak reagowała.

— Nie! Będziecie mnie torturować, bo nic nie pamiętam? — wycedził przez zęby, a ja w oczekiwaniu spoglądałam na kitsune.

— Miiko, on chyba naprawdę nic nie pamięta. To nie ma sensu — wtrąciłam. Kobieta głośno westchnęa. Nakazała mi, żebym go uwolniła. Od razu to zrobiłam, natomiast Ashcore posłał nam wrogie spojrzenia.

Miiko jeszcze przez kolejne dwie godziny próbowała wydobyć z niego jakieś informacje, posługując się mną. Kiedy bez słowa wyszła z więzienia, poszłam za nią.

Nie odzywałyśmy się do siebie. Była bardzo zdenerwowana, więc każde moje słowo mogło ją jeszcze bardziej wkurzyć.

Miiko zostawiła mnie w połowie drogi, a ja poszłam do swojego pokoju.

Nic się nie dowiedziałyśmy.

***

Miłego dnia,
Kodaia.

Chroń nas |Eldarya| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz