4. Co miała na myśli?

166 14 3
                                    

W nocy śniły mi się koszmary, przez co nie mogłem spać. Gdy leżałem na łóżku, przez chwilę poczułem chłód otaczający moje ciało. Przez głowę przeszło mi wiele myśli. Tych pozytywnych i negatywnych. Wymyślałem scenariusze dotyczące Eldaryi. W jednym z nich wyobrażałem sobie Mirę, walczącą u mego boku, jednak szybko skreśliłem to wydarzenie. W tej chwili czułem wielki niepokój i strach. Nie chciałem stracić swojego życia, a zwłaszcza innych żyć. Przez noc słyszałem wiele kroków. Mieszkańcy bali się, że mogą umrzeć w każdej chwili. Bali się tego, co nadejdzie. Przewracałem się z boku na bok. Ciągle widziałem Mirę, co doprowadzało mnie do szału. Tak bardzo za nią tęskniłem, że to aż bolało. Żałuję tego, jak późno zrozumiałem, co do niej czuję. Tak szybko ją zyskałem i tak szybko straciłem.

Przypominały mi się jej słowa.

Uważaj na siebie, proszę. Nie ufaj..

Zacząłem rozmyślać, komu miałem nie ufać.

Co miała na myśli?

W mojej głowie pojawiła się pustka. Próbowałem nakierować się na jakiś trop, ale nic z tego nie wyszło. Nie wiedziałem, komu mam ufać. Pomyślałem o Leiftanie, jednak szybko skreśliłem tę myśl. Wiedziałem, że nie mogę mu ufać. Po pewnym czasie pomyślałem o białowłosej Avery. Nie ufałem jej od początku. Jednak nie wydawała się groźna.

Przez chwilę pomyślałem o jej oczach. Były niepokojąco czerwone, ale dalej piękne. 

***
Avery POV.

— Myślałam, że mogę to wziąć, skoro tutaj mieszkam — mruknęłam do Kero, a ten pokręcił głową.

— Tej księgi nie może wziąć nikt, oprócz Lśniącej Straży — dodał, a ja przewróciłam oczami. Ich zasady z jednej strony mnie śmieszyły, a z drugiej irytowały.

— Ale ja muszę ją zobaczyć! — nalegałam, jednak chłopak dalej nie chciał jej oddać.

— Jeśli chcesz ją zobaczyć, to przyjdź tu ze zgodą — jednorożec odszedł ode mnie, razem z księgą. Zdenerwowana kopnęłam nogą o regał.

Wyszłam z biblioteki i zastanawiałam się kogo z Lśniącej Straży mogłabym poprosić o zgodę.

Od razu skierowałam się do pokoju Nevry. Spędziłam z nim trochę czasu, więc miałam nadzieję, że da mi tą zgodę.

Zapukałam do pokoju. Po chwili czekania, ujrzałam czarnowłosego. Przyglądał mi się z zdezorientowaniem.

— Pomóc ci w czymś? — zapytał, lekko się uśmiechając.

— Tak, przyda mi się twoja pomoc. Mógłbyś dać mi zgodę na przeczytanie jednej książki? — spytałam, mając nadzieję, że się zgodził. Mimo że nie podałam tytułu, chłopak najprawdopodobniej wiedział, o którą mi chodziło.

— Księgi zaklęć? — spytał, by się upewnić, a ja przytaknęłam głową, lekko się uśmiechając. Na jego twarzy malowało się widoczne zdziwienie.

— Tak, jest mi potrzebna — zakomunikowałam, a ten przymknął na chwilę oczy.

— Nie — od razu zaprzeczył. Uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy, a na jego miejsce wkradło się rozdrażnienie.

– Chciałabym się trochę podszkolić. Może odkryję jakieś moje moce? — próbowałam go przekonać, a ten cicho parsknął śmiechem.

— Do czego potrzbna ci ta książka? — zapytał, marszcząc brwi. Od razu wiedziałam, że mi nie wierzył.

— Powiedziałam ci przecież — lekko się uśmiechnęłam, a ten nadal przypatrywał mi się w oczekiwaniu.

— Nie wierzę w to. Jakieś dwa tygodnie temu rozmawialiśmy o tym, że w tej księdze nie ma mocy, które można odkryć. Sama musisz je wywołać, a nie przez jakąś księgę. Więc po co? — drążył, a ja się zdenerowałam.

— Nevra, ona jest mi naprawdę potrzebna. Przecież wiesz, że możesz mi zaufać — dalej ciągnęłam temat, a ten nieznacznie się uśmiechnął.

— Co chcesz tam znaleźć? — dopytywał z uniesionymi brwiami. Widziałam, że jego zaufanie do mnie maleje.

— Zaklęcie na ochronę Eldaryi. Miałam zmienić zachowanie, więc chcę pomóc wam chronić świat — odpowiedziałam, a ten cicho się zaśmiał. Jego zachowanie zaczynało coraz bardziej mnie irytować.

— Avery..— zaczął, jednak przerwał, gdy Miik przyszła do pokoju Nevry, tłumacząc mu coś ważnego. Wywnioskowałam to po jego skupieniu oraz wzroku, który wbijał się w ziemię z dziwną mocą.

— Musimy się pospieszyć — powiedziała i odeszła, biegnąc w stronę Kryształowej Sali. Widziałam, jak Nevra wchodzi w głąb swojego pokoju i chwyta ostrze.

— Skoro chcesz nam pomóc, to chodź z nami — powiedział, biegnąc w stronę wyjścia z kwatery. Nie wiedziałam, o co mu chodziło, ale zaczęłam podążać za nim.

Wybiegliśmy z kwatery i dopiero teraz zobaczyłam, co się działo.

***
Nowy rozdział.

Mam nadzieję, że wam się podoba.

Nie wiem co tu zbytnio pisać, więc napiszę miłego dnia!

Pozdrawiam,
Kodaia.

Chroń nas |Eldarya| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz