— Idziesz teraz do Leiftana, tak? — zapytał Nevra, bawiąc się moimi włosami, a ja kiwnęłam głową. — Uważaj na siebie.
— Będę — rzekłam, a ten delikatnie się uśmiechnął. Złożył krótki pocałunek na moich ustach, a następnie pozwolił mi iść.
Pomachałam mu jeszcze ręką i posłałam mu spojrzenie, które mówiło, że wszystko będzie w porządku.
Wyszłam z kwatery i tak, jak kiedyś, zaczęłam biec w wyznaczone miejsce. Bałam się tego, co miało się stać. I mimo że powiedziałam wszystkim, że byłam gotowa na to spotkanie, to nie byłam. Po prostu wiedziałam, że nie mogłam odkładać tej rozmowy w nieskończoność.
Pocieszałam się tym, że Leiftan nie wiedział o tym, że odzyskałam swoje wspomnienia, co dawało mi możliwość odgrywania roli.
Wmawiałam sobie, że przecież nic złego nie mogło się stać.
Bo on nie wiedział, prawda?
I mimo że to wiedziałam, miałam to przeklęte uczucie, że mógł ze mnie to wyczytać. Dręczyło mnie to przez ten cały czas.
Kiedy dotarłam na miejsce, przystanęłam na chwilę i wciągnęłam powietrze. Wzięłam kilka uspokajających oddechów oraz założyłam na siebie maskę.
Postawiłam dwa kroki do przodu, a chwilę potem zobaczyłam chłopaka, który wpatrywał się we mnie. Od razu zdenerwowanie oraz rozdrażnienie jego osobą do mnie napłynęło. Starałam się tego nie pokazywać, jednak w niektórych momentach było to za trudne.
— Dowiedziałaś się czegoś? — zaczął, bawiąc się swoim sztyletem, a ja kiwnęłam niepewnie.
— Ich strażnicy są dobrze uzbrojeni i dzielą się na dwie grupy. Jedną, która jest wyposażona w ostrza, a druga, która zajmuje się strzelaniem z łuków. Najbezpieczniejszym miejscem będzie piwnica, tam prawie nikt nie chodzi, a najbardziej zaludnionym jest Sala Drzwi. Musiałam przerwać swoje obserwacje, bo strażnicy zaczęli mnie obserwować — odpowiedziałam, uważnie obserwując jego reakcję. Informację, które mu przekazywałam były ustalone wcześniej z samą Miiko, więc nie było mowy o tym, żebym wyjawiła mu tajną sytuację.
— Tylko tyle? — zapytał, a ja przytaknęłam głową. Leiftan głośno westchnął i przetarł twarz. — Jesteś beznadziejna w zdobywaniu informacji.
— Zawsze mogłam dać się złapać — mruknęłam cicho. Próbowałam opanować swój głos, żeby brzmiał naturalniej, jednak moja wrogość wobec niego znacznie utrudniała mi zadanie.
— Co uważasz o naszym planie? — Zadał pytanie, którego kompletnie się nie spodziewałam. Uniosłam delikatnie brwi i zaczęłam zastanawiać się nad odpowiedzią. Nie chciałam się zdradzić przez jakieś głupie słowo.
— Jeśli byłabym na miejscu Lśniącej Straży, to raczej byłabym zaskoczona atakiem w biały dzień. Uważam, że jest w stanie zadziałać — odpowiedziałam. Chłopak podrzucił swoje ostrze do góry, a następnie złapał je i podszedł do mnie z nieodgadnionym spojrzeniem, jednak coś mnie niepokoiło. Jego wyraz twarzy nie był tak łagodny, jak przedtem.
— Powiedz, dalej słyszysz te głosy? — Otworzyłam szerzej oczy i rozchyliłam usta. W myślach przeklnęłam, a moje serce zabiło szybciej. Nie wiedziałam, co mogłam odpowiedzieć. Zdawałam sobie sprawę, że w jakiś sposób musiał je kontrolować, bo w końcu sama go słyszałam. Gdybym skłamała, mógłby dowiedzieć się o wszystkim, a gdybym powiedziała prawdę, mógłby zacząć coś podejrzewać. Przęłknęłam głośno ślinę i spojrzałam mu prosto w oczy.
— Nie, od jakiegoś czasu ich nie ma — powiedziałam, a ten przyłożył do mojej szyi sztylet. Wzdrgnęłam się, gfy poczułam zimny metal, stykający się z moją skórą.
— Jak myślisz, dlaczego? — Jego oczy stawały się mroczniejsze, natomiast jego mimika wcale nie łagodniała, a wręcz przeciwnie. Mocniej przycisnął broń do mojej szyi, przez co powstała rana, z której zaczęła wypływać krew. Żeby opanować swój stres oraz strach, wbiłam swoje paznokcie we własną skórę. To zazwyczaj mi pomagało, jednak bywało dość bolesne.
— Bo je powstrzymałeś? — Po chwili ciszy w końcu wysiliłam się na jakąś odpowiedź, przypominającą bardziej pytanie. Spoglądałam na niego z przerażeniem, co nie umknęło jego uwadze.
— Tak, bo je powstrzymałem — oznajmił ciszej, a jego ręka jeszcze bardziej zaczęła naciskać.
— Wcześniej mówiłeś, że nie możesz tego zrobić. Okłamałeś mnie? — zapytałam, natomiast w jego oczach dostrzegłam dziwną iskrę. Odsunął ode mnie sztylet, a moja rana szybko się zagoiła. Cicho odetchnęłam z ulgą.
Uwierzył mi.
— W porządku, kontynuuj dalej swoje obserwacje. Jeśli ktoś zacznie coś podejrzewać, od razu się wycofaj. Pamiętaj, że to ja jestem twoim sojusznikiem. — Kompletnie zignorował moją wcześniejszą wypowiedź i zaczął się oddalać.
— Zaczekaj! Co się ze mną potem stanie? — Z moich ust padło pytanie, którego sama się nie spodziewałam. Być może myślałam, że chociaż on wiedział, co będzie dalej ze mną. Leiftan stanął w miejscu i ponownie na mnie spojrzał.
— Wrócisz na Ziemię — odpowiedział, delikatnie się uśmiechając. Przybrał nagle tajemniczy wyraz twarzy, a następnie machnął mi ręką na pożegnanie.
Wiedział o czymś, o czym ja nie mogłam wiedzieć.
I mimo że Leiftan już dawno zniknął z mojego pola widzenia, dalej wpatrywałam się w punkt, gdzie stał. Mój umysł nagle zalała kolejna fala pytań.
Czy ja naprawdę tam wrócę?
I mimo że Leiftan nie był osobą, której ufałam, to jego słowa brzmiały nadzwyczaj prawdziwie.
I mimo że kiedyś byłam pewna, że chciałam wracać na Ziemię, to teraz nie byłam tego taka pewna.
Bo jego tam nie będzie.
I mimo że jeszcze chwilę temu czułam się tak, jakbym w końcu uwolniła się od moich natrętnych myśli i w końcu czułam, że oddalałam się od dna, to teraz wcale tak nie było.
Wszystko się rozproszyło i zniknęło wraz z wiatrem.
Znowu zaczęłam wątpić w siebie.
Znowu zaczęłam się zatapiać.
I dopiero wtedy zrozumiałam.
Że byłam taka słaba.
***
Hej!
Rozdział ponownie krótszy, jednak mam nadzieję, że ciekawszy.
Z każdym rozdziałem jest coraz bliżej epilogu!
Miłego dnia,
Kodaia.
![](https://img.wattpad.com/cover/228523858-288-k111768.jpg)
CZYTASZ
Chroń nas |Eldarya| ✔
FanfictionII część trylogii "Ochrona". Pomóż nam ocalić siebie nawzajem. Pozwól mi sprawić, by te gwiazdy lśniące na niebie, były nasze. Podaruj mi jedną z nich i razem uwiecznijmy w niej nasze wspomnienie, nas. *** Zdjęcia: Autor nieznany, Mitchell Hartley. ...