II - Nić porozumienia w Dziurawym Kotle

277 27 85
                                    

Listopad 1998

Pomieszczenie, w którym mieścił się sklep, było duże, ale kompletnie zaniedbane i mroczne. Ginny miała wrażenie, że od dawna nikt nie zadał sobie nawet najmniejszego trudu, by chociażby zetrzeć kurze z półek, nie mówiąc już o pozamiataniu drewnianych podłóg czy wymienieniu zbyt ciemnych żarówek. Wystawa, na której panował totalny nieład, wcale nie wyglądała zachęcająco i gdyby nie fakt, że dziewczyna desperacko potrzebowała nowych ochraniaczy, z pewnością nie zajrzałaby do środka.

- W czymś mogę Ci pomóc, kochanieńka?

Głos mężczyzny, dużo starszego niż ona, rozległ się nagle z zaplecza i już po chwili postać niewysokiego sprzedawcy wyłoniła się zza progu kanciapy. Ginny odwróciła się w jego stronę i pochyliła się lekko do przodu, chcąc mu się nieznacznie ukłonić. Dlaczego to zrobiła, sama do końca nie wiedziała.

- Dzień dobry - odezwała się cicho, robiąc krok do przodu. - Potrzebuję ochraniaczy. Dość solidnych, bo poprzednie nie wytrzymały nawet trzech spotkań z kaflem.

Mężczyzna podszedł do lady i podniósł głowę, patrząc na nią. Mrużąc oczy, przyglądał się jej przez chwilę w skupieniu, usiłując dopasować jej twarz do nazwiska. Mruczał coś pod nosem przez krótką chwilę, po czym uniósł brwi, z pewnością odnalazłszy odpowiedź, której szukał

- Panienka Weasley, prawda? - powiedział, a na jego ustach pojawił się szczery i łagodny uśmiech. - Mało mamy tu dziewcząt, które grają w Quidditcha. Nie jestem pewien, czy znajdę coś odpowiedniego, ale proszę, żeby panienka przez chwilę tu zaczekała. Sprawdzę, czy na zapleczu nie ma przypadkiem tego, o co panienka pyta.

Ginny skinęła głową i nim zdążyła się odezwać, sprzedawca zniknął już za progiem zaplecza, zostawiając ją na powrót samą. Słyszała jego głos gdzieś w oddali za ścianą, ale sądząc po stłumionych słowach, poszukiwanie towaru pochłonęło go tak bardzo, że nie należało się spodziewać jego powrotu jeszcze przez jakiś czas. Nie mając więc nic lepszego do roboty, dziewczyna zaczęła rozglądać się po wnętrzu, dokładniej przyglądając się zebranym w nim przedmiotom.

Sklep z akcesoriami do Quidditcha na Pokątnej był jednym z niewielu, do których nie chadzała zbyt często. Większość mioteł, które posiadała, należało niegdyś do jej starszych braci. Gdy bliźniacy wyrośli już na tyle, by przestać grać w szkolnej drużynie, Fred podarował jej swoją miotłę, żartując przy tym jednocześnie, że dzięki niej zajdzie naprawdę daleko. Miał rację. To właśnie jego miotła sprawiła, że była obecnie tu, gdzie jest teraz. To wszystko nie zmieniało to jednak faktu, że nawet jako mała dziewczynka nie była w stanie odwrócić wzroku od witryny sklepu, ilekroć przechodziła obok niego wraz ze swoimi rodzicami. W tamtym czasie, na długo przed Drugą Wojną Czarodziejów, miejsce to przyciągało tłumy klientów, kusząc ich najnowszymi, najszybszymi miotłami błyszczącymi na wystawie, najlepszej klasy sprzętem i świetnymi akcesoriami do gry. Teraz, kiedy ludzie wciąż jeszcze dochodzili do siebie po pokonaniu Czarnego Pana, niewiele osób zwracało uwagę na magiczny sport. Dla Ginny był on natomiast idealną odskocznią od rzeczywistości.

- Musi panienka mi wybaczyć. Z wiekiem już nic nie jest takie, jak kiedyś, dlatego trochę zajęło mi odnalezienie tego, na czym panience zależało.

Głos sprzedawcy zaskoczył ją ponownie, kiedy z uwagą przyglądała się leżącemu samotnie na witrynie, pokrytemu grubą warstwą kurzu, Nimbusowi 2001. Porzucając miotłę, spojrzała w stronę mężczyzny i uśmiechnęła się do niego, podchodząc znów do lady.

- Nic nie szkodzi - powiedziała cicho, patrząc na trzymane w jego dłoniach ochraniacze. - Cieszę się, że udało się je panu znaleźć.

- To sama przyjemność móc zrobić coś dla pierwszego klienta od bardzo długiego czasu - mężczyzna posmutniał na chwilę, po czym rozejrzał się po sklepie, a jego wzrok mimowolnie powędrował w kierunku witryny, przy której jeszcze chwilę temu stała Ginny. - Piękny okaz, prawda? Szkoda, że leży tu tak bezczynnie, mógłbym ją sprzedać nawet za pół ceny - mruknął, wskazując na nią ruchem głowy.

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz