VI - Rachunek sumienia

224 18 151
                                    

Maj 1999

Siedząc w majowe, dość ciepłe przedpołudnie przy stoliku w kawiarni znajdującej się nieopodal Esów i Floresów, wertując z zapałem dopiero co kupiony "Poradnik uzdrawiacza", Draco delektował się kilkoma chwilami ciszy i spokoju, które udało mu się odnaleźć w tym miejscu. O tej porze dnia w lokalu nie było zbyt dużo gości, co oznaczało, że mógł bez przeszkód nadrobić kilka rozdziałów, nim późnego popołudnia spotka się z Ginny, która tego dnia miała większość czasu spędzić u swojej rodziny.

Od czasu incydentu przed księgarnią, chłopak niezmiernie rzadko pojawiał się na Pokątnej. Co prawda w dzień czuł się tam bezpiecznie i nie widział żadnych przesłanek do tego, by miał unikać tamtego miejsca, jednak kiedy z jakiegoś powodu musiał znaleźć się tam po zmroku, wspomnienia związane z atakiem, w którym ucierpiała Ginny sprawiały, że na samą myśl o samotnym spacerze ciemną uliczką przez jego plecy przebiegały dreszcze. Oczywiście spacer w towarzystwie rudowłosej dziewczyny od tamtej pory zupełnie nie wchodził w grę. Draco, wciąż mając w pamięci słowa George'a, nie chciał narażać jej na niepotrzebne niebezpieczeństwo.

W drugiej połowie maja odwiedził jednak Pokątną i mimo tego, że przez cały czas towarzyszyło mu niemiłe uczucie niepewności, bardzo starał się je zignorować i wmieszać się w tłum czarodziejów, próbując nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi. Tego dnia jego celem była akurat księgarnia, w której miał nadzieję znaleźć kilka przydatnych mu ksiąg. Niestety, nie spodziewał się tego, że zawód uzdrowiciela będzie wymagał od niego aż tak dużego nakładu pracy.

Lekcje z obrony przed czarną magią, które obiecała dać mu Ginny, zamieniły się dla niego w istną torturę i nie chodziło, broń Boże, o to, że musiał spędzać jeszcze więcej czasu z dziewczyną. Największą niespodzianką było bowiem dla niego to, że rudowłosa bardzo poważnie podeszła do tematu pomocy mu. Spotkania, podczas których ćwiczyli do upadłego, odbierały mu cały zapas energii, jaki miał w sobie zgromadzony. Mimo tego wszystkiego bardzo doceniał to, co robi dla niego jego przyjaciółka.

To właśnie dzięki jej namowom zaczął poświęcać coraz więcej czasu nauce i przygotowaniom do swojej przyszłej profesji. Cały swój wolny czas spędzał albo z Ginny, albo w swoim pokoju, zagłębiając się w lekturze kolejnych książek. Narcyza, która była bardzo zaskoczona taką nagłą zmianą w zachowaniu syna, na szczęście nie sprawiała mu żadnych problemów, widziała bowiem, że Draco przez ostatnie kilka tygodni bardzo odżył. Pomimo tego, że ciągle był czymś zajęty, sprawiał wrażenie dużo bardziej szczęśliwego, niż tuż po zakończeniu wojny. To bardzo ją cieszyło.

- Więc to jednak prawda, co mówią. Draco Malfoy chce zostać uzdrowicielem. Chyba muszę pomyśleć o tym, żeby częściej trafiać do Munga.

Kiedy Draco podniósł głowę i spojrzał w kierunku, skąd dobiegł do niego znajomy, kobiecy głos, zobaczył stojącą po drugiej stronie stolika Pansy Parkinson. Szeroki uśmiech na jej twarzy powiedział mu, że dziewczyna była tak samo zaskoczona, jak i wyraźnie zadowolona z ich spotkania. Widząc ją, chłopak wyprostował się i posłał jej krótkie spojrzenie, które w rzeczywistości miało służyć temu, by najzwyczajniej w świecie ją od niego odstraszyć.

- Pansy - nie starając się ukryć grymasu niechęci na swojej twarzy, który wywołało jej pojawienie się, skinął jednocześnie głową, witając się z brunetką. W odpowiedzi otrzymał od niej jedynie jeszcze szerszy uśmiech.

- Przysięgam, że nie spodziewałam się ciebie tutaj zastać! - mówiła, zupełnie nie zważając na to, że pozostali klienci kawiarni zaczynają odwracać głowy w ich kierunku, przyglądając się im z zaciekawieniem. - Co u ciebie słychać? Gdzie się podziewałeś?

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz