X - Kij w mrowisko

175 17 85
                                    

Kiedy Molly Weasley była zła - krzyczała. Przekonał się o tym Ron, który na swoim drugim roku ukradł samochód ojca, by dostać się nim do Hogwartu, a wyjec, który dotarł krótko potem do szkoły, jeszcze przez długi czas był na ustach prawie wszystkich uczniów. Równie mocno przekonywali się o tym Fred i George, kiedy ich figle raz po raz przyprawiały ich matkę o zawał serca. Charlie, który wykorzystując nieuwagę rodziców, sprowadził kiedyś pod ich dach małego smoka i dokarmiał go przez długi czas w szopie za domem, także doskonale wiedział czym grozi gniew kobiety. Całe jej potomstwo miało w ciągu swojego życia do czynienia z nim bardzo wiele razy.

Jednak, kiedy pani Weasley była wściekła, najzwyczajniej w świecie milczała. Nikt nie słyszał jej krzyków, nikt nie był świadkiem żadnej wywołanej przez nią awantury. Rozczarowanie zachowaniem swoich dzieci wyrażała w takich przypadkach poprzez ciszę i to było ich zdaniem dużo bardziej przerażające, niż jej werbalne ataki.

Tak było tym razem, kiedy stojąc na szczycie schodów, wpatrywała się w dwójkę ludzi przed sobą. Przenosząc pełen oburzenia wzrok ze swojej jedynej córki na chłopaka, który dosłownie przed chwilą wypuścił ją ze swoich objęć, nie odezwała się nawet słowem.

- Mamo... - czując, że należy w końcu przerwać tę niezręczną ciszę, Ginny zrobiła krok w jej stronę, po czym widząc wrogie nastawienie swojej matki, zmarszczyła ze zmartwieniem brwi i wymieniła się spojrzeniami z blondynem. Podobnie jak ona, chłopak nie miał pojęcia, co należało w tym momencie zrobić. Żadne z nich nie spodziewało się przecież wizyty pani Weasley.

Molly odwróciła głowę i spojrzała na Draco, mierząc go surowym wzrokiem od stóp do głowy, a następnie przeniosła spojrzenie z powrotem na córkę, odchrząkując głośno.

- Ginny, pożegnaj się ze swoim znajomym - kładąc szczególny nacisk na ostatnie wypowiedziane przez siebie słowo, ruszyła w stronę wejścia. Przeciskając się między dwójką wciąż stojącą bez ruchu na jej drodze, bez zbędnych komentarzy weszła do mieszkania córki. Kiedy była już w środku, odwróciła głowę w jej stronę i popatrzyła na nią z nieskrywaną złością. - I pospiesz się, ja poczekam w środku. Musimy porozmawiać.

Ton, w jakim zwróciła się do dziewczyny sprawił, że zażenowanie, które jeszcze przed momentem czuł Draco, w jednej chwili gdzieś wyparowało. Patrząc w głąb mieszkania, gdzie właśnie zniknęła kobieta, zmarszczył brwi tak, że stojąca w drzwiach Ginny nie mogła tego nie zauważyć.

- Nigdzie nie idę - oznajmił jej stanowczo, prostując się jednocześnie. Dziewczyna pokręciła głową, doskonale wiedząc, do czego zmierza blondyn.

- Daj spokój - poprosiła. - Porozmawiam z nią, spróbuję jej to jakoś wyjaśnić. Nie musisz się w to wtrącać.

- Nie ma mowy - Draco nie miał zamiaru ukrywać tego, że zachowanie jej matki go zirytowało. Minął dziewczynę i ruszył prosto w stronę mieszkania. - Nigdzie nie idę - powtórzył głośniej, tym razem stojąc już wewnątrz. Molly, która zdążyła już rozgościć się w kuchni, odwróciła głowę w stronę drzwi i posłała mu pytające spojrzenie.

- Chciałabym porozmawiać z moją córką w cztery oczy - rzekła, krzyżując ręce na piersiach. Draco prychnął.

- Skoro będzie pani rozmawiać z nią na mój temat, to równie dobrze mogę tutaj zostać.

- To moja córka.

- A ja jestem jej chłopakiem, którego, jak widać, pani nie akceptuje, więc chcę posłuchać, jakich argumentów pani użyje chcąc ją do mnie zniechęcić.

Ginny nabrała głośno powietrza, stojąc wciąż krok za Draco. Była mocno zaskoczona tonem jego głosu, chociaż w gruncie rzeczy nie powinien był jej aż tak dziwić. Dobrze znała zachowanie chłopaka i wiedziała do czego był zdolny, jeśli ktoś go zdenerwował.

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz