22 maja 2001
- Nie rozumiem. Co masz na myśli mówiąc, że Astoria już tu nie mieszka?
Narcyza Malfoy posłała swojemu synowi pełnie niezrozumienia spojrzenie, potrząsając przy okazji głową. Siedzący naprzeciwko niej chłopak odwrócił wzrok i wbił go w znajdujące się za plecami matki otwarte okno.
- Mam na myśli to, że zabrała wszystkie swoje rzeczy i podjęła decyzję o tym, że nie chce już mieszkać razem ze mną – odpowiedział zmęczonym głosem. – Tak się z reguły dzieje, kiedy ktoś się od kogoś wyprowadza.
Kobieta zapowietrzyła się, a jej oczy otworzyły się szerzej.
- Jakim cudem twoja żona się od ciebie wyprowadziła, Draco?! – zapytała po chwili, kiedy już odzyskała mowę. – Co znowu zrobiłeś? - dodała, po czym zacisnęła ze złością zęby.
Blondyn westchnął, nadal siedząc nieruchomo i unikając przez dłuższy czas odpowiedzi.
- Jak długo zamierzałeś mnie oszukiwać?
- Nie chciałem cię oszukiwać. Nigdy nie miałem wobec ciebie złych intencji. Nie pomyślałem tylko, że to wszystko zajdzie aż tak daleko.
- Jakie znaczenie ma teraz to, czego chciałeś albo nie chciałeś, Draco? Liczy się to, że mnie oszukałeś. Zapytam jeszcze raz, jak długo jeszcze chciałeś to ciągnąć?
- To była jej decyzja, mamo – jęknął błagalnym tonem, wracając myślami z powrotem do chwili obecnej. – Nie mogłem zrobić nic, żeby ją zatrzymać.
- Nie potrafiłeś zatrzymać własnej żony? – jego matka spojrzała na niego z wyraźnym wyrzutem. – Jak w ogóle do tego doszło?
Draco oderwał wzrok od okna i przeniósł go na kobietę. Narcyza uniosła brew, przechylając delikatnie głowę, w ciszy oczekując na jego odpowiedź. Chłopak jednak uparcie milczał.
- Od jak dawna to trwa? To wszystkie listy, czy masz je jeszcze gdzieś schowane?
- Te są pierwszymi, jakie napisałem do niej od bardzo dawna.
- Jak mam ci uwierzyć, Draco? Jak mam uwierzyć w jakiekolwiek słowo, które wychodzi z twoich ust?
- Przyznaj się, znów coś wymyśliłeś – w pokoju rozbrzmiał głos Narcyzy, która nadal wbijała przenikliwe spojrzenie w swojego syna. Draco oddychał powoli i spokojnie, przyjmując jej słowa w milczeniu, z pełną pokorą. Powinien przytaknąć. Powinien przyznać się do winy i opowiedzieć o tym, dlaczego Astoria wolała od niego odejść niż podjąć próby ratowania ich małżeństwa. Nie zrobił jednak niczego. Prawdę mówiąc, w tamtym momencie było mu już wszystko jedno. Powoli przestawało go obchodzić to, co się teraz z nim stanie. – To ma związek z tamtą dziewczyną, czuję to – dodała kobieta, na co blondyn zareagował wbijając wzrok w ciemny dywan leżący pośrodku salonu.
- Kochasz ją tak bardzo, że zdecydowałeś się to ukrywać przed całym światem. Wiedziałam o tym, kiedy zaczęłam się z tobą spotykać i doskonale wiedziałam o tym też wtedy, kiedy mi się oświadczyłeś. Byłam naiwna wierząc, że któregoś dnia pokochasz też mnie.
- Myślałem, że dam radę. Starałem się, ale to wszystko jest znacznie silniejsze ode mnie.
- Ten ślub był błędem, mamo – rzekł powoli, nie podnosząc nawet głowy by spojrzeć na kobietę. – Obydwoje to sobie uświadomiliśmy – dodał, zaciskając dłoń w pięść. – Teraz w końcu byliśmy ze sobą szczerzy.
- Jak chcesz być szczery z kimś, z kim miałeś dzielić swoje życie, skoro nie potrafisz być szczery sam ze sobą?
- Nie chcę już dłużej być nieszczery. Nie zasługujesz na to, żeby wieść takie życie. U boku kogoś, kto widzi w tobie tylko przyjaciółkę, Astoria.
![](https://img.wattpad.com/cover/267438546-288-k220491.jpg)
CZYTASZ
Wszystkie powody, dla których (Drinny story)
FanficMaj, rok 1998. W Ministerstwie Magii dobiegają właśnie końca procesy Śmierciożerców biorących udział w Bitwie o Hogwart. Draco Malfoy jest jednym z ostatnich sądzonych, a sprawa jego rodziny budzi wśród ludzi najwięcej kontrowersji. Kiedy więc chło...