III - Świąteczne wyzwanie Ginny

235 20 75
                                    

Grudzień 1998

- Weasley, zaczekaj. Chciałam z tobą porozmawiać.

Ginny zatrzymała się w połowie drogi do szatni, odwracając twarz w kierunku głosu, który dobiegł niespodziewanie zza jej pleców. Boisko było już prawie puste, a jedynymi osobami, które na nim pozostały, była ona i kapitan drużyny Harpii, Gwenog Jones.

- Coś się stało? - dziewczyna popatrzyła na starszą koleżankę z niepewnością. Gwenog rzadko rozmawiała z rezerwowymi, więc już sam fakt, że zwróciła na nią uwagę i zatrzymała ją po treningu, wskazywał na to, że sprawa musiała być poważna.

- Przejdę do sedna, bo nie chcę cię tu trzymać zbyt długo - kobieta odstawiła trzymaną w ręku miotłę i, wciąż próbując złapać oddech po ciężkiej godzinie, którą miała za sobą, spojrzała z góry na niższą dziewczynę. - Wiem, że to, co zaraz powiem nie jest czymś, co chciałabyś usłyszeć, szczególnie w takim czasie.

Myśli Ginny natychmiast powędrowały do wszystkich treningów, które odbywały się w ostatnich dniach; dziewczyna próbowała przypomnieć sobie, czy zrobiła coś, co skutkowałoby dzisiejszą rozmową z Gwenog. Nie znajdując niczego, co mogłaby określić mianem "złego zachowania", zmarszczyła lekko brwi czując, że jej serce zaczyna bić szybciej.

- Jeśli zrobiłam coś, co...

- Chcę, żebyś kontynuowała treningi podczas przerwy świątecznej - Jones odpowiedziała krótko, rzeczywiście przechodząc od razu do sedna. - Wiem, że zawodniczki rezerwowe mają wtedy wolne, ale potrzebuję kogoś nowego na boisku. Morgan nie radzi sobie ostatnio zbyt dobrze i powinna odpocząć, a Ty ją zastąpisz.

Serce Ginny, które do tej pory biło bardzo szybko, tym razem zaczęło walić jak oszalałe. Jeśli miała być szczera, nie spodziewała się w najbliższym czasie pojawić się na boisku jako główna zawodniczka drużyny. Już kilka razy do jej uszu dobiegały plotki, że rezerwowe Harpii dostają się do głównego składu tylko w wyjątkowych przypadkach, więc jej nadzieje na jakikolwiek awans zaczynały powoli gasnąć. Teraz, po słowach Gwenog, wstąpiła w nią nowa nadzieja.

- Mówisz poważnie? - zapytała słabym głosem, chcąc uzyskać potwierdzenie od swojej przełożonej. - Myślałam, że w najbliższym czasie w drużynie nie będzie żadnych zmian.

- Od dłuższego czasu widzę, że Morgan jest w kiepskiej formie - odparła starsza kobieta. - To dobra dziewczyna i świetna ścigająca, ale nie możemy pozwolić sobie na brak skupienia, zwłaszcza, kiedy przygotowujemy się do wiosennych turniejów. Obserwowałam cię na treningach i jako jedyna masz największe szanse na to, żeby sobie poradzić. Czeka cię sporo pracy, ale myślę, że jesteś bardzo ambitna, Weasley. Masz duży potencjał, chcę dać ci szansę.

- Obiecuję, że dam z siebie wszystko - Ginny nie potrafiła ukryć szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy, kiedy usłyszała słowa Gwenog. - Będę ćwiczyć jeszcze więcej niż teraz, masz moje słowo.

- To właśnie chciałam usłyszeć.

Dziewczyna wróciła do swojego mieszkania w wyśmienitym nastroju. Mieszkała na przedmieściach Londynu od niecałego miesiąca; do przeprowadzki zmusiły ją częste treningi z drużyną i napięta atmosfera, która zaczęła panować w Norze od momentu, w którym wyznała rodzicom, że nie zamierza wrócić do Hogwartu.

Jej pensja w zupełności wystarczała na pokrycie najważniejszych wydatków, nie miała więc na co narzekać. Kiedy zaczęła żyć na własny rachunek, zyskała w końcu niezależność, na której tak bardzo jej zależało. To było dla niej wystarczającą motywacją, by brnąć w to dalej.

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Molly i Artur od dłuższego czasu upewniali się, że ich córka spędzi ten czas w domu rodzinnym, jednak Ginny czuła, że Nora nie będzie dla niej odpowiednim miejscem. Co prawda tęskniła za rodzicami i braćmi, którzy na te kilka dni obiecali zjawić się w domu, w którym dorastali, ale dziewczynę skutecznie od wizyty odstraszał jeden fakt.

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz