XX - Listy

140 8 55
                                    

13 maja 2001

Miał wątpliwości, czy pomysł z wysłaniem listu na pewno był odpowiedni. Długo się wahał, nim w końcu udało mu się podjąć ostateczną decyzję. Podjął wiele prób, lecz dopiero ta ostatnia okazała się naprawdę skuteczna. Jego sowa wróciła właśnie do domu i siedziała teraz na parapecie, oczekując na swoją nagrodę za dobrze wykonane zadanie. I chociaż wcale nie liczył na to, że ptak przyniesie mu jakąkolwiek odpowiedź, Draco czuł lekkie rozczarowanie.

Dobre wieści rozchodzą się szybko, ale złe jeszcze szybciej. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa, a jeśli nie, to błagam, byś jeszcze raz przemyślała swoją decyzję.

Zanim udało mu się skonstruować treść wysłanego listu, napisał cztery inne, znacznie dłuższe. Leżały one teraz rozrzucone niedbale na blacie jego biurka; kiedy wziął do ręki pierwszy z nich, jego wątpliwości jedynie się zwiększyły. Może powinien był napisać coś więcej? Może lepiej było wysłać jej ten, który właśnie czytał, zamiast tamtych desperackich dwóch zdań, na które się zdobył?

Prawda była jednak taka, że cokolwiek by nie zrobił, teraz ruch należał do Ginny. Gdzieś w głębi duszy tliła się w nim iskierka nadziei, że być może dziewczyna potrzebuje jeszcze odrobiny czasu, aby przemyśleć swoją odpowiedź i wkrótce otrzyma od niej list, w którym wyzna mu swoją dozgonną miłość, a wtedy będą mogli żyć razem, długo i szczęśliwie. Część niego wiedziała, że były to tylko pobożne życzenia. Nawet, gdyby Ginny wyznała mu swoją miłość, w ich życiach wciąż byli Astoria i Potter. Jego żona i jej narzeczony. Dwie osoby, które zupełnie nie ze swojej winy były poważnymi przeszkodami na drodze do ich wspólnego szczęścia.

Długo myślał nad tym, w jaki sposób dotrzeć do dziewczyny. Spotkanie było zbyt ryzykowne; nie mógł pozwolić sobie na to, że znów wpadnie na nich Jones, matka Ginny, Potter czy Granger. Poza tym wiedział, że dziewczyna jakiś czas wcześniej zamieszkała już ze swoim narzeczonym przy Grimmauld Place. Wizyta tam była praktycznie wejściem do jaskini lwa. Ostatnie, czego potrzebował, to groźne wymachiwanie różdżką przed jego twarzą, do którego z pewnością posunąłby się ten mały, cwaniakowaty okularnik. Musiał być więc sprytniejszy, a tym sprytniejszym rozwiązaniem okazał się w końcu list. Był dumny ze swojej kreatywności, choć miał świadomość, że była ona bliska zeru.

Głos Astorii, dochodzący z parteru ich domu, wytrącił go z rozmyślań. Dziewczyna większość dnia spędzić miała na zakupach z Daphne, na które udały się na Pokątną. Jego droga szwagierka, goszcząca teraz dość często w ich domu, co przyprawiało go dosłownie o mdłości, wybierała się właśnie na swoją pierwszą od dawna randkę z chłopcem z Ministerstwa, na którą umówiła ją Astoria. Z tego też względu koniecznie domagała się pomocy ze strony swojej młodszej siostry, która – cytując jej słowa – „najwyraźniej miała większe pojęcie o tym, jak skutecznie usidlić mężczyznę”. Pomimo, że Astoria wiele razy prosiła Daphne o to, by przestała używać takiego sformułowania, grożąc jej nawet, że specjalnie umówi ją z największym nudziarzem w całym departamencie, starsza dziewczyna wydawała się nie przyjmować jej próśb do wiadomości.

Zbierając w końcu rozrzucone listy, złożył je i wsunął pomiędzy strony „Wielkiej Księgi Domowych Zaklęć Uzdrawiających”, którą następnie odłożył na puste miejsce na półce. Wstając z krzesła, wyszedł pospiesznie z niewielkiej biblioteki, schodami na końcu korytarza ruszając na spotkanie swojej żony.

• • •

14 maja 2001

Z niecierpliwością wyczekiwała powrotu Harry’ego do domu.

W pierwszym odruchu zamierzała powiedzieć mu o liście, który otrzymała od Draco poprzedniego popołudnia, nie chcąc mieć przed nim żadnych tajemnic. Obiecali to sobie krótko po tym, jak zaczęli znów się spotykać. I być może stałoby się tak, jak planowała, gdyby tylko Harry był w tym momencie w domu. Niestety, nieodłączną częścią związku z Wybrańcem, była jego ciągła nieobecność.

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz