26 maja 2001
- Proszę, tylko nie mów mi, że naprawdę chcesz to ogłosić.
- Dlaczego nie? To ważna informacja, ludzie powinni o tym wiedzieć.
- Ale może niekoniecznie w takim dniu?
- Właśnie o to chodzi! To ma być dzień pełen szczęścia, a im więcej szczęścia, tym bardziej będzie udany. No daj spokój, wszyscy się ucieszą!
Odwracając czerwoną ze złości twarz w stronę swojej żony, Ronald wstrzymał powietrze, które bardzo chciało wydostać się z jego ust i zacisnął dłoń w pięść, chcąc powstrzymać się w ten sposób przed udzieleniem kolejnego złośliwego komentarza. Patrząc na niego błagalnym wzrokiem, dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, mrugając niewinnie.
- Hermiona, to jest wesele Ginny! Nie możemy jej zrobić czegoś takiego!
- Dlaczego wasza dwójka jeszcze nie zaczęła się szykować?!
Wchodząc do kuchni, pani Weasley stanęła w połowie kroku i spojrzała na sprzeczającą się parę karcącym wzrokiem. Na widok matki Ron odsunął się od Hermiony i odchrząknął głośno, natychmiast sięgając w stronę przewieszonej przez oparcie krzesła jasnoniebieskiej koszuli, którą zaledwie kilka minut wcześniej przyniosła mu jego żona.
- Musieliśmy... ustalić pewną ważną rzecz, mamo – odzywając się słodkim, niewinnym głosem, Hermiona zwróciła się do swojej teściowej, posyłając jej przy okazji jeden ze swoich uśmiechów. – Czy Ginny już wstała? – zapytała, zmieniając temat. Wzdychając, Ron przeszedł na drugi koniec stołu, gdzie od dłuższej chwili stał zapomniany przez niego kubek z jego poranną kawą. Nie to, żeby potrzebował rozbudzenia. W ostatnich tygodniach jego żona wyjątkowo podnosiła mu ciśnienie.
Obydwoje dowiedzieli się o ciąży Hermiony zupełnie przypadkowo. To prawda, starali się o dziecko od kilku miesięcy, a kiedy w końcu im się to udało, nie mogli opanować swojej radości. Jednak radość Rona była znacznie bardziej skromna, niż radość dziewczyny, która poprzedniego wieczora wpadła na szalony pomysł, aby informację o ich pierwszym potomku ogłosić właśnie w trakcie wesela Ginny i Harry'ego. Kiedy wspomniała o swoim pomyśle mężowi, ten wyraził się na jego temat dość sceptycznie. To doprowadziło do kłótni, której ciąg dalszy miał miejsce kilka minut temu, zanim została ona przerwana przez przybycie niczego nieświadomej Molly.
- Cokolwiek to jest, na pewno może poczekać – odezwała się pani Weasley, która wyciągając różdżkę ze swojego odświętnego fartucha, jednym jej machnięciem pozbyła się resztek śniadania stojącego na kuchennym stole. – Tak, kochanie, Ginny już wstała – dodała, zwracając się bezpośrednio do swojej synowej. – Możecie niedługo zacząć przygotowania, tylko przypilnuj jej, proszę. Lubi się ociągać, a z tym nie powinna dziś przesadzać.
Odpowiadając kobiecie uśmiechem, Hermiona przeniosła wzrok na Rona, który dopijał właśnie kawę ze swojego ulubionego kubka.
- Będę miała na nią oko. I tak chciałam przedyskutować z nią jeszcze jedną sprawę, o której pomyślałam wczoraj wieczorem.
Krztusząc się, chłopak odsunął kubek od ust, wytrzeszczając oczy.
- Hermiona, nie...
- Widzieliście gdzieś tatę? – wtrąciła nagle Molly, podchodząc do kuchennego okna i wyglądając przez nie na podwórze, przeczesując wzrokiem okolicę. – Zniknął gdzieś jakiś czas temu, mam nadzieję, że nie przesiaduje teraz w szopie nad tymi swoimi mugolskimi zabawkami – mruknęła z niezadowoleniem, potrząsając przy okazji głową.
- Na pewno się denerwuje, w końcu wydaje za mąż swoją jedyną córkę – odpowiedziała Hermiona, podczas gdy Ron wciąż kasłał w kącie kuchni, próbując pozbyć się ze swoich płuc resztek zimnego napoju. – Dajmy mu chwilę samotności, wróci, kiedy będzie gotowy, ale na pewno nie ominie tego dnia.
CZYTASZ
Wszystkie powody, dla których (Drinny story)
FanfikceMaj, rok 1998. W Ministerstwie Magii dobiegają właśnie końca procesy Śmierciożerców biorących udział w Bitwie o Hogwart. Draco Malfoy jest jednym z ostatnich sądzonych, a sprawa jego rodziny budzi wśród ludzi najwięcej kontrowersji. Kiedy więc chło...