XII - Ostrzeżenie i rozłam

163 15 90
                                    

Listopad 1999

Kiedy w połowie listopada Artur Weasley poprosił swoją córkę o spotkanie, Ginny od razu wiedziała, że chodzi o coś poważnego. Jej ojciec był ostatnią osobą z rodziny, z którą w ostatnim czasie utrzymywała normalne relacje. Nie składał jej niezapowiedzianych wizyt. Nie atakował Draco przy każdej możliwej okazji, nie wykorzystywał jego nieobecności, by z czystym sumieniem próbować wbić swojej córce do głowy, jakiego koszmarnego wyboru dokonała. Nie namawiał jej, by rozstała się z chłopakiem, tłumacząc jej, że marnuje i niszczy sobie życie. Nie robił niczego, co przez cały ten czas próbowała robić jej matka, jej bracia, a nawet jej przyszła bratowa. Był jedyną normalną osobą i była mu za to wdzięczna.

Dlatego, kiedy należąca do jej rodziny sowa dostarczyła jej list, w którym napisał, że chciałby się z nią pilnie zobaczyć, zgodziła się natychmiast. W efekcie siedziała teraz przy stoliku w kawiarni obok Ministerstwa, tej samej, w której po raz pierwszy rozmawiała z Draco półtora roku wcześniej. Wszystko wyglądało w niej niemal tak samo, jak wtedy, z wyjątkiem tego, że ich stolik, stolik, przy którym wtedy wspólnie siedzieli, zajęty był teraz przez zupełnie inną parę. Poza nimi, przy pozostałych kilku stolikach siedzieli samotni klienci, wpatrzeni w swoje gazety czy pijący kawę albo jedzący ciasto. Jej ojciec też je jadł, choć w jego przypadku to określenie byłoby niedomówieniem. Mężczyzna wręcz je pochłaniał, co od kilku minut budziło w niej spore rozbawienie.

- Wiem, co sobie teraz myślisz - odezwał się pan Weasley, dojadając właśnie swój dość spory kawałek. - Proszę, nie komentuj tego. I nie mów o tym mamie. Miałaby mi to za złe.

Ginny zachichotała cicho, w reakcji prośbę ojca. Nie miała zamiaru donosić o niczym matce, ale ciekawiło ją, co było przyczyną takiego zachowania.

- Zrobiłeś coś złego i mama przestała piec ciasta? - zapytała, kiedy mężczyzna skończył wreszcie jeść i wyprostował się, ze smutkiem patrząc na pusty talerzyk.

- To Hermiona - odpowiedział i westchnął, a cały wcześniejszy humor zdawał się go w tym samym momencie opuścić. - Zaczęła już swoje przygotowania do ślubu. Ostatnio stwierdziła, że powinna trochę schudnąć. Od kiedy pokazała mamie mugolskie książki ze zdrowymi przepisami, z domu zniknęło wszystko, co ma w sobie chociaż odrobinę cukru. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłem czekoladę albo placek z wiśniami - dodał, patrząc z utęsknieniem na talerz, na którym nie znajdował się już ani jeden okruszek zjedzonego wcześniej ciasta. Ginny sięgnęła w stronę stojącego tuż przed nią talerzyka i odsuwając go od siebie, popchnęła go lekko w stronę pana Weasleya. Ten spojrzał najpierw na niego, następnie na nią, a w jego oczach pojawiło się niezrozumienie pomieszane z nadzieją.

- Ja nie jestem głodna - wyjaśniła dziewczyna, kiwając głową w stronę jedzenia. - Nie wiedziałam, że Hermiona terroryzuje Norę, chociaż to, że znalazła w mamie sojusznika wcale mnie nie dziwi. Co na to wszystko Ron?

Pan Weasley sięgnął po talerzyk i z radością wymalowaną na twarzy wbił mały widelczyk w swoją nową zdobycz. Wsadzając kawałek czekoladowego ciasta do ust, zaczął żuć go szybko, jakby bał się, że jego córka za moment się rozmyśli i odbierze mu to, co tak bardzo go uszczęśliwiało.

- Na początku próbował dostosować się do tego, co mówi Hermiona - powiedział, kiedy zdążył już przełknąć pierwszy kęs. - Ale później sam złapałem go kilka razy na tym, że z jego kieszeni wypadały puste pudełka po czekoladowych żabach. Wyobrażasz to sobie? Nawet się ze mną nie podzielił.

Terror, o którym mówił, naprawdę jej nie dziwił. Ginny głęboko współczuła swojemu ojcu i bratu tego, że muszą przechodzić przez jej tortury, ale cieszyła się jednocześnie, że nie musi doświadczać ich osobiście. Przez ostatnie dwa miesiące spotkała się z przyszłą bratową dwa, może trzy razy. Za każdym razem działo się to z dala od domu; Draco na sam dźwięk imienia dziewczyny dostawał białej gorączki, a Hermiona nieustannie próbowała przekonać ją do tego, że powinna jak najszybciej zakończyć znajomość z Malfoyem. Ginny starała się zawsze zmieniać przedmiot ich rozmów, ale robiła to na tyle nieudolnie, że nawet po kilku chwilach normalnej, spokojnej rozmowy o zbliżającym się ślubie albo kończącym się sezonie Quidditcha, na pierwszym planie znów pojawiał się temat Draco i jego (zdaniem Hermiony) najszczerszych złych chęci do tego, by ją zranić i zagrać jej kosztem, Harry'emu na nosie. Aż w końcu przestały spotykać się w ogóle. Od czterech tygodni Ginny nie wymieniła z nią ani jednego listu.

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz