XV - Zamknięty rozdział

160 12 102
                                    

Grudzień 1999

Wszystkie rozmowy, które toczyły się przy świątecznym stole w domu Weasleyów, krążyły tylko wokół jednego tematu: ślubu Ronalda i Hermiony. Dumna przyszła panna młoda, zajmująca teraz zaszczytne miejsce zaraz obok swojego narzeczonego, od kilkunastu minut pochłonięta była niezwykle ożywioną rozmową z panią Weasley, która wydawała się być więcej niż podekscytowana ożenkiem swojego najmłodszego syna. Ron co prawda co jakiś czas wtrącał się do ich rozmowy, próbując przeforsować swoje pomysły dotyczące wesela zaplanowanego na połowę stycznia, jednak jego wysiłki w większości szły na marne. Kobiety, całkowicie zafiksowane na punkcie ceremonii, którą traktowały już prawie jak świętość, wydawały się nie słyszeć jego cichych, nieśmiałych próśb. Biedny Ronald starał się odnaleźć wsparcie u swojego ojca albo najlepszego przyjaciela siedzących niedaleko, ale żaden z nich nie chciał brać udziału w całym tym przedstawieniu. Obaj byli zbyt rozkojarzeni obecnością osoby przy drugim końcu stołu, która powoli podnosząc się właśnie ze swojego krzesła, chciała najwyraźniej niepostrzeżenie opuścić pomieszczenie. W końcu, po zbyt wielu próbach, młody Weasley poddał się, ze smutkiem zatapiając swoją łyżkę w kolejnej porcji świątecznego puddingu.

Zostawiając za plecami gwarną jadalnię, Ginny wycofała się powoli w stronę salonu, z ulgą witając błogą samotność, którą oferowało jej to miejsce. Nie odezwała się do nikogo słowem przez cały wieczór. Co jakiś czas wyłapując strzępki rozmów, które dobiegały do niej z miejsc, gdzie siedziała jej matka i przyszła szwagierka, podnosiła wzrok i patrzyła na nie przez krótką chwilę, nie czując jednak ani potrzeby, ani tym bardziej ochoty na to, by do nich dołączyć. Nie miała nikomu za złe tego, że skupieni byli na temacie wesela jej starszego brata. Jeśli o nią chodziło, mogliby skupić się na czymkolwiek, byle ta sprawa trzymała ich z daleka od niej i od jej osobistych problemów.

Od czasu zerwania z Draco minął ponad miesiąc. Przez cały ten czas nie widziała go ani razu; nie rozmawiała z nim nawet przez krótką chwilę, nie wymieniła z nim nawet jednego, krótkiego listu, chociaż w pierwszym odruchu chciała stanąć z nim twarzą w twarz, by usłyszeć wyraźnie z jego ust to, że między nimi koniec. Chciała, by sam powiedział jej, że już jej nie chce i że najzwyczajniej w świecie lepiej będzie mu lepiej bez niej u swojego boku. Jednak po dłuższym namyśle dotarła do niej kolejna rzecz. Coś, przez co zrezygnowała z odnalezienia go i wymuszenia na nim, by osobiście wyjaśnił jej powód ich rozstania.

Gdyby doszło między nimi do konfrontacji, Draco mógłby uznać, że dziewczyna za wszelką cenę chce go odzyskać. Może nawet w tej chwili słabości poprosiłaby go, by zmienił swoją decyzję. Dlatego właśnie nie mogła tego zrobić. Nie chciała okazywać przed nim żadnej słabości, bo zwyczajnie nie była do tego przyzwyczajona. Nie prosiła Harry'ego, by do niej wrócił, kiedy dwukrotnie uznał, że nie powinni ze sobą być. Nie będzie prosić też o to Draco. Uważała, że skoro sam podjął decyzję o odejściu, nie będzie namawiać go do jej zmiany, chociaż to, co zrobił, dosłownie złamało jej serce. Musiała żyć dalej, zachowując chociaż pozory normalności.

Powrót do Nory był dla niej jak przejście jej własną drogą wstydu. Molly oczywiście przyjęła ją z otwartymi ramionami, w kółko powtarzając, że nie wyobrażała sobie innego końca jej relacji z młodym Malfoyem. Ron i Hermiona długo próbowali przekonać ją, że „porzucenie przez blond fretkę" w rzeczywistości wyjdzie jej na dobre. Pan Weasley nie skomentował ich rozstania w żaden sposób, jakby wiedział, że rozmowy o nim były co najmniej niewskazane, zwłaszcza w tamtym momencie. Podobną taktykę milczenia obrał również Harry, którego widywała w Norze, ilekroć odwiedzał jej brata. Ich interakcje kończyły się jedynie na grzecznościowej wymianie powitań albo pożegnań. W końcu, po około dwóch, a może i trzech tygodniach wszystko wróciło do normy i wraz z nadejściem świąteczno-weselnego nastroju już żadne z nich prawie w ogóle nie odnosiło się do tego, co kiedyś łączyło Ginny i Draco. Dziewczyna miała jedynie nadzieję, że od teraz i ona będzie mogła się do tego przyzwyczaić, a z czasem również zapomnieć.

Wszystkie powody, dla których (Drinny story)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz