Pierwszy raz od opuszczenia Aquem obudziłem się w ciepłym łóżku. Wielki termofor nie pozwalał mi ani na chwilę stracić cudownego ciepełka. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie okropny ból głowy, który pojawił się, kiedy tylko odzyskałem świadomość. Nie miałem pojęcia, skąd się wziął, ale byłem pewny, że z tego samego powodu coś usiłuje się wydostać z mojego żołądka.
Odetchnąłem głęboko, aby pozbyć się mdłości. Położyłem się na plecach, a Ave ułożyła się na mojej klatce piersiowej. Pogłaskałem ją i właśnie wtedy zauważyłem, że coś jest nie tak. Przecież Ave nie ma takich długich włosów. Otworzyłem szeroko oczy, zastanawiając się, gdzie się znajduję.
Wszystko było w porządku, leżałem w naszym pokoju, na moim łóżku, tylko dlaczego nie sam?! Spojrzałem w dół i ujrzałem coś, czego nigdy bym się nie spodziewał.
Obok mnie, na łóżku smacznie spał Elin, z głową opartą na mojej klatce piersiowej i ręką przerzuconą przez mój brzuch. Plusem było to, że obaj byliśmy ubrani. Nie ruszyłem się z miejsca, nie chcąc go zbudzić. Najpierw wolałem rozgryźć jak, do cholery, znaleźliśmy się w jednym łóżku i w jaki sposób w ogóle trafiłem do pokoju.
Skupiłem się, wracając myślami do wczorajszego wieczora. Ból głowy wcale nie pomagał. W końcu jednak coś zaczęło mi świtać.
Najpierw poszliśmy do miasta, a kiedy wróciliśmy, zeszliśmy do baru. Elin kupił piwo, poszedłem tańczyć, później wróciłem do stolika, gdzie Elin czekał z kolejnymi kuflami piwa. Napiłem się i... No właśnie, co było dalej?
Przyłożyłem dłoń do oczu, by zablokować rażące światło wpadające przez okno. Dalej byłem śpiący, więc po chwili zacząłem przysypiać.
Byłem już na granicy snu i jawy, kiedy rozległ się głośny huk. Oboje z Elinem zerwaliśmy się z łóżka, nie przewidując, że jest ono zbyt wąskie dla nas dwóch. Elin wylądował na ziemi, ciągnąc mnie za sobą. Szybko pozbieraliśmy się z podłogi i stanęliśmy plecami do siebie, aby móc obronić się przed wrogiem.
- N-nic panom nie jest? – usłyszałem cichy, znajomy głos i odetchnąłem z ulgą.
- Nauczyłbyś się pukać albo chociaż nie trzaskać drzwiami! – wrzasnął Elin na woźnicę, wygładzając pomięte ciuchy.
- J-ja przepraszam, nie schodzili panowie, więc pomyślałem, że coś się stało. – Woźnica opuścił wzrok na podłogę.
- To nie myśl, do cholery! Zawału można dostać! Człowiek sobie śpi, a tu mu jakiś idiota drzwi próbuje wyważyć!
- Dobra, już dobra. Elin, przecież nic takiego się nie stało. Czy szukał nas pan z jakiegoś konkretnego powodu? – Położyłem Elinowi rękę na ramieniu, w razie gdyby coś głupiego wpadło mu do głowy.
- Właściwie, to tak. W nocy była burza, jak zapewne panowie wiedzą – powiedział speszony, a ja zastanawiałem się, jakim cudem mogłem przegapić burzę.
- I?
- Więc... Burza przewróciła drzewo, pod którym stał powóz. Na szczęście koniom nic się nie stało, ale przez najbliższy tydzień powóz nie będzie sprawny – mężczyzna skulił się, jakby spodziewając wybuchu Elina. Ten jednak nie nastąpił.
- Ile za konie?
- Co?
- Ile chcesz za konie? – mężczyzna chyba wyczuł okazję, bo potarł ręce i zrobił smutną minę.
- No nie wiem, te konie są bardzo wytrzymałe, wydałem na nie fortunę. Bardzo się do nich przywiązałem.
- Ile za nie chcesz? Elin powoli tracił cierpliwość.
CZYTASZ
Opowiadanie Yaoi (slash) - Ogień i woda
FantasyNa świecie kilkadziesiąt lat temu pojawiły się osoby z tajemniczymi mocami. Każdy z nich potrafił manipulować jednym z czterech żywiołów. Aby zapobiec walkom, świat został podzielony na cztery rodzaje miast. Są to miasta: ognia, wody, ziemi i powiet...