Minęły ponad dwa miesiące odkąd Elin na powrót został człowiekiem. Mama i Rachel zaaklimatyzowały się już w Pałacu, bez problemu wchodząc w rodzinę Ignisów. Tak jak się spodziewałem Rachel zaprzyjaźniła się Ariel i nie było to bezpieczne dla rodzaju męskiego. Mama często znikała na całe dnie, jednak dzięki tacie doskonale wiedziałem, że jest bezpieczna. Co jakiś czas dawał mi znać, że wszystko jest w porządku.
Był tylko jeden problem, a mianowicie to, że zamiast cieszyć się z powrotu ludzkiej formy Elina, ja cały czas albo rozpaczałem, że tak długo go nie było, albo byłem na niego wściekły. Wściekły za to, że przez niego stałem się gruby.
Elin potulnie znosił wszystkie moje krzyki, płacze i inne skrajne emocje. Spełniał moje zachcianki bez szemrania. Rachel i Ariel nabijały się z niego przez kilka dni, kiedy zastały go żonglującego piłeczkami w wilczej formie.
Teraz siedziałem sobie na tarasie i patrzyłem jak słońce chowa się za górami. Katem oka zauważyłem postać, która rozglądając się między drzewami chciała pozostać niezauważona. Uśmiechnąłem się do siebie i podszedłem do barierki. Skupiłem się i otoczyłem dziewczynę malutkimi kropelkami wody, by po chwili uformować je w napis głoszący " Widzę cię".
Dziewczyna spojrzała prosto na mnie z cichym przekleństwem na ustach. Machnęła ręką a przed moim nosem pojawiły się litery z ognia. Napis "Spróbuj komukolwiek o tym powiedzieć, a będziesz martwy" nie zrobił na mnie wrażenia, ale skinąłem głową i uśmiechnąłem się do Ariel. Nie miałem zamiaru wydać jej małego sekretu. Domyślałem się dokąd szła, a tam z całą pewnością była bezpieczna.
- Do kogo się tak uśmiechasz? - usłyszałem szept przy uchu, a ciepłe ręce objęły mnie w pasie, gładząc po dużym już brzuchu.
- Do pewnego podrywającego mnie adoratora - uśmiechnąłem się złośliwie, czując jak mięśnie Elina lekko się napinają. Wbił zabójczy wzrok w miejsce, gdzie chwilę wcześniej znajdowała się jego siostra i pociągnął nosem.
- Masz mnie. Nikogo tam nie było. Czuję tylko Ariel. Tak właściwie to gdzie ona poszła?
Oho, pora interweniować. Elin pod żadnym pozorem nie może się dowiedzieć gdzie po nocach znika jego mała siostrzyczka. Jego wilcze zmysły nie zniknęły, przez co trudno było go zmylić. Był jednak jeden sposób.
Odwróciłem się do niego, obejmując jego kark i zbliżając swoją twarz do apetycznie pachnącej szyi.
- Hmmm, poszła się przewietrzyć, za chwilkę pewnie wróci - z premedytacją chuchałem na jego skórę, by na końcu przejechać po niej nosem. Elin zadrżał, a ja z uśmiechem mogłem stwierdzić, że całkiem zapomniał o siostrze.
- Ty mały... - Elin warknął po wilczemu i chwycił mnie za pośladki, niosąc w stronę balkonowej kanapy. Kiedy już tam dotarliśmy położył mnie pod sobą i spojrzał mi w oczy.
- No co? - uśmiechnąłem się pod jego spojrzeniem.
- Mam ochotę zedrzeć z ciebie ubranie i zrobić mnóstwo nieprzyzwoitych rzeczy.
- Nie mam przeciwwskazań - zrobiłem niewinną minkę i cmoknąłem go w usta. Elin westchnął, wyraźnie się powstrzymując.
- A co dzieckiem?
- Jeżeli nie zaszkodziło mu poprzednie dwadzieścia razy, to tym razem też nic mu nie będzie - przyciągnąłem go do siebie i złączyłem nasze usta w czułym pocałunku.
Elin szybko się poddał, pogłębił pocałunek i zaczął głaskać mnie po brzuchu. Odepchnąłem go trochę zbyt mocno, bo przechylił się i runął na ziemię ciągnąc mnie za sobą. Lądowanie miałem miękkie, Ignis najwyraźniej też, bo nim zdążyłem zapytać czy wszystko z nim w porządku, przeszedł ustami na moją szyję.
CZYTASZ
Opowiadanie Yaoi (slash) - Ogień i woda
FantasyNa świecie kilkadziesiąt lat temu pojawiły się osoby z tajemniczymi mocami. Każdy z nich potrafił manipulować jednym z czterech żywiołów. Aby zapobiec walkom, świat został podzielony na cztery rodzaje miast. Są to miasta: ognia, wody, ziemi i powiet...