- Zaatakowali - szepnąłem, nie wierząc, że właśnie znalazłem się w centrum bitwy.
- Tak - odwróciłem się słysząc głos Elestery. Wyglądała jak staruszka, która właśnie wybrała się na spacer. Pozory potrafią zmylić.
- Musimy ogłosić alarm, zawiadomić wszystkich Ignisów i żołnierzy - Igne wyglądał na zmartwionego całą sytuacją.
- Ja się tym zajmę. Chodź, ogłosisz alarm osobiście - Elestera ruszyła do pałacu, a Igne wraz z żoną za nią podążyli.
- Co teraz? - zapytała Ariel, stając w pozycji obronnej. Część Najeźdźców chyba miała w planach ucieczkę do pałacu, a oni stali im na drodze.
- Hmm. Ja zamierzam pomóc ojcu, jeśli chcecie, możecie się przyłączyć - uśmiechnąłem się i ruszyłem na zbliżających się wrogów. Na świeżym powietrzu zawsze lepiej mi się walczyło. Władza nad dwoma żywiołami szła mi coraz lepiej. Nie pozwolę, żeby ktoś zniszczył mój nowy dom.
Po mojej prawej stanął Elina, każąc siostrze iść ochraniać rodziców. Wiedziałem, że tak naprawdę nie chce wciągać jej w walkę i całkowicie go popierałem. Zdążyłem polubić Ariel i nie chciałem, żeby coś jej się stało. Dodatkowo Elin będzie mógł się skupić, nie martwiąc się o nią.
Ariel posłuchała, a ja spojrzałem na Elina. Szybko do mnie podszedł, mocno całując, co trochę zbiło z tropu nadchodzących Najeźdźców. Połączyliśmy nasze umysły i ruszyliśmy.
Biegliśmy obok siebie, dzięki czemu chroniliśmy siebie nawzajem. Źle walczyło mi się nożem, więc wziąłem jakiś miecz należący do poległego żołnierza. Elin także dobył miecza. Walczyliśmy ramię w ramię, posyłając w stronę wrogów coraz to inne bronie stworzone z ognia lub, w moim przypadku, czasami z wody. W pewnym momencie usłyszeliśmy ryk. Równocześnie spojrzeliśmy w stronę z której dochodził. Z brzucha Smoka wystawała włócznia. Nie była to bardzo poważna rana, ale najwyraźniej bardzo rozwścieczyła wujka. Jego ryk rozproszył Fenix'a, znajdowaliśmy się niedaleko, więc mogłem zobaczyć, jak kilku z Najeźdźców rzuca w niego swoimi mieczami. Dwa z nich ugodziły go w skrzydło. Kiwnąłem na Elina, a on doskonale zrozumiał. Rozdzielamy się.
Pobiegłem do Ojca, nie martwiąc się, że teren wokół niego zaczął płonąć. Było mi co prawda nieco ciepło, ale nie zapaliłem się. Oczami Elina dostrzegłem, że właśnie dotarł do Smoka. Nie zważając na atakujących, uklęknął przed nim, osłaniając się ogniem. Ogarnęło mnie ogromne przerażenie, kiedy smok otworzył paszczę, zamierzając ziać ogniem w Ignisa. Krzyknąłem, jednak mój krzyk zginął odgłosach bitwy. Chciałem biec w jego stronę, ale ojciec powstrzymał mnie, zarzucając sobie na grzbiet. Kiwnął głową w stronę brata, a ja skierowałem tam swoje spojrzenie.
Elin dalej klęczał przed smokiem, jednak ten nie ział na niego ogniem. Z jego pyska wydobywało się gorące powietrze. Poczułem jak rana na ręce Elina zaczyna się goić, a jego zmęczenie znika. Smok zionął ogniem w stronę Elina, zabijając atakujących go Najeźdźców. Jemu jednak nic się nie stało.
Odetchnąłem z ulgą. Dałem znać tacie, że już wszystko w porządku i kontynuowałem walkę. Stojąc na grzbiecie ojca, czułem, że jego ogień mnie wzmacnia. W końcu zeskoczyłem, jednak jego ogień nie zniknął. Cały czas płonąłem i było to całkiem przyjemne. Potrząsnąłem głową. Jestem na polu bitwy, nie mogę myśleć o takich rzeczach. Wyciągnąłem ze skrzydła Fenix'a miecze i stanąłem przed nim. Za każdym razem, gdy Fenix coś robił wiedziałem, że tak będzie. Nie tak, jak w przypadku Elina. Po prostu miałem przeczucie i zaczynałem mu ufać. Uskakiwałem tuż przed tym, jak pazury ojca powalały Najeźdźców, z którymi walczyłem. Wszystko czego dotknęliśmy stawało w ogniu. Na ziemi nie było już trawy, tylko czarna ziemia, na którą co chwilę opadał proch spalonych ciał.
CZYTASZ
Opowiadanie Yaoi (slash) - Ogień i woda
FantasyNa świecie kilkadziesiąt lat temu pojawiły się osoby z tajemniczymi mocami. Każdy z nich potrafił manipulować jednym z czterech żywiołów. Aby zapobiec walkom, świat został podzielony na cztery rodzaje miast. Są to miasta: ognia, wody, ziemi i powiet...