Rozdział XII

20.8K 1.3K 535
                                    

Obudziłem się kiedy tylko słońce zaczęło bezlitośnie świecić mi w oczy. Leżałem chwilę w łóżku, wpatrując się w biały sufit. Tej nocy nie mogłem zasnąć, a gdy już mi się to udało, co chwilę budził mnie nawet najcichszy dźwięk wydobywający się zza okna. Dziwnie się czułem po raz pierwszy od dłuższego czasu, zasypiając samemu. Poza tym, cały czas czułem w swoim wnętrzu niewielki płomyczek, który nie chciał przestać płonąć, nawet, kiedy próbowałem zalać go wyimaginowaną wodą.

Westchnąłem niewyspany, usiłując przyzwyczaić się do nowego uczucia. Spojrzałem na swoją dłoń i skupiłem  się, próbując wytworzyć mały płomyczek. Z mojej ręki buchnął strumień ognia i poleciał wprost na  obsydianowy dywan leżący na podłodze. Jak najszybciej cisnąłem w niego wodą, z ulgą zauważając, że chyba nic mu się nie stało. No może oprócz tego, że był cały przemoczony. Wyciągnąłem z niego tyle wody ile się dało, ale nie odważyłem się go wysuszyć. Jeszcze skończyłoby się na podpaleniu całego pałacu.

W końcu postanowiłem zwlec się z łóżka i wziąć gorącą kąpiel. Wątpiłem czy ktokolwiek już wstał, więc miałem dużo czasu. Wyciągnąłem z szafy czarne spodnie i błękitną koszulę i ruszyłem do łazienki. Jak dotąd wszystkie kąpiele przygotowywały mi pokojówki, więc kiedy się rozebrałem, spojrzałem na kran lekko zbity z tropu. Zamiast zwykłych kurki z ciepłą i zimną wodą, zobaczyłem trzy pokrętła i dwie wajchy, znajdujące się tam w niewiadomym mi celu. Przez chwilę usiłowałem uregulować wodę, która albo była lodowata, albo lała się kropelkami. Westchnąłem po raz kolejny marząc o tym, by woda sama pojawiła się w wannie. Oniemiałem widząc malutkie kropelki, które zaczęły materializować się w powietrzu i wlatywać do wanny. Było ich coraz więcej, aż w końcu w krótkim czasie wanna wypełniła się po brzegi.

A więc o tym mówiła Elestera, pomyślałem i z radością wszedłem do wanny. Od razu doszedł mnie cichy syk. Spojrzałem w dół z zaskoczeniem dostrzegając parę, która utworzyła się, kiedy tylko woda zetknęła się z moją skórą. Dopiero wtedy spostrzegłem, że jest ona zimna, w przeciwieństwie do mojego ciała. Wzruszyłem ramionami i zanurzyłem się w wodzie, która po chwili zaczęła przyjemnie bulgotać.

Drzwi od łazienki lekko się poruszyły, a ja z przerażeniem przypomniałem sobie, że zostawiłem je uchylone. Od razu przypomniała mi się sytuacja z drugiego dnia podróży z Elinem. Spurpurowiałem za twarzy i zawołałem, żeby nie wchodził, pewny, że to Ignis.

Drzi jednak dalej w bardzo powolnym tempie się otwierały. Już miałem zacząć się na niego drzeć, kiedy zza drewna wychyliła się... ruda główka.

Ave zerknęła do środka, a ja zacząłem się cicho śmiać. Zalała mnie wielka ulga i jakiś rodzaj zawodu. Nie żebym chciał aby Elin wlazł mi do łazienki - co to, to nie. Brakowało mi po prostu tego ciepłego uczucia, które pojawiało się kiedy tylko Ignis był w moim zasięgu wzroku.

Ave zaciekawiona moim dobrym humorem, wskoczyła na wannę, starając się nie wpaść do środka. Na wszelki wypadek asekurowałem ją dłońmi, na które zaraz weszła.

- Uważaj, woda jest gorąca i nie myśl, że to ode mnie zależy. Kompletnie nie umiem tego kontrolować - wiewiórka spojrzała na mnie, jakby wszystko zrozumiała, ale mimo to delikatnie zanurzyła łapkę w wodzie i od razu z piskiem ją cofnęła.

- Mówiłem? Co dziwne, mi jest idealnie - zanurzyłem się jeszcze bardziej, a przerażone zwierzątko wskoczyło mi na głowę.

Wziąłem ją z powrotem na ręce, zapewniając, że jej nie zanurzę. Spojrzała na mnie, a później pchnęła łapką kryształ na swojej szyi. Powtórzyła ten ruch kilka razy, aż zaciekawiony dotknąłem kryształu. Rozbłysło białe światło, które po chwili zgasło, pozostawiając mnie na wpół oślepionego.

Opowiadanie Yaoi (slash) - Ogień i wodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz