Rozdział XVII

14.3K 1K 496
                                    

- Ave? - Diulow wyglądał, jakby zobaczył ducha i dostał od niego najlepszy na świecie prezent. - Ave!

Wiewiórka ucieszona podbiegła do niego i wskoczyła mu na dłonie, przykładając nosek do jego policzka.

- Mała, skąd ty się tu wzięłaś? Myślałem, że zaginęłaś w tym cholernym mieście wody - spojrzał na nas, jakby słuchając wiewiórki.

- Zmień się - powiedział do mnie, cały czas się uśmiechając.

Zdębiałem. Może i udało mi się przemienić w Fenix'a, ale kompletnie zapomniałem zapytać Deryta jak znów stać się człowiekiem. Spojrzałem na Elina z błaganiem. Ten odchrząknął i zwrócił się do Salamandry.

- Cóż, jest mały problem. On jeszcze tego nie potrafi. Zmienił się po raz pierwszy, a Deryt nie powiedział nam jak to odwrócić.

- Po prostu zgaś ogień. W tę stronę jest łatwiej.

Westchnąłem i skupiłem się na ogniu. Za nic nie chciał się zgasić. Wkurzony sięgnąłem po wodę. w myślach zalałem nią płomień, tak, że ten prawie zgasł.

Spojrzałem na swoje ciało. Znów byłem człowiekiem, z tym, że moje ubranie zniknęło, zastąpione złotą koszulą i czarnymi spodniami, wyszywanymi złotą i srebrną nicią.

- Łoł - mruknął Elin, lustrując mnie od stóp do głów i uśmiechnął się do mnie. - Niebieski bardziej ci pasuje.

- No wiesz - prychnąłem i zwróciłem się do wuja. - Mam na imię Arael i jestem synem Dewosa.

- Synem? Że potomkiem to zdążyłem się domyśleć, ale o synu bym nie pomyślał. - mruknął, po czym się uśmiechnął. - Widzę, że mamy małe rodzinne spotkanie. Nie martwcie się nie chcę wojny z obydwoma braćmi, więc nic wam nie zrobię. Poza tym Ave by tego nie chciała. Jestem twoim dłużnikiem - spojrzał na mnie i skinął głową.

- Niezbyt rozumiem. Ave znasz go? - wiewiórka zapiszczała i pokiwała malutkim łebkiem.

- Chodźcie, usiądziemy - mężczyzna skierował się do pobliskich pieńków. Było ich kilkanaście, wycięte, tworzyły małą polankę. Diulow usiadł, na jednym z nich, a ja spocząłem naprzeciwko niego. Po chwili poczułem, jak Elin siada obok mnie, na tym samym pniu. Przyglądałem się badawczo mojej przyjaciółce, która teraz przytulała się do Salamandry.

- Pewnie się zastanawiacie skąd znam Ave. Zanim powiecie mi czego chcecie, streszczę wam tę historię - zanim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć, Diulow kontynuował. - Jakieś czterdzieści lat temu, kiedy swoje rządy kończył syn Deryta, nie byliśmy w zbyt dobrych stosunkach z Aquem. Nawet ja zaangażowałem się i przekopałem się do Aquem. Zanim spytacie, jako Salamandra, nie potrafię latać, za to podróżuję pod ziemią, równie szybko.

Poszedłem na zwiady, jednak sam nie dałbym rady przekopać całego miasta niezauważonym. Wysłałem więc zwierzęta, żyjące na moim terytorium. Zgodziły się i razem ze mną poznawały miasto. Jednak, kiedy po kilku godzinach zebraliśmy się znowu, kilka zwierząt zniknęło. Padły ofiarą polowań, bądź zgubiły się w lasach. Ave zawsze była jednym z bliższych mi zwierząt. Niestety mimo, że czekałem pod ziemią jeszcze kilka dni, nigdy nie wróciła. Znalazłem ją kiedy była malutka i dałem jej część swojej nieśmiertelności, dzięki czemu dalej żyje. Nie wiedziałem, że została w Aquem.

- Znalazłem ją, kiedy odkryłem moc wody, zdziwiło mnie to, że nie uciekła, tylko od razu wbiegła mi na ramię. Za każdym razem, kiedy przychodziłem, po chwili do mnie dołączała. Wiedziałem, że jest bardzo inteligentna.

- Mówi, że wyczuła w tobie ogień, co sprawiło, że od razu ci zaufała. Poza tym, dzięki temu, że jesteś ze mną spokrewniony, mogła się z tobą komunikować, choć pewnie dopiero po tym, jak odkryłeś w sobie ogień.

Opowiadanie Yaoi (slash) - Ogień i wodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz