Rozdział 25: Sherlock Holmes I Doktor Watson [Liwia]

96 10 9
                                    

Zachowanie pewności siebie zawsze było moim ostatecznym sposobem na pokonanie potężniejszego ode mnie wroga. Jednak patrząc na Cylię zaczęłam powoli wątpić czy stawanie pomiędzy nią, a jej ofiarą było dobrym pomysłem. Kompletnie nie kontrolowała wychodzącego z niej prądu, który w każdej chwili mógł zabić mnie, kulącego się ze strachu Franka czy nieprzytomną Hazel. Natomiast znęcanie się nad biednym Triptolemosem wychodziło jej już doskonale. Szczerze mu współczułam bo też doświadczyłam jej agresji na własnej skórze.

Pomimo to nie miałam zbyt wielkiego wyboru. Może nie rozumiałam dlaczego tak się zdenerwowała, ale sama przechodziłam przez coś podobnego wiele razy. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nad niektórymi demonami bardzo trudno samemu zapanować. Jeśli ktoś był w stanie do niej dotrzeć to tylko ja.

Starałam się jak najszybciej wymyślić jakiś genialny plan bez użycia swoich półboskich mocy. Co prawda nie byłam pewna czy użycie hipnozy mogło mnie zabić równie skutecznie jak Przekleństwo Olimpu, ale wolałam nie ryzykować. Przydałaby się teraz Annabeth Chase. Wyrecytowałaby jakąś super zabójczą regułkę odziaływania prądu z fizyki i byłoby po problemie. Niestety byłam tu tylko ja, czternastolatka nie potrafiąca nawet obsłużyć telefonu.

Moją jedyną przewagą był fakt, że przez cały dzień zapisywałam każdą najmniejszą ciekawostkę na temat Cylii próbując ją rozgryść. Trzeba przyznać, była bardzo ciekawym obiektem badań. Dopiero gdy zaczęłam się nią bardziej interesować, zaczęłam dostrzegać wcześniej nie zauważane przez nikogo wcześniej szczegóły. Nawet Leonidas musiał o nich nie wiedzieć. No właśnie Valdez. Spojrzałam prosto w oczy Cylii starając się nie uciec stąd najszybciej jak się da z płaczem.

- Cylio - zaczęłam spokojnie, aby jej jeszcze bardziej nie sprowokować. - Kiedy mówiłam ci o tym, żebyś pokopała prądem potwora, nie mówiłam serio. Posłuchaj mnie uważnie. Musisz natychmiast przerwać to szaleństwo. Nie jesteś sobą.

Oczywiście mnie nie posłuchała, ale ku mojemu zdziwieniu na mój widok starała się zapanować nad swoimi rękami. Chociaż niezbyt jej to wychodziło bo omal nie trafiła w lampę. To dało mi do myślenia. Nie robiła tego z własnej woli. Najwyraźniej straciła kontrolę, a pomimo to robiła wszystko by mnie przez przypadek nie zranić. Zapisałabym to w notatniku, gdyby sytuacja nie była aż tak poważna.

- Triptolemos jest zły, ale tak tego nie rozwiążesz! W ten sposób stajesz się taka sama jak on. Wiem o czym mówię. Nikt bardziej nie nienawidzi bogów greckich i rzymskich niż ja, ale nawet ja nie życzyłabym im ich takich męczarni - przyznałam niechętnie. - Wiem, że w głębi serca też tego nie chcesz.

- Caramella, odsuń ją ode mnie bo nie mogę dobrze wycelować - warknęła do jednego z potworów otaczających boga rolnictwa.

Raczej nie była chętna do wykonania polecenia. Zapiszczała cicho zapewne bojąc się do mnie zbliżyć i mając nadzieję na zmianę zdania przez jej panią. Przynajmniej jedna rozumna istota została w tym pomieszczeniu. Niestety nie była nią córka Prozerpiny. Musiałam wykorzystać moją ostatnią szansę zanim potwór zdobędzie się na zaatakowanie mnie. Na szczęście na koniec zostawiłam mojego asa w rękawie.

- Błagam cię, pomyśl o czymś miłym. Na przykład o swojej miłości do Leonidasa. Na pewno nie byłby zadowolony widząc cię w takim stanie. Wyobraź sobie, że jest tu na moim miejscu i chce ci pomóc wyjść z tego amoku. Trzyma cię za rękę czy coś równie banalnego. Posłuchałabyś go czy poraziłabyś prądem?

Wspomnienie o synu Hefajstosa trochę ją otrzeźwiło. Z oczu zniknął błysk szaleńczego geniuszu, a ładunki elektryczne zaczęły powoli słabnąć. Zmarszczyła czoło próbując się skupić na tym co widzi przed sobą, a nie na swoich urojeniach. W końcu udało się jej zapanować nad swoją mocą i prąd zniknął. Na widok jęczącego Triptolemosa zdecydowanie zbladła, jednak od razu było widać, że nie czuje najmniejszych wyrzutów sumienia. Po prostu dotarło do niej jak bardzo zniszczyła nam całą misję swoim atakiem. Teraz na pewno nie uzdrowi Hazel i Nica, a tym bardziej nie pomoże nam przejść przez Dom Hadesa. Brawo Cylio.

Przekleństwo Olimpu: Córka Morfeusza [Nico Di Angelo] ✔️|| ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz