Rozdział 10: Śmiercionośna Gra [Liwia]

207 14 12
                                    

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o czymś takim jak Bitwa o Sztandar skojarzyłam to z niewinną dziecięcą zabawą. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że można w niej odnieść naprawdę śmiertelne rany. Jaki normalny rodzic posłałby swoje dziecko na obóz śmierci i poniżenia?

Największego pecha miałeś, gdy nie znajdowałeś się w grupie dzieci Aresa i Ateny. Raczej oczywiste było, że maszyny do bicia się i żywe kalkulatory razem tworzą niezwyciężoną drużynę. Chejron postąpił niesprawiedliwie dodając do nich jeszcze dzieci Hefajstosa i Demeter. Zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie próbował po prostu zmniejszyć liczby obozowiczów bo tak nas nie znosił. Jeśli tak, to życzę powodzenia w wygraniu wojny z garstką herosów.

W grupie przegrywów, czyli drużynie niebieskiej, znajdowała się cała reszta domków. Przeglądające się w lusterkach córeczki Afrodyty, Kastor i Polluks od Dionizosa, cała zgraja z domku jedenastego i domek Apollina. Ku mojej irytacji sklasyfikowali mnie do tej drugiej grupy. Życie jest jednak niesprawiedliwe.

— No dobra — zaczął nieśmiało Polluks. — Mamy jakiś plan?

Jak można było się spodziewać nikt nie kwapił się do odpowiedzi. Tylko William Solace podskakiwał z entuzjazmem i wysoko podniesioną ręką. Szybko się od niego odsunęłam nie chcąc, aby ktoś mnie z nim skojarzył. To samo zrobiło nawet jego przyrodnie rodzeństwo Austin i Kayla, którzy zaczerwienili się ze wstydu.

— Pójdę do nich i poproszę żeby oddali mi flagę! — Wykrzyknął chłopak.

— Jakieś inne pomysły? — Starał się go zignorować Kastor.

Na przód w końcu wysunęła się Silena Beauregard, która w srebrzystej zbroi przypominała trochę wojowniczą księżniczkę. Ja jednak wiedziałam, że pod tym pięknym makijażem znajdowała się przerażona dziewczyna, a jej spokój był tylko na pokaz. W końcu była szpiegiem Kronosa w Obozie Herosów. Nie wydałam jej tylko dlatego, że nie chciałam pogrążać jej w oczach kolegów.

— Dzieci Ateny są mądre, ale my mamy przewagę liczebną. Zauważcie też, że Malcolm nie jest tak dobry w tą grę jak Annabeth. Według mnie powinniśmy zaatakować ich wspólnymi siłami od razu — zasugerowała Silena. — Musimy też wywabić Clarisse bo jest ich najsilniejszym wojownikiem.

— Jak to zrobimy?

— Postawimy Liwię jako przynętę, ma z nią porachunki — stwierdziła wesołym tonem. — Ona się nią zajmie, a my zdobędziemy sztandar.

Powiedziała to tak jakbym nie miała żadnego prawa głosu. Nawet nie wiedziałam dlaczego córka Aresa aż tak mnie nie lubi. To ja powinnam być na nią obrażona bo próbowała utopić mnie w toalecie. Wspaniałomyślnie jej wybaczyłam, a ona nastęnego dnia rano wylała na mnie wiadro lodowatej wody. Co prawda nie odczuwałam zimna, ale nie miałam zamiaru jej prowokować do kolejnego zamachu na moje życie.

— Nie ma takiej opcji — sprzeciwiłam się. — Nie dam sobie rady.

— Will może zostać z tobą — dodała Kayla jakby to miało mnie w jakikolwiek sposób pocieszyć.

Syn Apolla prześladował mnie od mojego przybycia do Obozu Herosów. Ubzdurał sobie, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi jak w jakimś durnym serialu. Może bym to przemyślała gdyby co chwilę nie przekraczał mojej przestrzeni osobistej i nie próbował nauczyć czegoś o medycynie. Biednemu pacjentowi po mojej pomocy medycznej po prostu trzeba by było amputować nogę.

W końcu Chejron wezwał nas do lasu, gdzie miała rozpocząć się rozgrywka. Zaciskałam ręce na sztylecie jakby zależało od tego moje życie. Jakoś obozowa gra wydawała mi się znacznie niebezpieczniejsza od walki z potworami. Sprawdziłam też czy buteleczka nektaru była dobrze przyczepiona do pasa. Nie byłoby zbyt fajnie gdybym dostała ataku kaszlu bez możliwości pójścia po lekarstwo.

Przekleństwo Olimpu: Córka Morfeusza [Nico Di Angelo] ✔️|| ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz