Rozdział 31: To Co Wydarzyło Się W Albanii, NIE Zostanie W Albanii [Liwia]

78 8 6
                                    

Zatrzymanie przez policję nie było dla mnie żadną nowością. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiali ścigać niewinne dzieci bez opieki rodziców. Tym razem chociaż mogłam powiedzieć, że to nie moja wina. Powód był nawet dość zabawny. Trener Hedge siedział skruszony przed policjantem próbując się jakoś wytłumaczyć. Szło mu dość kiepsko bo policjanci nie mówili zbyt dobrze po angielsku i przekręcali każde słowo na jego niekorzyść. Któżby mógł wcześniej przewidzieć, że nasz jedyny dorosły opiekun skończy na dożywociu w albańskim więzieniu.

- To nieporozumienie, proszę pana! Wypadki przy pracy się zdarzają - spojrzał tęsknie na swój kij bejsbolowy, który został mu brutalnie odebrany.

Spojrzeli na siebie porozumiewawczym tonem i zaczęli spisywać jego zeznania. Według mnie na razie wyglądało to na przegraną sprawę. Trener naprawdę powinien nauczyć się panować nad nerwami jeśli chciał zostać dobrym ojcem.

Wszystko zaczęło się pierwszego poranka po naszym pierwszym skoku cieniem do opuszczonego parku. Wspólnie uznaliśmy, że najlepiej będzie posuwać się powoli do celu. Nico nawet z pomocą Bianki nie był w stanie tego zrobić dźwigając Atenę Partenos na plecach. Nie mogliśmy go zbytnio nadwyrężać. . Jeszcze kilka dni temu zbagatelizowałabym ten problem, ale mój niepokój o niego wzmógł się po powrocie Percy'ego i Annabeth z Tartaru. Prawda była dla mnie zbyt przerażająca. Dlatego wolałam nikomu o tym nie mówić. No może oprócz jego starszej siostry, która i tak prędzej czy później się dowie. Jedyne co mogłam zrobić to oddawać mu resztki tego co mi zostało. W przeciwieństwie do mnie mógł jeszcze przeżyć tą wojnę.

Przejdźmy jednak do sedna. Nasze problemy zaczęły się, gdy w nocy przyszła kolej Bianki do warty nad pomnikiem. Dość niechętnie się z nią zamieniłam, ale nie mogłam inczaczej postąpić. Ledwo trzymałam się na nogach. Jeszcze tego brakowało, abym tam zemdlała. Nico dowiedziałby się wszystkiego o truciznie i nie pozwoliłby mi pokonać Gai. W tym był podobny do Jackscona. Pręczej zniszczyłby świat niż poświęciłby kogoś kogo kocha. Dość głupie podejście do życia. W ten sposób to raczej nikt by nie przeżył i tyle byłoby z tego nieprzydatnego heroizmu.

Przez moje roztargnienie zapomniałam powiedzieć córce Hadesa, aby nie zabierała ze sobą Caramelli. Oczywiście nie mogła jej zostawić na statku, a trener o niczym nie wiedział. Nie pytajcie mi się jak nie zauważył potwora rozmiarów krowy. To na zawsze pozostanie tajemnicą. Kiedy się obudziłam już okrążyły nas radiowozy, ponieważ posterunek policji był dość blisko. Nie dało się też nie usłyszeć wybuchów i alarmów pułapek wcześniej rozstawionych przez satyra. Miał przynajmniej na tyle przyzwoitości, aby rzucić na ziemię kij. Cylia natomiast wyglądała jakby właśnie przegrała walkę z dzikim zwierzęciem. Zatrzymali nas pod zarzutem bycia członkiem grupy terrorystycznej. Nicowi chociaż udało się wybłagać po włosku możliwość wzięcia ze sobą Ateny Partenos. Muszę przyznać, że pasowała do wystroju komisariatu jak ulał. Właśnie w ten sposób znaleźliśmy się w tym dość kłopotliwym położeniu.

Chcieli go chyba zakłuć w kajdany, ale Nico spojrzał na mnie błagalnie, prosząc o moją interwencję. Nie mogliśmy pozwolić, aby małe satyrzątko musiało odwiedzać ojca za kratami. Na samą myśl o tym serce zaczęło mi się krajać. No cóż, sam tego chciał.

- Je suis tellement désolé pour mon père d'amis. Messieurs, vous ne le savez peut-être pas, mais dans le pays d'où nous venons, hier était une fête nationale.(Przepraszam bardzo za tatę moich przyjaciół. Panowie, może tego nie wiecie, ale w kraju, z którego pochodzimy, wczoraj było święto narodowe) - starałam się nie roześmiać i mówić z pełną powagą. - Je lui ai dit que ce n'était pas une bonne idée de tirer des feux d'artifice au milieu de la nuit. (Mówiłam mu, że puszczanie fajerwerków w środku nocy to nie jest dobry pomysł.)

Przekleństwo Olimpu: Córka Morfeusza [Nico Di Angelo] ✔️|| ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz