Rozdział dwudziesty

1.1K 94 81
                                    

Rozsadźcie sekcję komentarzy! Brakuję mi waszego przeżywania

14 grudzień 2020, poniedziałek

Pół godziny.

Pół godziny, innym słowem trzydzieści minut, zajęło Jungkookowi uspokojenie swojego najlepszego przyjaciela. Mówiąc to, nie miał na myśli Yoongiego lub Dongsuna, a Yoo Kihyuna. Fakt, że rozmawiali przez FaceTime, delikatnie krzyżował jego misje. Trudniej było przekrzyczeć swojego hyunga. 

- Ten pieprzony glonojad zrzucił się ze schodów? Jakim prawem? - krzyczał zbulwersowany. - Żebym ja go z wieżowca nie zepchnął. 

- Spokojnie. - szepnął rozbawiony chłopak. Nie widział sensu ciągnąć tematu, jedynie co mógł próbować go uciszyć. - To było parę stopni, nic mi nie jest. 

- No chyba kurwa jest, skoro twój pieprzony były, wczoraj bez słowa przyjechał zrobić ci okład! - napomknął. - Dzisiaj też będzie?

Taehyung. 

Po imprezie (a może tylko żałosnej próbie?) najstarszy tak jak obiecał, zaniósł dzieciaka do jego domu. Kiedy pomógł mu przyszykować się do spania, zrobić opatrunek i przynieść dzbanek z wodą, wrócił do swojego mieszkanka bez słowa. Od tamtej pory dostał od niego kilka smsów, a także załącznik, który ukazywał jego i Yeontana. Po ich rozmowie nic nie wskazywało, że dwudziestolatek może spodziewać się gości niedzielnego popołudnia. 

Jak bardzo się zdziwił, gdy przed drzwiami jego akademickiego pokoju zawitał nikt inny jak seulczyk. Pierw nakrzyczał na niego, czy też bardziej zganił, dlaczego on w ogóle chodzi i gdzie podział się Min. Następnie pomógł Jeonowi dotrzeć do kanapy w salonie. Dopiero tam gospodarz ujrzał, co mężczyzna ma ze sobą. Całą siatkę dobroci i miłości. Począwszy od słodkich i słonych przekąsek, kończąc na lekarstwach. Tak jak poprzedniej nocy mężczyzna ostrożnie ułożył nogę młodziaka na swoim udzie. Nie chcąc zrobić krzywdy chłopcu, pomału zaczął rozsmarowywać maść. Tym razem pozostawił opuchnięte miejsce bez plasterka, zamiast to z uśmiechem wyciągnął dłoń z żelkami. 

Czas spędzili miło, prawie jak dwójka przyjaciół. Może poza momentami, kiedy busańczykowi robiło się duszno przez głupie wspomnienia. 

- Nie sądzę. - mlasnął. Aktualnie siedział na podłodze w salonie tuż obok stolika kawowego. Z wiadomych przyczyn musiał opuścić dzisiejsze wykłady oraz pracę. Jednakże Min jako dobry przyjaciel zobowiązał się pójść na zajęcia, by zanotować wszystko dla swojego współlokatora. Wiedział, że chłopakowi zależy na tym, chciał mu pomóc chociaż w ten sposób. Mimo to chłopak postanowił usiąść do podręczników, lecz naukę przerwał mu nieoczekiwany telefon. - Pracuje w tygodniu, a po pracy może nie mieć sił... Powinien odpoczywać.

- Z jednej strony słodkie by to było. - rozmarzył się blondyn. On sam był w trakcie jedzenia jakiejś zupki instant. Patrząc na jego wargi, można było stwierdzić, iż była ostra. - A z drugiej to trochę szemrane.

- Szemrane? - parsknął brunet.

- Opowiadasz mi tak o tym Kimie i nie wiem, co mam o nim myśleć. - powiedział z pełną buzią. Nieistotne, że prawie nie dało się go zrozumieć. - Próbowałeś go poderwać? Słuchałeś moich rad?

- Po co miałbym? - krzyknął oburzony, choć tak naprawdę wiedział, o co chodzi przyjacielowi. Nie miał dzisiaj odwagi przyznać się do dnia, kiedy otarł się z premedytacją o uda starszego w pubie.

- Jungkookie... - jęknął przeciągle dwudziestodwulatek. - Nie umiesz się bawić czy jak? 

- Hyung. Ja uważam, że bawienie się czyimś uczuciami jest paskudne. A tym bardziej nie robi się tego w ramach zabawy. - powiedział całkiem poważnie student, spoglądając na wyświetlacz telefonu. - Dobrze wiesz, jak skończyła się moja relacja z Tae i myślę, iż żarty o tym powinieneś zostawić dla siebie. - kontynuował podirytowany. - Jestem świadom, że cała ta sytuacja jest skrajnie podobna do cyrku, uwierz, mi też nie jest do śmiechu. Po prostu sam nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. 

Slept with your crush | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz