Rozdział dwudziesty trzeci

1K 94 54
                                    

27 grudzień 2020, niedziela

Głowa dwudziestolatka przypominała istny chaos. Wszystko w niej huczało, buczało. Zdecydowanie nabawił się nadwrażliwości na dźwięki, to wszystko za sprawką wypitych procentów. Trzeba było przyznać, iż dawno tak nie zaszalał. Finalnie się upił, jednak przebieg imprezy pamiętał dobrze. Może za dobrze. Podniósł się na swych łokciach do siadu, nadal niepewnie spoglądając na rzeczywistość. Ciężko mu było rozpoznać miejsce, w jakim się znajdował. Nie kojarzył ani pokoju, ani koca, którym był nakryty. A tym bardziej nie dał rady rozpoznać osoby, na której chwilę wcześniej leżał. Do momentu. 

Rozejrzał się po czterech ścianach, na koniec patrząc na podłogę. To na niej w gruncie rzeczy spędził noc.  Kiedy dostali zaproszenie od Dongsuna, zapowiedział, że poza grubymi kocami i materacami, nie jest w stanie zapewnić im noclegu. Nikomu nie przeszkadzał brak miękkiej pierzyny. Mimo to liczył spać samemu. Jednak widok, jaki zastał, nieco go zszokował. 

Pod nim leżał pogrążony we śnie dwudziestoczterolatek. Jego ramiona ciasno oplatały talię dwudziestolatka, a głowa była wtulona w śmierdzące papierosami włosy. Jungkook jak na zawołanie odskoczył od mężczyzny. Możliwie zrobił to nieco za mocno, bo ten skrzywił swoje brwi, nieumyślnie próbując przyciągnąć do siebie ciało. 

Wspomnienia zaczęły przechodzić przez głowę skacowanego studenta. Patrzył na seulczyka z przerażeniem w oczach. Pamiętał to wszystko, co zaszło między nimi. 

Gorące pocałunki, dłoń psychologa, zaciskająca się na jego udzie, szarpanie za włosy, a także ciche westchnienia. Na samą tę wizję, Jeonowi zrobiło się wręcz słabo przed oczyma. Kurwa. Przecież dopiero co zaczynało się układać. Co on sobie myślał, zgadzając się? Prowokując tę sytuację? Jak spojrzy Kimowi teraz w oczy?

Z ust busańczyka wyrwał się szloch wymieszany z drżącym westchnieniem. Było to zdecydowanie za głośne. Od razu zasłonił swoje usta ręką, w głowie układając sobie plan działania. Musiał jak najszybciej stąd się wydostać. Zerwał się na proste nogi, prędko rozglądając się po pomieszczeniu. Chciał zabrać wszystkie rzeczy i niczego nie przeoczyć. 

Kiedy był już na wysokości drzwi prowadzących do holu, podłoga niestety zdradziła jego ruchy i zdenerwowanie. Na odgłos wyraźnego, donośnego skrzypnięcia, Tae przekręcił się na swoim posłaniu. 

- Jeonggukie? - mruknął zaspanym głosem. - Maleńki, gdzie ty idziesz? - zapytał, choć sam nie był pewny czy to jawa, czy sen. 

Spanikowany brunet postanowił nie odpowiadać. Wręcz przeciwnie. Pytanie było niczym iskra przy rozlanej benzynie. Uciekł w mgnieniu oka, by nie skazać siebie samego na konfrontacje. 

x x x

Ślepe uliczki Daegu były jedną z największych zmor, z jakimi mierzył się szesnastoletni chłopiec. Teoretycznie były one przydatne, nawet cholernie. Znajomość ich umożliwiała szybsze poruszanie się, wybieranie skrótów. Tylko co jeśli ich zawiła budowa nie będzie sprzyjała okolicznościom, kiedy się je przemierza?

Taehyung doświadczył tego na własnej skórze, niestety niejednokrotnie. Ten raz nie różnił się specjalnie od kolejnych. Jego płuca paliły od braku tlenu. Z jednej strony wycieńczony był trzykilometrowym biegiem, a z drugiej czuł, że narasta w nim ta przeklęta panika i strach. Kolejną sprawą był fakt, iż nastolatek biegł praktycznie na oślep. Nogi po przebytym maratonie odmawiały mu posłuszeństwa, podobnie też było z jego klatką piersiową  i żebrami. 

Po kolejnej kłótni w rodzinnym domu licealista bez dwóch zdań uciekł z mordującego pomieszczenia. Rodzicielka znowu wpadła w furię, znowu latały przedmioty, a wiadro wyzwisk zostało wylane na Bogu ducha winnego dzieciaka. 

Slept with your crush | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz