Jak co dzień przechodzę przez ogród różany
Smutek mi do życia na zawsze jest przypisany
Miałem już wychodzić, nie uwierzyłbym, że coś takiego zobaczę
Przy fontannie siedzi dziewczyna z głową spuszczoną i płacze
Uśmiecham się, co dla mnie wysiłek jest nie lada
Gdy podchodzę do niej, jej głowa coraz niżej opada
Oderwać od niej oczu nie mam nawet prawa
Pytam co się stało, ona na to, że nie moja to sprawa
Im bardziej chcę się zbliżyć, tym bardziej się oddala
Jestem w nieszczęściu zagubiony,bo smutek twarz jej kala
Jej smutne kryształowe oczy wbijają się w mą duszę
Gdy na nią tak patrzę, tym pewniejszy jestem, że pomóc jej muszę
Siedzę tak z nią, pocieszenie jej dać próbuję
I przy niej coraz bardziej czuję, że się zakochuję
Rozbawiam ją i śmieszkuje, nadzieje mając że mur smutku upadnie
A gdy uśmiech jej widzę, to natychmiast on serce mi kradnie
Zaczyna nagle płakać mocniej, wpada zrozpaczona w me ramiona
Mówi że jej radość przez rozpacz jest rozproszona
I pyta mnie cicho:"Nie wiesz jaki to ból gdy nikt nie lubi cię!"
Wstaje i z ogrodu czerwoną różę jej daje: "Po co ci inni gdy na zawsze masz mnie?"