W moim ogródku florystyczny i kolorowy jest świat
Jednak na jego środku dumnie jest posadzony wiecznie zgniły kwiat
Płatki pogniłe, bezkoloru jego kolor oraz zapachu mu brak
Stoi on tam choć można inny posadzić kwiatek lub krzak
Po co go mieć gdy już stracił przyciągania swą moc?
Lecz czy wyrwanie go to dla niego jakakolwiek pomoc?
Ile tam jest, nie wie tego nikt, nikogo to też nie obchodzi
Więc czy swoim istnieniem jakoś innym szkodzi?
Można wzrok odwrócić, można zatkać nos
Przecież każdy kwiat otrzyma wkrótce podobny do niego los
Jedyny do niego podchodzę, patrzę na jego stan
Nagle Natury podły ujawnia się plan
W to co widziałem wiary nie miałem i zdziwiony przetarłem oczy
Gdy w mym ogrodzie widzę stado krów i wieśniaka co przed nimi kroczy
Nim zapytać zdążyłem skąd się u licha wzieli
Widzę jak każda z krów kolorowy kwiatek w zębach mieli
Szybko poszła ta roślinnożerna horda, lecz z kwiatów nie został ślad
Gdy na sam środek ogrodu uwagę zwraca mą gad
Kwiat zgniły tam wciąż jest nie patrząc na reszty koniec zły
Myślę że nie rozumiesz morału tego ty
Lecz po co morał? Czy jakiś miał być?
Rób to co lubisz i zacznij więc żyć!
Nie patrz jak zgniły kwiat, jak patrzą na ciebie
To skończy się tylko nienawiścią do siebie
Wszystko przeminie, więc patrz co ma się stać
Oraz z losem i śmiercią w ich grę zacznij grać
Życie masz jedno i taka ma rada
Nie patrz na innych, bo czy tak na pewno wypada?