Czeka już sztaluga i płótno białe jak zjawa
Farba od dłuższego czasu na ten moment czekała
Uśmiecham się do siebie, choć w sercu czuję wstręt
Pora zacząć zabawę! Namalujmy portret!
Kontury już gotowe, oddzielają czerń od bieli
A ludzie wiedzieć kogo to portret by chcieli
Pędzel tworzy wstęgi nadzwyczaj kolorowe
Co miało zapowiadać nadchodzącą niedole?
Jest mi coraz gorzej, źle znoszę te cierpienia
Nic ani nikt nie uratuje już mego sumienia
Wszystko co mi zostało to przytłaczający pech
A na ustach pojawił się potworny uśmiech
Portret coraz dziwniejszy, tu brak ucha, tam dodatkowa ręka
A moje ciało dawno zabrała udręka
Wychodzenie z tego koszmaru nadzwyczaj irytuje
Powoli ten portret całego mnie opętuję
Dzieło skończone. To czas na wielki test.
Pokazuję go znajomym. W oczach ich przerażenie już jest
"Co to jest?" Lecz w mej głowie brak miejsca na pytania pogaństwa.
Co to jest? Dalej nie wiesz? To proste! To portret szaleństwa