Siedzę sobie przed komputerem i przeglądam różne strony
Na parapecie siedzą ciągle różne kruki i wrony
Lecz, że stałymi są gośćmi, to zostawiam je tam
Bo nie mam nikogo innego, bo wciąż jestem sam
Nagle przeglądarka się wyłącza i uruchamia się znów
A na karcie istota jak z najczarniejszych mych snów
Oczu nie ma, jakby je straciła, twarz pokryta ranami, co trochę odrzuca mnie
Ręce w cyfrowym zepsuciu, a suknia jakby krwią barwi się
Myszkę w rękę biorę i już kartę zamknąć chcę
A ona patrzy na to i tylko smutno oraz lekko uśmiecha do mnie się
Wstrzymuję się jednak, a ona wyraz ma wielce zdziwiony
"Dalej patrzysz na mnie i nie wyłączasz dalej strony?"
Chwilę rozmawiamy i niecodzienną historię opowiada swą
Została wymyślona jako straszak, co ma przerażać, zabrać duszę twą
Lecz ona tego nie chce, jej wygląd strasznie ją razi
Bo jedyne czego chce, to z człowiekiem przyjaźni
Trochę czasu minęło, wciąż spotykamy w przeglądarce się
Kruki i wrony po tym nigdy nie wróciły, ale samotność już nie przeraża mnie
Teraz jak chcesz to mogę radę tobie dać
Że coś jest potworne to nie oznacza, że musi potworem się zwać