Miejsce na uboczu obok ciemnego, starego lasu
Las ten nie do pokonania, wszystko wokół pochłania
Zakorzeniony od lat, żadna zwierzyna tam nie mieszka
Tylko blisko niego moja chatka stoi i przed nim się broni
Pewnego dnia na spacer się udałem, szukając rozwiązania i ciszy
Na ławce usiadłem i pudełeczko ujrzałem
W środku zapałki, lecz nie zwykłe - wam powiem
Bo gdy jedną zapaliłem ogień był, lecz zimny, zielony i nie do ugaszenia
Posiedziałem jeszcze na ławce, aż nagle zastał mnie zmrok
Latarki nie miałem, więc zapałki użyłem i ruszyłem w mrok
Doszedłem do domu w końcu, i popatrzyłem jeszcze w las
Ciemny, okrutny, niepokonany, tylko złowrogi dźwięk w nim wybrzmiewa
I nagle z przyzwyczajenia zapałkę wyrzuciłem w las
Nagle las zapalił się zielonym blaskiem, szok zastał mnie od razu
Bo wiele razy podpalić próbowałem, lecz ogień szybko umierał
Nawet nie minuta minęła, a po lesie nie został ślad
Patrzę na to zszokowany i przypomniałem sobie, że w ręce mej pudełko nadal drzemie
Zobaczyłem na pudełko z zapałkami, na nim napis jeden i brzmiał "Przebaczenie"