- Tak bardzo żałuję, że nie ma cię blisko – wychlipałam, przytrzymując telefon ramieniem, aby wydmuchać nos, po czym wyrzuciłam zużytą chusteczkę do kosza, nie powstrzymując się przed spojrzeniem na siebie w lustrze białej toaletki.
Wyglądałam co najmniej żałośnie z rozmazanym tuszem do rzęs niemal na całej twarzy, jasnymi włosami klejącymi się do mokrej twarzy i podpuchniętymi, czerwonymi oczami.
- Też żałuję, ale pamiętaj, że moja oferta nadal jest aktualna. Rzuć to wszystko w pizdu i przyjeżdżaj do Szczecina. Tu też są uczelnie, tu też się normalnie żyje, pracuje... a przynajmniej nie będziesz słuchała durnego pierdolenia, że wybrałaś złe studia, albo nic nie robisz, gdy to wcale nie jest prawdą! - powiedziała zdenerwowana.
Westchnęłam głęboko, po czym rzuciłam się na łóżko, milcząc przez dłuższą chwilę. Wiedziałam, że miała rację. Jeżeli chciałam skończyć z ciągłym szantażem emocjonalnym i próbami wymuszenia na mnie życia według woli rodziców oraz bycia ciągle porównywaną do starszej siostry Anny, która miała już swoją rodzinę, a w tym dwójkę dzieci... powinnam się wyprowadzić.
Ale byłam tchórzem. Poza tym w Łodzi miałam studia i... niewiele oszczędności, żeby móc sobie poradzić samej w kompletnie obcym mieście.
- Gadam z Kornelią. Przyjdę zaraz - oznajmiła po angielsku, co choć wyraźnie odsunęła słuchawkę, słyszałam dobrze.
- Czyżby twój przystojny Włoch już mi cię odbierał? - zapytałam cicho.
Starałam się ukryć brzmienie wyrzutu i cieszyłam się, że nie mogła widzieć mojej smutnej miny.
W pewnym sensie jej tego zazdrościłam. Chłopaka takiego jakiego miała. Muskularnego, ciemnowłosego, romantycznego obcokrajowca, o którym gadała z ognikami w oczach i zasypywała zdjęciami z nim media społecznościowe. A to, że nie był Polakiem, dodawało mu egzotyczności, a tym samym... bardziej do siebie przyciągał.
Zastanawiałam się, dlaczego to nie ja miałam tyle szczęścia.
Po rozwodzie matka Emilii zabrała ją na wycieczkę do Włoch, aby zrekompensować wszystkie nerwy oraz kłótnie, których musiała być świadkiem, podczas burzliwego rozstania rodziców.
Stojąc na odprawie, zapewne żadna z nich nie przypuszczała, że zwrócą na siebie uwagę Cristiano. Niezwykle przystojnego mężczyzny, wprost oczarowanego jej matką.
Od pierwszego dnia, gdy się zobaczyli, nie dał im dnia odpoczynku od siebie, aby kilka dni po jej wylocie do Polski, polecieć za nią i z bukietem czerwonych róż klęknąć, żeby prosić ją o rękę.To było szalone zostać narzeczoną mężczyzny, którego znało się zaledwie kilka tygodni, ale może właśnie to sprawiło, że oboje zdołali zapomnieć i zaleczyć odrobinę rany, pozostawione przez dawnych partnerów.
Ta sytuacja szybko okazała się korzystna również dla Emilii, bo pomijając fakt, że Cristiano miał posiadłość we Włoszech, do której mogli od tamtego momentu latać kiedy chcieli, to posiadał syna z poprzedniego związku, a ten... miał przystojnych znajomych, z którymi wystarczyło spotkać się raz, żeby poznała swojego obecnego chłopaka.
- Nie dziw mi się - jęknęła przeciągle. - Gabriele przyjechał z Włoch i zabrał go do Polski na tylko miesiąc. Wiesz jak potwornie jest być z takim ciachem na odległość?
- Sama proponujesz mi przeprowadzkę dla własnego szczęścia, a ty nie zamierzasz tego zrobić? - Chciałam zmienić temat.
- To co innego. Jest mi z nim cudownie i uwielbiam patrzeć na wzrok tych wszystkich zazdrosnych suk, gdy to moją rękę trzyma zamkniętą w swojej. Ale oboje mamy na razie niedokończone sprawy w swoich krajach, a z racji, że nie jesteśmy jeszcze zaawansowanym związkiem, każde z nas boi się zrezygnować z obecnego życia dla drugiej osoby. Wyobrażasz sobie mnie we Włoszech, albo jego w Polsce na stałe? Teraz? Luca nie rozumie ni w ząb Polskiego, a ja, choć już kilka razy próbował mnie nauczyć swojego języka, dziwnym trafem z nauki odpowiedniego układania języka, lądowałam pod nim na łóżku i tyle było nauki - oznajmiła, na co wybuchłam śmiechem. Dziewczyna zawtórowała mi zaraz. - Mówię ci. Jest tak gorący, że nie potrafię się opanować, gdy jesteśmy tylko we dwoje. Powinnaś spróbować. Trafiałaś na dupków, ale to nie byli Włosi! Sądzę, że nawet mój braciszek byłby w twoim typie. Nudziarz, lubiący samotność i gardzący laskami lubującymi się w alkoholu. Siedzielibyście oboje na plaży i trzymali się za ręce jak para zakochanych nastolatków, rumieniąc się przy tym, jakbyście robili coś zabronionego - powiedziała, na co znów się zaśmiałam.
CZYTASZ
(Nie)zakochałam się!
RomanceOkładkę wykonała @_Al0es_ za co bardzo serdecznie dziękuję ❤ Dwudziestotrzyletnia Kornelia to bohaterka, która zamieszkuje jedno z polskich miast. Decyzje jakie podejmuje jak i w zasadzie całe jej życie podlega nieustannej krytyce rodziców, którzy n...