Epilog

813 36 11
                                    

Gabriele

- Uduszono go - oznajmił funkcjonariusz policji, gdy w tym czasie pracownicy odpinali od niego aparaturę, aby na końcu okryć ciało Viktora prześcieradłem i zabrać go do kostnicy.

Byłem tak bardzo wściekły na te patałachy, że ledwie powstrzymywałem się przed wybuchem złości. Mieli do kurwy jedno zadanie i zjebali je śpiewająco!

W takich okolicznościach, musiałem zakładać najgorsze... To znaczy, że Cameron odkrył kim byłem i teraz stałem się następnym w kolejce do odstrzału.

W innych okolicznościach zapewne tak bardzo by mnie to nie obeszło. Powiedziałbym szefostwu, że ich wtyka mnie spaliła, wróciłbym do domu i po odwaleniu papierkowej roboty za jakiś czas dostałbym kolejną misję. Ale ta sytuacja była inna...

Dopiero teraz docierało do mnie jakim błędem było branie misji, która toczyła się tak blisko mojej rodziny. Jednak wtedy, gdy walczyłem, żebym mógł zająć się nią właśnie ja, nie zakładałem, że się zakocham i nie będę chciał mieć wymówki do spędzania jak najwięcej czasu poza domem i ich beztroskim życiem. Zwłaszcza, że zakładałem, że byłbym piątym kołem u wozu. Emilii przywiozłem Lukę, a Ewelina miała Cristiano. Dlatego też nie widziałem sensu w bezsensownym siedzeniu w domu, a i jakoś na samotne wojaże nie miałem z góry humoru.

Teraz sytuacja miała się z goła inaczej. Przede wszystkim... chciało mi się rzygać na samą myśl o powrocie do Włoch. Przede wszystkim przez Maddie, która od kilku dni nie dawała mi spokoju kłamiąc, że była w ciąży, abym do niej wrócił. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że to mogło być prawdą, ale najgorsze jest to, że nie pamiętałem dokładnie kiedy ostatni raz uprawialiśmy seks. Na pewno przed rozstaniem, a tym samym przed wyjazdem do Polski, ale... do cholery! Niby przez cały czas brała tabletki...

Nie wiedziałem, co z tym zrobić. Na razie odsuwałem od siebie myśl, że mogła być na tyle wyrachowana, że widząc jak nasz związek się sypie, przestała brać tabletki, żeby zajść w ciążę, a tym samym zmusić mnie za pomocą dziecka, żebym nie odszedł. Zamierzałem żyć nadzieją, że dziecko nie jest moje, przynajmniej do czasu, gdy będzie można zrobić test na ojcostwo i zobaczę wyniki.

Poza tym, powrót do Włoch nie za bardzo wchodził w grę też ze względu na Kornelię. Nie chciałem jej ciągnąć do Włoch, wiedząc, że zaraz zjawi się Maddie i rozkręci się afera. Z resztą rozumiałbym, gdyby nie chciała, bo też co miałaby tam robić, gdy ja chodziłbym do pracy. Co prawda nie byłoby dla mnie problemem utrzymywanie jej w zamian za zajmowanie się domem, ale zdawałem sobie sprawę, że nie chciała takiego życia, bo źle jej się to kojarzyło. Choć z drugiej strony... sypialiśmy ze sobą i naprawdę dobrze się dogadywaliśmy. Wyznałem jej nawet prawdę o swojej pracy, o której nie wiedziała nawet moja macocha. Może dałaby się przekonać do zamieszkania za granicą. Pomógłbym jej nauczyć się języka, a i załatwienie jakiejś pracy, czy studiów, nie byłoby problemem, gdyby tylko chciała i była gotowa na takie zmiany.

W zasadzie wracając do domu, myślałem jedynie tylko o tym, jaką niespodziankę mi naszykowała, bo wciąż upierała się, że chciała też zorganizować dla mnie jakąś ciekawą atrakcję. W cale niczego takiego nie oczekiwałem, ponieważ wychodziłem z założenia, a z resztą nie było dla mnie problemem to, że to ja wymyślałem, gdzie pójdziemy i co będziemy robić. Ale doceniałem to, że się starała i dawała również coś od siebie.

W ogóle była zupełnym przeciwieństwem Maddie i kobiet, z którymi dotychczas miałem do czynienia. To chyba najbardziej mi imponowało. Była taka spokojna, cicha i piękna. Uwielbiałem jej niewinne rumieńce oraz zawstydzone błękitne spojrzenie, gdy się całowaliśmy. A jej absolutny brak doświadczenia jedynie tylko bardziej mnie kręcił.

Kiedy wszedłem do domu przywitała mnie istnie grobowa atmosfera.

Luka siedział na kanapie i jadł panini, tak jakby ostro pokłócił się z Emilią, co nie należało do częstych sytuacji.

- Cześć - rzuciłem, ale obdarzył mnie tylko krótkim spojrzeniem i zaraz wrócił wzrokiem na telewizor.

Od razu pomyślałem, że szybko zabiorę Kornelię i pojedziemy gdzieś, żeby mogli się w spokoju, wedle swojej tradycji przeprosić, ale kiedy wszedłem na górę i zapukałem do pokoju Korneli odpowiedziała mi głucha cisza. Doszedłem do wniosku zatem, że jak przystało na babską solidarność siedziała z Emi, więc zapukałem do drzwi, a następnie wszedłem do środka, zastając jedynie swoją przyrodnią siostrę. Roztrzęsioną, kompletnie rozbitą, skuloną na łóżku.

- Gdzie Kora? - zapytałem, od razu czując przypływ adrenaliny.

Błagałem tylko, żeby nic jej nie było. Na niczym innym tak bardzo mi nie zależało.

- Jak mogłeś jej to zrobić! - Poderwała się z miejsca i zaraz znalazła się przy mnie. - Zaczęła okładać mnie rękami, a ja z kompletnym niezrozumieniem, złapałem jej ręce i czekałem aż rozwinie myśl, ale ona wciąż uporczywie powtarzała tylko to jedno pytanie: "Jak mogłeś jej to zrobić?!" - Emi! - Podniosłem głos, żeby przywołać ją do porządku. - O co chodzi? Gdzie jest Kora? - zapytałem znów.

- Masz czelność pytać, gdzie jest?!

- Emi!

- Odeszła, bo będziesz ojcem! - wyznała, na co osłupiałem.

- S-skąd...?

- Nienawidzę cię! Żałuję, że namawiałam ją, żeby zignorowała swoje zasady i ci zaufała, dając się uszczęśliwić jak Ewelina! Zraniłeś ją! Przez ciebie już nigdy nie będzie szczęśliwa i nawet jeśli kogoś pokocha, to nie da mu szansy. Jak mogłeś z nią być mając dziewczynę?! - Zaczęła się szarpać, okładając mnie znów.

- Kurwa! Emi, nie zdradzałem nikogo. Rozstałem się z Maddie tydzień przed przyjazdem do Polski. Nie miałem pojęcia, że jest w ciąży, ani nie mam pewności, czy w ogóle to dziecko jest moje! Jak w ogóle się dowiedziałyście?!

- Puszczaj! Puść! - Uwolniła ręce. - Nie chcę na ciebie patrzeć! I nie dziwię się, że ona też nie chciała. A teraz idź stąd! - powiedziała, więc po chwili zawahania wyszedłem z jej pokoju od razu, chwytając za telefon.

Wierzyłem, że tę sprawę da się jeszcze uratować...

Wiedziałem, że nie robiłem dobrze, nie mówiąc jej o tym, że moja była dała mi znać, że mogę mieć z nią dziecko, ale... znając Korę wiedziałem, że to może spowodować, że ją stracę, a panicznie tego nie chciałem.

Kilka sygnałów i zaraz Kornelia odrzuciła połączenie. Stwierdziłem zatem, że napiszę wiadomość, w której wszystko jej wyjaśnię, ale kiedy skończyłem i przyszło do wysłania, dostałem wiadomość od operatora, że mój numer został zablokowany.

Usiadłem na łóżku w pokoju, który niegdyś należał do Kory i nie mogłem znieść braku jej porozstawianych kosmetyków, pustych szafek...

Nie chciałem się poddać, bo naprawdę mi na niej zależało, ale nie wiedziałem nawet, gdzie jej szukać. Zwłaszcza, że Emi... jak pewnie wszyscy... w sumie słusznie, będą przeciwko mnie.

Dlatego zdecydowałem, że wrócę do Włoch. Wyjaśnię sprawę swojego ojcostwa i dopiero wtedy wrócę walczyć o moją słodką blondyneczkę, która zawróciła mi w głowie.

Koniec

(Nie)zakochałam się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz