- Cieszę się, że nie muszę już ingerować, bo los sam pcha was sobie w objęcia - powiedziała po polsku, nie tracąc tryumfalnego uśmiechu z twarzy.
- Lepiej mi powiedz, dlaczego zawsze muszę coś zepsuć, albo wyjść na niezdarę.
- To proste! Podoba ci się tak bardzo, że tracisz głowę i panowanie nad ciałem. Nie martw się. To minie jak się z nim prześpisz - oznajmiła, po czym zaśmiała się, gdy tylko spiorunowałam ją wzrokiem. - Przepraszam no, wiem, że miałam się nie pastwić za te maślane oczy do Gabriela. - Pokazała mi język, na co cała się zaczerwieniłam.
Czy naprawdę aż tak było to widać?
Ugryzłam naleśnika i starałam się uspokoić, choć już bałam się ile będą kosztowały mnie te zakupy.
Kiedy Gabriele wrócił, miał na sobie zwykły czarny t-shit, w którym wyglądał równie przystojnie jak w koszuli, a ciemne okulary, które miał na nosie, dodawały mu zadziorności.
- Gabriele?
- Pamiętasz, że musicie wrócić co najmniej godzinę przed imprezą na plaży? Kora musi się przygotować.
- Tak? Niby do czego? Dla mnie wygląda na gotową do wyjścia już teraz - stwierdził i choć miał okulary, byłam pewna, że patrzył na moją białą, luźną bluzkę z odsłoniętymi ramionami, której zwykle tak nie nosiłam, tylko bez przerwy naciągałam, by je zakryć, oraz ciemne shorty do połowy uda z koronką. Znów wprawiał mnie w zakłopotanie oraz zawstydzenie, a serce zaczynało mi bić tak szybko, że niemal nie słyszałam swoich myśli.
- Nie drocz się. Musisz zabrać nas.
- Nie bój się. Nie porwę jej. Jeszcze. - Ostatnie słowo dodał ciszej, na co spięłam się cała.
- Te naleśniki były pyszne.
- Mówiłam Gabriele, że powinieneś gotować częściej - powiedziała Emi, na co znów przeżyłam szok.
Niby wiedziałam, że mężczyźni również byli kucharzami, ale... jednak wywoływało to we mnie szok, gdy gotował od tak, dla rodziny, w domu, a nie zawodowo.
Od małego wmawiano mi, że było to rolą kobiety i było uwłaczające dla mężczyzny, gdy po powrocie do domu, nie czekał na niego ciepły posiłek, podany przez piękną, uśmiechniętą od ucha do ucha żonę w idealnie wysprzątanym domu.
- Pysznie gotujesz. - Pochwaliłam go.
- Lubię, gdy innym smakuje to co robię. Moją specjalnością są również krewetki.
- Nigdy nie jadłam krewetek.
- Zatem będziesz miała okazję. - Podniósł się. - Poznasz ze mną wiele nowych smaków. - Uśmiechnął się zadziornie. - Idziemy?
***
Nie wiedziałam dlaczego czułam się tak niesamowicie niezręcznie w aucie Gabriela. Choć bardziej to jego obecność wpływała na moje samopoczucie. Starałam się rozluźnić i być spokojną. W końcu czego się miałam bać? To był w końcu cholernie przystojny Włoch... w którym ja wbrew swoim obietnicom zakochałam się chyba od pierwszego wejrzenia.
- Pewnie zepsułam ci plany na dzisiejszy dzień.
- Słucham?
- Zepsułam ci plany, przez tę koszulę - wyjaśniłam.
Gabriele zaśmiał się pod nosem, ale widząc, że to jeszcze bardziej mnie zestresowało, od razu spoważniał.
- Nic nie zepsułaś Kornelia. Powiedziałbym wręcz przeciwnie. Dałaś mi idealny pretekst, żebym mógł cię gdzieś zabrać - oznajmił, co wywołało we mnie nie małe zaskoczenie. - Kto sprawił ci przykrość rano? - zapytał, gdy cisza znacząco się przedłużała.
CZYTASZ
(Nie)zakochałam się!
RomanceOkładkę wykonała @_Al0es_ za co bardzo serdecznie dziękuję ❤ Dwudziestotrzyletnia Kornelia to bohaterka, która zamieszkuje jedno z polskich miast. Decyzje jakie podejmuje jak i w zasadzie całe jej życie podlega nieustannej krytyce rodziców, którzy n...