Rozdział 20

475 29 2
                                    

Czułam się żałośnie. W dodatku myśl, że zepsułam zabawę Gabrielowi, ale także po części Emi i Luce, po prostu mnie dobijała.

Dreptałam powoli, pilnowana przez czujnie obserwującego mnie Gabriela i jeszcze bardziej chciało mi się płakać, a raczej wykrzyczeć żale do świata.

Bo dlaczego ten człowiek musiał wpaść akurat na mnie? Dlaczego to zawsze mnie musiały spotykać takie sytuacje? Zwłaszcza w momencie, gdy naprawdę zaczęłam się dobrze bawić razem z Gabrielem.

Było mi cholernie głupio, zwłaszcza, że nie potrafiłam rozszyfrować humoru mężczyzny.

Wyglądał na skupionego, pogrążonego w myślach. Swoją drogą byłam ciekawa co takiego myślał. Pewnie, że byłam żałosna i dziwna.

- Bardzo boli? - zapytał, ruszając z parkingu.

Zerknął na mnie, a w jego oczach dojrzałam troskę. Taką dziwną... smutną, pełną bólu.

- Troszkę. Nie przejmuj się - odparłam machinalnie, ocierając pojedynczą łzę.

Z każdą chwilą ucisk w moich piersiach rósł coraz bardziej. Przepełniałam się nienawiścią do samej siebie, a zaczynająca boleć mnie od alkoholu, jedynie pogarszała moje samopoczucie.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, zaczęłam gramolić się z siedzenia, robiąc wszystko, aby nie zabrudzić jasnej tapicerki. Jeszcze tego by brakowało!

- Jeśli chcesz, możesz wracać do Emi. Poradzę sobie - rzuciłam, gdy Gabriele również wysiadł i zaraz znalazł się przy mnie.

- Nie chcę - mruknął, po czym weszliśmy do środka.

Gabriele opatrzył mnie całą wzrokiem, jakby sprawdzał, jak bardzo ucierpiałam.

Poczułam się przy tym niezwykle niezręcznie. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś mi się przyglądał. Zawsze uważałam, że dojrzy jakiś mankament, dlatego w zasadzie jedynie w lecie, gdy było naprawdę gorąco pozwalałam sobie na ubieranie się w krótkie ubrania.

Skierowałam się do łazienki, żeby zmyć krew z nogi, ale kiedy zobaczyłam spore otarcie oraz czerwone strużki zastygłej krwi na łydce, przed oczami pojawiła mi się mgła i straciłam siły w nogach.

Złapałam się umywalki oraz zamknęłam oczy, aby wyrzucić ten obraz z głowy, ale wcale nie poczułam się lepiej.

- Oddychaj głęboko. - Poczułam jak Gabriele zaczął mnie podtrzymywać, pozwalając mi się oprzeć o swój tors. - Uderzyłaś się w głowę? - zapytał, gdy poczułam jak sprawnie wziął mnie na ręce.

Cała się spięłam, nie mając pojęcia jak się zachować i dopiero po chwili przypomniałam sobie, że zadał mi pytanie.

- Nie - odparłam, a moje plecy zetknęły się z miękkim materiałem kołdry.

- Nie ruszaj mi się stąd! - kazał stanowczo, a następnie usłyszałam jak otworzył okno i wyszedł z pomieszczenia.

Leżałam zatem bez ruchu, łapiąc oddechy jak ryba wyjęta z wody oraz starałam się nie myśleć o tym, co zobaczyłam.

Gdy Gabriele wrócił, poczułam jak delikatnie przemywa mi dłoń, którą podparłam się, aby nie uderzyć głową w prowizoryczną podłogę z palet, a przez to obdarłam ją ze skóry po wewnętrznej stronie.

Syknęłam z bólu, gdy zbliżył się do najbardziej zranionego miejsca i prawie wyrwałam dłoń z jego uścisku.

- Przepraszam - powiedział, po czym zaraz przykleił mi na niej ogromny plaster.

Kiedy poczułam na nim usta Gabriele'a, dosłownie zamarłam. Przez moment myślałam nawet, że to było urojenie, ale z łokciem zrobił tak samo.

Opatrzył go, a następnie nakleił plaster i złożył na nim pocałunek.

- Przepraszam, że zepsułam ci wieczór - wypaliłam nagle, gdy zabrał się za opatrywanie nogi.

Domyślałam się, że wolałby robić cokolwiek innego. Chociażby spać...

- Nie zepsułaś mi wieczoru - odparł z opanowaniem, zmywając krew.

- Nie? Mogłeś się bawić, a tak...?

- Przynajmniej mam okazję do spędzenia czasu z tobą - oznajmił, na co kompletnie mnie zamurowało.

Momentalnie zrobiło mi się gorąco, a gdy jeszcze zobaczyłam, że uśmiechnął się zadziornie, dosłownie nie wiedziałam już, czy się nabijał, czy naprawdę cieszył się, że byliśmy w domu kompletnie sami.

Jednego byłam pewna... moje libido zaczęło szaleć.

- Już ci lepiej? Może potrzebujesz wizyty u lekarza? - zapytał, kończąc opatrywanie kolana.

- Już mi lepiej. Czuję się dobrze, a to... w łazience... ja po prostu boję się krwi - wyznałam z westchnięciem.

- Rozumiem - mruknął, a gdy poczułam pocałunek na łydce, zaskoczona cofnęłam ją lekko, spoglądając znów na Gabriela.

Wyglądał jak zwykle cudownie i seksownie. Podwinięte rękawy, jego nowej, czarnej koszuli dodawały mu zadziorności oraz uroku, zwłaszcza, gdy tak niesamowicie się na nim układała, podkreślając każdy mięsień.
Włosy miał w lekkim nieładze, lekko wilgotne, jakby przeczesał je kilka razy do góry mokrą dłonią.

Był boski, a ja... czułam się jak mysz, która wpadła do kałuży...

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie, a im bardziej on się uśmiechał, tym większe ciepło czułam na twarzy.

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że przez to, że miałam nogę zgiętą w kolanie, Gabriele mógł bez problemu widzieć moje majtki.

Zawstydzona zacisnęłam nogi, poprawiając sukienkę, choć wcale nie spoglądał w tamtym kierunku i zawstydziłam się jeszcze bardziej.

- To ja powinienem cię przeprosić. - Usiadł na skraju łóżka i znów chwycił moją nogę. Nie wyrwałam jej jednak, zbyt ciekawa, co planował zrobić dalej. - Ten wieczór miał być dla ciebie wspaniały, a tymczasem leżysz tu z trzema plastrami na ciele - stwierdził, po czym zaczął składać pocałunki na mojej kostce, kierując się coraz wyżej.

- To... przecież... nie...
twoja... wina - wymamrotałam urywanym głosem, z jednej strony chcąc, żeby przestał, a z drugiej, żeby nie przestawał. - To ja... jestem niezdarą...

- Kora? Dlaczego tak mówisz? To również nie jest twoją winą? Co miałaś zrobić?

- Nie wiem. Mogłam... odejść?

- Zawsze jesteś dla siebie taka surowa?

Kiedy dotarł pocałunkami do kolana, a jego ręka zaczęła błąkać się po moim udzie, podniosłam się do siadu, decydując się przerwać to szaleństwo, gdy jeszcze miałam nad sobą odrobinę panowania, bo wiedziałam, że jeszcze chwila tych słodkich tortur, a sama się na niego rzucę, prosząc, żeby nie przestawał całować.

- Co robisz? - To pytanie wymsknęło mi się niechcący, gdy wciąż zaborczo trzymał i głaskał moją nogę.

W powietrzu unosiła się namiętność, a przedłużająca się chwila ciszy, jeszcze bardziej przyspieszała bicie mojego serca i zachęcała do skosztowania jego ust.

Nawet nie zorientowałam się, kiedy zbliżyliśmy się do siebie, a nasze wargi zetknęły się.

(Nie)zakochałam się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz