Rozdział 30

437 23 0
                                    

Nadal byłam w ogromnym szoku, a niepewność potęgowała się z każdą chwilą.
Zaczęło mi się robić głupio, że obdarzyłam go aż takim brakiem zaufania, ale z drugiej strony starałam się sobie przetłumaczyć, że moja reakcja wcale nie była taka dziwna.

Byłam pewna, że nie jedna osoba zareagowałaby podobnie.

Kiedy Gabriele wrócił, początkowo dalej między nami dało się wyczuć napięcie i pewną niezręczność, ale w miarę, gdy razem krzątaliśmy się po kuchni, robiąc dla nas kolację, jakoś powoli wszystko rozchodziło się po kościach.

- Co z nim? - zapytałam, choć czułam, że nie powinnam do tego wracać.

- Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Na razie rokowania są dobre - zaczął, ale zaraz przerwał mu telefon.

Gabriele jednak rzucił tylko okiem na ekran, a zaraz potem odrzucił połączenie. Jego mina stężała, jakby wiedział, że ten ktoś nie dzwonił z dobrymi wieściami.

- Jeśli to coś poważnego...

- Nie. Gdyby było ważne odebrałbym - zapewnił, biorąc kolejny kęs naszej domowej pizzy. - Może coś obejrzymy? - zaproponował, więc zgodziłam się z uśmiechem.

Starałam się zrozumieć, że nie było mu łatwo, tak samo jak mi. Zwłaszcza, że sprawy bardzo się skomplikowały, bo skoro dopadli jego informatora... Gabriele też mógł nie być już bezpieczny.

Usiedliśmy na szarej sofie przed kinem domowym i zdecydowaliśmy się na pierwszy lepszy film z listy.

Widziałam, że Gabriele'a cały czas coś gryzło, a że chciałam mu udowodnić, żemu ufam i... jakoś go wesprzeć, zaczęłam się do niego przymilać.

Początkowo tylko przytuliłam się do jego ręki i oparłam głowę na jego ramieniu, ale kiedy zorientowałam się, że na twarzy zaczął błądzić mu uśmiech, zrozumiałam, że chyba właśnie tego potrzebował.

- Wiesz, że mamy zaległą randkę? - Wdrapałam się na jego kolana i usiadłam na nim okrakiem.

- Zaległą? - Uniósł pytająco brew. - Nie przypominam sobie. - Uśmiechnął się figlarnie, kładąc dłonie na moich biodrach.

- Moja randka nie dokońca przebiegła tak jak to zaplanowałam...

- Mnie się podobała. - Wjechał dłońmi, pod moją czarną koszulkę i zaczął głaskać skórę na bokach.

- Nie mówię, że mi się nie podobała. - Wywróciłam oczami. - Tylko też chcę coś dla ciebie przygotować.

- Robisz dla mnie bardzo wiele. - Przyciągnął mnie do siebie bardziej stanowczo i zaczął zmysłowo obcałowywać skórę na szyi.

Wiedział doskonale, że to była moja słabość. Uwielbiałam to przyjemne łaskotanie, gdy zasysał się na trochę dłużej. Mógłby tak robić całymi dniami i byłam pewna, że nie znudziłoby mi się to nigdy.

Z każdym pocałunkiem rósł we mnie coraz większy gorąc. Nim się obejrzałam leżałam już na kanapie pod Gabrielem, a on nie przestawał mnie całować.

Zdjął ze mnie koszulkę, przylegając od razu do dekoltu. Poświęcił mu bardzo dużo uwagi nim rozpiął haftki i zsunął z mojego ciała stanik.

Od razu utraciłam swoją pewność, bo piersi były moim jednym z największych kompleksów.

Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś, a zwłaszcza tata z nich żartował. Że kupowanie staników to strata pieniędzy, gdy noszę rozmiar A-. Równie bolesne było gadanie, że z takimi cyckami żaden facet mnie nie zechce.

I choć świat nie był czarno biały, i zdarzali się ludzie o różnych gustach, ten kompleks był we mnie tak ogromny, że czasami poważnie myślałam o operacji, aby je powiększyć. Choć w rzeczywistości za bardzo się bałam, o braku funduszy nie wspominając.

Najgorsze było to, że w salonie było dość jasno od dużego telewizora oraz światła, które zostawiliśmy włączone w przestronnej jadalni z ogromnym stołem.

Już miałam się zasłonić, kiedy powiódł wzrokiem w kierunku piersi, ale on splątał nasze palce i zaczął je całować.

Nie robił tego pierwszy raz i choć było mi bardzo przyjemnie, jakoś nie potrafiłam przestać myśleć o tym, że pewnie wolałby, żeby były większe.
Sama tego chciałam... żebym leżąc nie była totalnie płaska.

Gabriele jakby czując, że straciłam dawny zapał, wkładał całe serce w zajmowanie się mną, a kiedy jego dłoń wśliznęła się w moje majtki, dosłownie przepadłam.

Nie miałam pojęcia skąd tak doskonale wiedział, co zrobić, aby pożądanie przysłoniło mi moje natarczywe myśli, które psuły cały nastrój.

***
Zasypianie i budzenie się przy Gabriele'u było czymś po prostu cudownym. Niby taka prosta rzecz, a pozwalała mi się cieszyć jak dziecko, gdy widziałam jak słodko spał.

Przy nim miałam pełne poczucie bezpieczeństwa. Czułam się kochana, potrzebna i przede wszystkim dumna, że to właśnie przy mnie był.

Przysunęłam się do niego i wtuliłam, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, wsłuchując się w bicie jego serca.

Gabriele poruszył się trochę, objął mnie, ale jeszcze najwyraźniej zdecydował, że jeszcze chwilę się zdrzemnie.

Uśmiechnęłam się do siebie i przygryzłam lekko wargę, na wspomnienie tego, do czego między nami doszło.

Nigdy nie posądzałabym się, że spodoba mi się seks. Z pewnością to wszystko było zasługą Gabriele'a, który zmienił moje życie o 180°. Akceptował mnie, moje wady i dawał mi siłę, żebym dalej żyła. Pokazał mi, że nie wszyscy mężczyźni traktują kobiety jak służące i obiekty seksualne, umniejszając ich pozycji względem mężczyzn. Pokazał mi, że nie każdt facet uznaje kobietę za głupią babę, którą trzeba ,,usadzić", robiąc jej dziecko, gdy chce rozwijać swoją karierę.

- Już nie śpisz? - Z rozmyślenia wyrwał mnie głos zasapnego Gabriele'a.

Podniósł się odrobinę, składając pocałunek na czubku mojej głowy.

- Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy spędzili cały dzień w łóżku. - Figlarnie zaczęłam jeździć palcem, po jego klatce.

Rozległ się dźwięk telefonu, więc Gabriele sięgnął po niego na szafkę nocną, a następnie spojrzał, kto pisał.

Kątem oka dojrzałam imię.

Maddie.

- Kto pisze? - zapytałam, zaczynając czuć zazdrość.

- Emi. Pewnie już się stęsknili - rzucił obojętnie, odkładając telefon i zaraz mnie pocałował.

Skłamał.

Widziałam wyraźnie, że wiadomość otrzymał od jakiejś: Maddie.

Czy to była jego jakaś współpracowniczka i dlatego skłamał, że pisała Emi? A może... nie byłam jedyna...?

(Nie)zakochałam się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz