W drodze do domu kilkukrotnie wyjmowała telefon, próbując zebrać się do zadzwonienia do restauracji, w której zwykle pracowała jako kelnerka, ale stres i wstyd za każdym razem kazał go jej schować z powrotem do torby.
Dopiero kiedy już prawie dotarła do domu, zebrała się na odwagę, żeby wreszcie zapytać o pracę.
- Słucham?
- Dzień dobry, Panu. Z tej strony Kornelia, chciałabym zapytać, czy jak zwykle mogę liczyć na posadę kelnerki.
- Oczywiście! - Odpowiedział z wyraźną radością właściciel restauracji na przedmieściach. - Jak mógłbym nie mieć dla ciebie miejsca? Dorabiasz u mnie przecież co wakacje! - Zaśmiał się przyjaźnie.
- Czy mogłabym w tym roku zacząć wcześniej?
- A od kiedy konkretnie, bo do końca czerwca mam do pomocy Asię, więc nie wiem, czy nie miałbym was za dużo - odpowiedział z nutką zadumy w głosie.
- Chciałabym jak najszybciej, ale jeśli nie ma takiej możliwości, to może być jak zwykle od połowy lipca - oznajmiłam, starając się nie pokazać po sobie smutku.
Co prawda nie miał, żadnego obowiązku zatrudnić mnie i nie miałam o to do niego żadnego żalu, ale jednak liczyłam, że uda mi się to załatwić.
- Sprawdzę to jeszcze, dobrze? A coś się stało? Jak potrzebujesz pożyczki to nie ma problemu, rozłożymy to na jakieś raty i po prostu odliczę ci to od pensji.
- Nie, nie, nie - powiedziałam od razu. - Bardzo dziękuję, ale wszystko jest w porządku. Po prostu zdałam już kilka zerówek, więc sesja skończy się dla mnie zdecydowanie wcześniej. Pomyślałam zatem, że mogłabym zacząć wcześniej. Jeśli jednak nie ma takiej możliwości, to nic nie szkodzi.
- Sprawdzę to jeszcze i dam ci znać. Nie chciałbym stracić tak dobrego, sumiennego pracownika, więc postaram się zobaczyć, co mogę zrobić.
- Dziękuję bardzo. Będę czekała na odpowiedź - oznajmiłam, po czym zaraz się rozłączyłam, bo już prawie byłam w domu.
Na samą myśl o tym, że znów będę musiała udawać radosną, a na dokładkę "uczyć się" bycia prawdziwą kobietą, robiło mi się niedobrze. Najchętniej poszłabym od razu do pokoju, ale z racji wczesnej pory, moim obowiązkiem było pomóc mamie w przygotowaniu obiadu, aby podać punktualnie, gdy tylko Adam wróci do domu.
- Dzień dobry - powiedziałam z wejścia, na co Ewa uśmiechnęła się do mnie, obtaczając filet z kurczaka w panierce.
- Cześć, słonko - oznajmiła szeptem. - Konrad zasnął. Postaraj się zatem nie hałasować - dodała po chwili.
Przytaknęłam, aby szybko zanieść torbę do pokoju, przebrać się i móc zaraz wrócić do kuchni, żeby chociażby nakryć.
- Jak minął ci dzień? - zapytała, chyba bardziej z grzeczności, choć może naprawdę ją to interesowało, bo od kiedy siedziała z moim bratem w domu, w zasadzie nie miała nawet z kim poplotkować, czy pogadać o jakichś błahych sprawach.
Adama nie obchodziły takie rzeczy. W zasadzie ich relacje ograniczały się do przymusu przebywania ze sobą, ponieważ rozwód, albo chociażby separacja spowodowałby drwiny i szykany ze strony naszych sąsiadów. A przecież my mieliśmy być przykładną rodziną dla innych.
- Było w porządku - odpowiedziałam bardzo ogólnie, bo nie miałam pojęcia, co innego mogłabym odpowiedzieć.
Pół zajęć nie mogłam się skupić, ponieważ wciąż użalałam się nad sobą i starałam się zmotywować do tego, żeby zadzwonić do właściciela restauracji. A wątpiłam w to, że wykłady ekonomiczne ją interesowały.
CZYTASZ
(Nie)zakochałam się!
DragosteOkładkę wykonała @_Al0es_ za co bardzo serdecznie dziękuję ❤ Dwudziestotrzyletnia Kornelia to bohaterka, która zamieszkuje jedno z polskich miast. Decyzje jakie podejmuje jak i w zasadzie całe jej życie podlega nieustannej krytyce rodziców, którzy n...