Rozdział 10

549 29 0
                                    

Po tym jak tylko Emilii pokazała mi mój pokój, obiecywałam sobie, że położę się tylko na moment, ale nie minęła chwila, gdy ogarnął mnie błogi sen.

Obudziłam się, gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Westchnęłam cicho, patrząc na zegarek, który wskazywał godzinę dziewiętnastą trzydzieści. Nic dziwnego w tym, że urządziłam sobie drzemkę, po prawie kompletnie nieprzespanej nocy i tylu emocjach. Potrzebowałam tego odpoczynku.

Podniosłam się i udałam do łazienki. Kompletnie zaspana, przejrzałam się w dużym lustrze, wiszącym nad umywalką, po czym zaczęłam doprowadzać do ładu swoją twarz oraz sterczące włosy. Zapewne nie starałabym się tak bardzo, by wyglądać nienagannie, gdyby nie to, że gdzieś po tym nowocześnie urządzonym domu, kręcił się Gabriele. 

Zakręciłam kran, a następnie wytarłam twarz oraz zebrałam swoje kosmetyki z umywalki i ciemnego blatu, aby zaraz zejść na dół do kuchni, skąd dochodziły dźwięki krzątaniny. Niepokoiło mnie jedynie to, że do moich uszu nie dochodziły żadne śmiechy, ani nawet cicha wymiana zdań, więc szłam niepewnie, nie wiedząc, czy nie natknę się na przykład na Cristiano.

Ostrożnie wyjrzałam zza rogu klatki schodowej, aby sprawdzić kto znajdował się w kuchni. Za wyspą kuchenną krzątał się nikt inny jak Gabriele, pichcąc coś w kompletnej ciszy i skupieniu.

Nie wiedziałam dlaczego ten widok, wywoływał we mnie takie zdziwienie oraz podziw. Może dlatego, że w moim domu rodzinnym było wręcz nie do pomyślenia, aby mężczyzna dotykał garnka? A może po prostu sam fakt, że to był ten cholernie przystojny mężczyzna, działało na mnie skutecznie.

Dodatkowo ten niesamowity zapach, który roznosił się po całym domu, sprawiał, że dosłownie ciekła mi ślinka, a język i żołądek domagały się posiłku.

W pewnym momencie, chyba czując się obserwowanym, Gabriele podniósł wzrok znad drewnianego blatu wyspy kuchennej, a nasze spojrzenia skrzyżowały się. 

Instynktownie od razu schowałam się za ścianą i poczułam niewyobrażalne ciepło na policzkach. Karciłam się w myślach za ten głupi ruch! Jaki sens miało chowanie się, skoro zostałam zauważona?

Wyłoniłam się ostrożnie z zza rogu. Starałam się ignorować rumieńce, które chyba musiały stać się dosłownie bordowe, ale jego seksowny uśmiech w jakiś sposób działał uspokajająco, choć nadal czułam wstyd i zażenowanie tym, że przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego.

- Hej! - Przywitałam się.

- Witaj! - odparł rozbawiony.

- Gdzie są wszyscy? - zapytałam niepewnie.

Gabriele sprawiał, że byłam onieśmielona i zapominałam jak się mówi, a przy Emi... Ona zawsze jakoś ratowałaby atmosferę lub ciągnęła jakiś wątek.

- Poszli na plażę, podziwiać zachód słońca. Zamierzali zabrać cię ze sobą, ale spałaś jak niemowlę i nie mieli do tego serca - odparł, po czym ewidentnie zabrał się do sprzątania.

- Co przyrządzasz? - zapytałam, po czym podeszłam bliżej, żeby mu pomóc.

- Lasagne. Mam nadzieję, że lubisz - stwierdził, przyglądając mi się uważnie, a jego spojrzenie jedynie bardziej wprawiało mnie w zakłopotanie.

- Bardzo. Pachnie ślicznie. - Uśmiechnęłam się do niego szeroko i szybko podeszłam do zlewu, aby mieć pretekst do odwrócenia się, a tym samym skrycia moich czerwonych policzków przed jego czujnym wzrokiem.

- Cieszę się - mruknął.

- Podoba ci się w Polsce? - zagadałam, gdy zapanowała cisza.

- Jest w porządku. Nawet lepiej niż się spodziewałem. Choć ciężko mi się przyzwyczaić, że jeśli zamierzam kierować samochodem, to nie mogę wypić nawet kieliszka wina do obiadu.

(Nie)zakochałam się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz