Rozdział 12

518 29 0
                                    

W drodze powrotnej, Gabriele opowiadał o tym jak wygląda życie we Włoszech oraz mówił o tym, że kiedyś jak tam pojadę, pokaże mi wszystkie piękne miejsca. Nawet te, do których zwykli, przypadkowi turyści nie mają dostępu. 

Byłam nim dosłownie oczarowana, a przez to, że wciąż brzmiał, jakbyśmy mieli utrzymywać znajomość przez lata i spędzać ze sobą mnóstwo czasu, moja wyobraźnia dosłownie szalała. Wbrew temu co sobie usilnie starałam wmawiać, całym sercem miałam nadzieję, że naprawdę coś z tego będzie. Chciałam, żeby tak się stało, choć od razu pojawiały się obawy oraz podszepty w głowie, sprowadzające mnie na ziemię. W końcu może to wszystko, co mówił wynikało z grzeczności, a ja robiłam jakąś nadinterpretację, dopatrując się we wszystkim flirtu, podrywu i powodu do planowania ślubu.

Mimo to nie potrafiłam przestać, gdy on z tym seksownym włoskim akcentem, nieustannie coś opowiadał, niemal się w tym zatracając. Jego głos działał na mnie kojąco, a im dłużej z nim przebywałam tym bardziej się uspokajałam i nabierałam, więcej odwagi.

- To była bardzo miła wycieczka - oznajmił, gdy dotarliśmy pod dom. - Mam nadzieję, że nie ostatnia - dodał, na co zarumieniłam się jeszcze bardziej, wchodząc do środka przez drzwi, które mi otworzył.

- Ja również. Dziękuję, że ze mną poszedłeś - odparłam i uśmiechnęłam się do niego szeroko. 

Dawno nie czułam takiego spokoju, rozmawiając z kimś. Zwykle każde moje słowo było poddawane ocenie oraz analizie, zatem każdy moment, gdy nie musiałam się o tym martwić, stawał się dla mnie czymś absolutnie wyjątkowym.

- Przyjemność po mojej stronie. - Uśmiechnął się uwodzicielsko, na co moje nogi zrobiły się jak z waty.

Już zamierzał powiedzieć coś jeszcze, gdy nagle zjawił się Cristiano.

- Jak spacer? - zapytał serdecznie, po czym zaczął nakładać na talerz owoce.

- Bardzo dobrze.

- Świetnie. Gabriele mam do ciebie sprawę - oznajmił, więc natychmiast przytaknęłam na znak, że zrozumiałam, pożegnałam się i postanowiłam przygotować się do snu.

***

- I jak było? - Emi dopadła mnie, gdy tylko wyszłam z łazienki.

Na samo wspomnienie jego śmiechu, moje policzki zaczerwieniły się, zdradzając od razu, co myślałam o tym wspólnym wyjściu.

- Nie wierzę! Moja zatwardziała samotniczka, zakochała się w jeden dzień! - Zaśmiała się.

Weszła za mną do pokoju i od razu rzuciła się na łóżko.

- Nie zakochałam się! - zaprzeczyłam nieudolnie, co jeszcze bardziej ją rozbawiło.

- Całowaliście się?

- Emi... - jęknęłam.

- No co? Mówiłam, że tak będzie. Gabriele to prawdziwe ciacho. Musisz przyznać, że odziedziczył po Cristiano dobre geny. A teraz opowiadaj!

- Nie ma co. Byliśmy nad morzem, było ładnie...

- Nuuudy! Weź się lepiej do roboty! Widziałam jak na ciebie patrzył! Jednak znając go będzie bał się zrobić pierwszy krok, dopóki nie dasz mu znaku, że sama chcesz, żeby go zrobił.

- Jak niby na mnie patrzył? - Udałam rozbawienie, choć ciekawiło mnie, czy naprawdę niczego nie zauważyłam.

- Jak kot na oczko pełne ryb. - Zachichotała, zaczynając machać w powietrzu nogami.

- Ostrzegał mnie, że nie powinnam ci wierzyć, w to co o nim mówisz. Poza tym jakie ja miałabym niby robić kroki? I czy on też nie powinien dać mi znaku, że chce iść o krok dalej?

(Nie)zakochałam się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz