Rozdział 31

445 24 1
                                    

Może byłam przewrażliwiona. Może nie świadczyło to dobrze o mnie, ale to, że Gabriele kłamał nie dawało mi spokoju. Nawet jeśli była to tylko... jego przyjaciółka, współpracowniczka... to po co miałby kłamać, że pisała Emi. Aż tak mi nie ufał, bał się wybuchu zazdrości, że kłamał, nawet po tym, gdy już mi wyznał czym tak naprawdę się zajmował?!

To po prostu za bardzo nie trzymało się kupy. Dlatego, pomimo świadomości, że to było nie w porządku, kiedy Gabriele poszedł do łazienki, chwyciłam jego telefon, łudząc się jeszcze, że mi się jedynie przewidziało i naprawdę napisała do niego Emilia. Ale wcale się nie myliłam.

Pierwszą wiadomością była wiadomość od Maddie w dodatku po włosku.

Poczułam jak krew zaczynała buzować mi w żyłach ze złości i strachu, że przyłapie mnie na przeglądaniu jego telefonu.

Kiedy rozległy się kroki Gabriele, jakby zaraz miał wyjść, w mgnieniu oka skopiowałam jej wiadomość, którą wysłałam do siebie, aby zaraz potem usunąć ją z jego telefonu, aby zatuszować ślady po tym, co zrobiłam.
Następnie odłożyłam telefon tak jak leżał i położyłam się, udając, że cały ten czas jeszcze drzemałam pod kołdrą, czekając aż Gabriele wróci.

***
Po powrocie do domu Emi nie mogła dać mi spokoju, zasypując mnie pytaniami, czy skoro nie nocowaliśmy w domu, to czy znów uprawialiśmy seks i czy próbowaliśmy jakiejś nowej pozycji.

Ja jednak wciąż myślałam o tej wiadomości, czekając tylko na chwilę, kiedy będę mogła wpisać ją w tłumacza.

- Okres mi się spóźnia.

W kilka chwil oprzytomniałam i aż wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. Spodziewałam się żartu z jej strony, ale ona była absolutnie poważna.

- S-serio? - zapytałam niepewnie, nie mając pojęcia jak na to zareagować.

Obie byłyśmy jeszcze stosunkowo młode. I bez urazy dla Emi, ale... nie nadawała się jeszcze na matkę. Kochała imprezy zakrapiane alkoholem, a ciąża zasadniczo uniemożliwiłaby jej to... a co z jakąś pracą? Studiami?

Pojawienie się w życiu dziecka, wiele zmienia. Wymaga już odpowiedzialnego postępowania i w pewnym sensie faktycznie odbiera młodość... Młodość w tym nie do końca dobrym znaczeniu, bo imprezową, beztroską młodość, w której można jeszcze pozwalać sobie na więcej... ponieważ chociażby nie trzeba nikogo prosić o to, aby został z dzieckiem.

Emi przytaknęła i dopiero teraz pokazała, jak bardzo przerażała ją ta myśl.

Jej wargi zaczęły się trząść, a w oczach zaczęły kręcić się łzy, więc kompletnie bezradna, bo nigdy nie wiedziałam, co mam mówić w takich sytuacjach, przysunęłam się do niej i przytuliłam ją.

- Ja nie chcę! - Rozpłakała się na dobre.

- Emi - mruknęłam, głaszcząc ją po ramieniu. - Nie zrobiłaś testu, prawda? Nie wiemy, czy to ciąża. Przecież miewałaś nieregularne miesiączki. Może to jakieś zwykłe przesunięcie, albo znów masz anemię.

- Spóźnia mi się już długo. Boję się iść sama po test i... nie chciałabym, żeby chłopaki wiedziały, że robiłam test. Zwłaszcza rodzice - oznajmiła, co mimo wszystko trochę mnie zaskoczyło, ale rozumiałam to.

- To może pójdziemy na jakiś spacer, a po drodze zajdziemy do apteki. Jak wrócimy zrobisz test i od razu zabierzesz wszystko do pokoju. Nikt się nie zorientuje.

- A Luka? Siedzi na górze i gada z rodzicami przez skype'a. Na pewno będzie chciał iść z nami.

- To najwyżej ja kupię testy i schowam je do swojej torebki. Jak wrócimy, pójdę do łazienki i schowam je do szafki, a ty pójdziesz zaraz za mną i po prostu go zrobisz.

- A co jak wyjdzie pozytywny? - zapytała niepewnie, pociągając nosem.

- Luka jest wspaniałym facetem, a twoi rodzice w przeciwieństwie do moich są bardzo wyrozumiali.

- Nie wiem... w sumie... chciałam się najpierw choć trochę ustatkować.

- Na razie o tym nie myśl. Chodź! Powiemy Luce, że idziemy się przejść.

***
Po powrocie do domu zgodnie z planem zostawiłam test w szafce, a Zaraz potem Emi poszła go zrobić.

Ja z Luką zabrałam się za robienie jakiejś przekąski przed kolacją.
Wyjątkowo dziwnie było mi z nim spędzać czas, zwłaszcza, gdy miałam świadomość, że Emi właśnie robiła test ciążowy, a on tu kompletnie nieświadomy przygotowywał panini.

Wtedy też wróciłam myślami do tego sms-a i olśniło mnie, że nie potrzebowałam google tłumacza, gdy miałam pod ręką Włocha, którego mogłam poprosić o tłumaczenie.

- Luka? Mógłbyś coś dla mnie przetłumaczyć? - zapytałam, a gdy spojrzały na mnie jego ciemne oczy i uśmiechnął się uroczo od razu zrozumiałam, dlaczego Emi miała do niego taką słabość.

- Chcesz wiedzieć jak powiedzieć po włosku ,,Kocham cię"?

- Akurat chodzi mi o tłumaczenie z włoskiegona angielski. - Wyciągnęłam telefon i podałam mu, słysząc, że Emi wreszcie schodziła na dół.

- ,,Możesz unikać rozmowy, ale to i tak nie zmieni faktu, że będziesz ojcem!" - Przetłumaczył, na co wszyscy w trójkę zamarliśmy.

W oczach Emi pojawiły się łzy, bo chyba uznała, że powiedziałam Luce o możliwej ciąży, po czym pobiegła na górę, gdy ja stałam jak wryta, a Luka najpierw zdezorientowanym wzrokiem za Emi, potem spojrzał znów na treść wiadomości, a potem znowu na mnie... z totalnym niezrozumieniem.

(Nie)zakochałam się!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz